Byłam z siebie bardzo dumna. Do czasu powrotu do domu uśmiechałam się, co nie uszło uwadze Ashtona.
-Cierpienie Caluma tak bardzo cię cieszy?
-Daj spokój, przecież to wystarczy umyć i po krzyku.
-Cal kocha to auto, trzeba ci przyznać, że trafiłaś w czuły punkt.
-Ash, widziałam jego minę. Jeśli TO, nie była zemsta...
-Masz przerąbane mała... O zapomniałbym, jutro od rana nie będzie mnie w domu.
-Dlaczego?
-Razem z chłopakami wspieramy pewną fundację i jutro mamy spotkanie z wolontariuszami. To znaczy ja i Luke, Mike właśnie napisał, że się zatruł i jutro nie da rady.
-A Calum?
-Zgłosił się na ochotnika do pilnowania ciebie.
No to jest chyba jakiś żart. Nie mam 12-stu lat, żeby trzeba mnie było pilnować!
-Kpisz sobie? Czy ja wyglądam na niemowlaka?
-Nie. Calum sam zaproponował, że z tobą zostanie, a ja uznałem, że to będzie zabawne, zwłaszcza po tym, co dzisiaj zrobiłaś.
-Ashton, nie potrzebuję...
-Koniec dyskusji. Jestem twoim opiekunem maleńka i zrobisz jak każę.- jeśli za moment nie przestanie, to zedrę mu z twarzy ten nieznośny uśmieszek. Jak on mógł mi to zrobić?Rozczarowana zachowaniem mojego kuzyna postanowiłam porozmawiać z jedyną osobą, która zawsze mnie rozumie - Ellie. Włączyłam laptopa i zadzwoniłam do niej na Skypie. Dziewczyna zaraz odebrała i na ekranie pojawiła się jej twarz. Trafiłam akurat w momencie, kiedy szykowała się do wyjścia, więc podczas gdy ja opowiadałam co się ostatnio wydarzyło, Ellie biegała po pokoju ubierając się i pakując rzeczy.
-Musisz mi pomóc, nie mam pojęcia co mam zrobić!
-Jak narazie radzisz sobie świetnie Kotek, denerwowanie Cala jest genialnym pomysłem na podryw i zdaje się, że go to kręci i...
-Ja nie chcę go poderwać, to znaczy chcę ale...
-Nie ma "ale". Słuchaj muszę lecieć bo jadę odwiedzić tę durną ciotkę, a ty się nie przejmuj i bądź sobą. Zdaje się, że Liz-Suka-Roonie leci na Caluma tak jak on na nią. Lecę, kocham, pozdrów Asha i powiedz mu, że zadzwonię.
-Jasne, też cię kocham Ellie, narazie.Niestety rozmowa niewiele mi pomogła, nadal nie wiedziałam czego się jutro spodziewać i co powinnam zrobić. Zrezygnowana poszłam się wykąpać (była już prawie 1 w nocy) i położyłam się spać.
-WSTAWAJ COOKIEEEEEE!-Calum potrząsał mną jak... w sumie nie wiem czym można tak potrząsać, ale było to mało przyjemne.
-No już wstaję, spadaj.-odwróciłam się i spojrzałam na zegarek, była 7:30, co znaczy, że spałam ledwo 6h.
-Czy ciebie już do końca pojebało? Budzisz mnie w środku nocy i każesz wstawać? NIE MA MOWY, DOBRANOC CALUM.-powiedziałam i odwróciłam się plecami do niego.Po niespełna sekundzie chłopak ściągnął ze mnie kołdrę, wziął na ręce i zaczął iść w kierunku łazienki. Szybko zorientowałam się co chce zrobić, więc próbowałam mu się wyrwać (bezskutecznie oczywiście). Pieprzony idiota wszedł do łazienki i powiedział: -Mam cię najpierw rozebrać?
-PIERDOL SIĘ TY ZASRANY IDIOTO, POSTAW MNIE NA ZIEMIĘ TY PIEPRZONY DEBILU SKOŃCZONY...OOOO BOOŻŻE JAKA ZIMNAAA!!!!!!!-tak, nie miałam okazji skończyć go wyzywać, bo wlazł ze mną na rękach pod prysznic i odkręcił wodę. Po kilku sekundach spytał z miną niewiniątka:-To jak, obudziłaś się już? Bo ja po takim widoku na pewno-powiedział wskazując brodą na moją koszulkę, a raczej to co było przez nią widać, bo była cała mokra. Z prędkością światła (dosłownie) wybiegłam z łazienki i zamknęłam w swoim pokoju. Jedyne co słyszałam, to dobiegający z łazienki śmiech mojej "niani".Po tym jak się ubrałam i zjadłam śniadanie, usiadłam na tarasie i paląc czytałam książkę.
-Co czytasz?
-"Charlie"
-Nie czytałaś tego już kilka razy?
-Czytałam.
-Czytaj na głos.
Tak też zrobiłam, Calum najpierw usiadł obok mnie na ławeczce, po czym położył się z głową z moich kolanach.
-Lubię dźwięk twojego głosu Cookie, wiesz?
-A ja uwielbiam twój akcent, jest mega seksowny.
-Mrrrr...
Nachyliłam się delikatnie, tak, jakbym chciała dać mu całusa, ale zamiast tego przyjebałam mu (oczywiście niezbyt mocno) książką w czoło. Spodziewając się rewanżu zerwałam się z miejsca, odłożyłam książkę i próbowałam uciec. Calum był jednak szybszy. Zanim zdążyłam zejść po schodach on już trzymał mnie w ramionach i niósł w stronę basenu.
-Nie Calum, błagam, nie wrzucaj mnie do wody, przepraszam, Calum, CALUUMMM PROSZĘĘĘ! Zrobię wszystko, tylko nie wrzucaj mnie do wody!!
-Wszystko mówisz?
-TAK.
-Przyznaj, ze podobały ci się malinki.
-PODOBAŁY MI SIĘ.
-Teraz przyznaj, że ci się podobam.
-Nie będę się...-nachylił się nad wodą-OK OK PODOBASZ MI SIĘ, KRĘCISZ MNIE, JESTEŚ NIESAMOWITY A TERAZ POSTAW MNIE NA ZIEMIĘ!
-No! I to rozumiem.-Z wyrazem zwycięstwa na twarzy postawił mnie na ziemi-Wiedziałem, ze Harry nie ma ze mną szans.
-Jesteś niemożliwy wiesz? -uśmiechnęłam się i wepchnęłam go do wody. ACH, UWIELBIAM WYGRYWAĆ! Ze śmiechem prędko wróciłam do domu (żeby zminimalizować szanse na to, że ja również wyląduję w wodzie) i skierowałam się do kuchni. Miałam ogromną ochotę na coś do picia. Wyjęłam z lodówki sok pomarańczowy i zrobiłam dużego łyka, jednak nie zdążyłam go przełknąć, bo do pokoju wszedł Calum, calutki mokry, w samych spodniach (zdaje się, że koszulkę zostawił gdzieś po drodze) co spowodowało, że wyplułam cały sok na ziemię. Zaczęłam się śmiać i nie dałam rady przestać.
-Uważasz, że to zabawne-powiedział niebezpiecznie zbliżając się do mnie-Zobaczymy jak będziesz się śmiała, kiedy sama, znowu, będziesz mokra.-jednym ruchem złapał mnie za rękę i przyciągną do siebie.
-CAL, JESTEŚ ZIMNY I MOKRY, PUŚĆ MNIE!-powiedziałam w jego klatkę piersiową próbując odepchnąć go od siebie. Niestety to nie przyniosło żadnego efektu, więc zaczęłam go łaskotać. Tylko go tym wkurzyłam, bo w ciągu sekundy posadził mnie na blacie i trzymając jedną ręką, żebym nie uciekła, zaczął łaskotać drugą. Przestał dopiero, kiedy ugryzłam go w ucho.
-Czy ty mnie właśnie ugryzłaś?
-Tak, owszem.
-Spoko- powiedział i zsunął materiał mojej koszulki z ramienia. Pochylił się nad nagą skórą i złożył delikatny pocałunek, który zakończył ugryzieniem. Gwałtownie nabrałam powietrze instynktownie przyciągając go bliżej siebie. Calum uśmiechnął się w zagięcie mojej szyi i pocałował miejsce trochę wyżej poprzedniego, również delikatnie przygryzając skórę na koniec. Kontynuował dopóki nie dotarł do mojej szczęki. Na chwilę się odsunął i spojrzał mi w oczy. Sprezentowałam mu ogromny uśmiech i wplotłam palce w jego włosy. Reakcja chłopaka była natychmiastowa. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie i pocałował. Z początku delikatny pocałunek stawał się coraz gwałtowniejszy i coraz bardziej zachłanny. Calum wsunął prawą rękę pod materiał mojej koszulki, podczas gdy drugą nadal ściskał moje udo. Jego dłoń przesuwała się i coraz wyżej podciągała materiał mojej koszulki, by ostatecznie ją zdjąć.
-Mhm. Koronka...-Powiedział odsuwając się by mnie obejrzeć- A mówiłaś, że nie zobaczę twojej bielizny.
-Pierdol się Hood.
-A chcesz?Nasz "moment" został przerwany przez dźwięk telefonu.
-No halo-powiedział Calum odbierając-tak... w domu...żyje, tylko ma mały problem z oddechem...jasne...mogę pożyczyć twoje ubranie? Moje jest jakby...mokre...Okej. Do zobaczenia.
-Kto to był?
-Ashton.-I powiedziałeś mu, że mam problem z nabraniem oddechu?! Czy ty masz pojęcie... -Nie skończyłam, bo znowu mnie pocałował.
-Idę się przebrać-powiedział chwilę później i zniknął.Rany, czy ja właśnie całowałam się z Calumem?????????
Kiedy kilka godzin później wrócił Ashton byłam szczęśliwą posiadaczką chłopaka (!!!!) i 3 nowych malinek (pragnę poinformować, iż tylko jedna z nich była na szyi). Cal wyszedł przed 20 zostawiając mnie z Ashem.
-Więc... miałaś problemy z nabraniem oddechu, hm??-powiedział, kiedy tylko samochód Cala(już umyty) zniknął z podjazdu. I jak ja miałam się przed nim wytłumaczyć????? No halo?!?
CZYTASZ
Cookie (5sos)
Fanfiction-Ellie pamiętasz to drzewo genealogiczne co miałam zrobić? -Mhm. I co? -Okazało się, że mój dziadek miał siostrę, która przeprowadziła się do Australii i wyszła za jakiegoś typka o nazwisku Irwin. -Czekaj, czekaj, Irwin? Jak Ashton Irwin?