-Ashton, jeśli za 2 minuty nie zejdziesz na dół to się spóźnimy!-no co za idiota! Jest sobota, pierwszy weekend po zakończeniu roku szkolnego. Pierwszy weekend, od ponad 2 miesięcy, który spędzę z moją przyjaciółką, a ten debil przebiera się już 4 raz.
-Daj mu spokój, chce się dobrze prezentować przed swoją dziewczyną-zaśmiał się Luke głaskając Barrego.
-Przynajmniej się stara-powiedział Calum patrząc na mnie.
-No co? Wyglądam jak zawsze. Mnie nie rzuci!
-Mnie też nie!-wykrzyknął Ashton zbiegając ze schodów. Został przy stroju numer 2, czyli koszulce z logiem Nirvany, szarych rurkach, bandamce na głowie i czarnych butach-Chodźcie, bo się spóźnimy-dodał kierując się w stronę vana, w którym siedział Mike grając w grę na telefonie. Zajechaliśmy na lotnisko o 15:55 i czekaliśmy w hali przylotów. Po około 20 minutach zobaczyłam Ellie i zaczęłam skakać i machać rękoma, by nas zauważyła. Dziewczyna szybko do nas podbiegła i rzuciła się Ashowi na szyję.
-No mi też miło cię widzieć!-powiedziałam po 5 minutach patrzenia jak się całują. Moja przyjaciółka podeszła do mnie i uścisnęła szybko się odsuwając.
-Rany, jak się cieszę, nie mogę uwierzyć, że tu jestem i, że tu zostaję. To jest takie cudowne i niesamowite...-wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego.
-My też się cieszymy, że nareszcie tu jesteś, bo mieliśmy już serdecznie dość Ashtona powtarzającego jak bardzo tęskni!-zawołał Mike i uścisnął ją delikatnie. Podobnie jak Calum i Luke.
Całą drogę do domu usta Ellie się nie zamykały. Cały czas mówiła! Najpierw o podróży, potem podziwiała wszystko, włącznie z wyposażeniem vana, a na koniec zachwycała się jak to wspaniale, że zeszłam się z Calumem. Normalnie uciszyłabym ją jakąś złośliwą uwagą, ale byłam tak szczęśliwa, że tu była, że siedziałam cicho. Kogo ja oszukuję? Gdyby nie fakt, że przez całą drogę paliłam e-papierosa już ze 3 razy wywaliłabym ją przez okno... Kochałam ją, ale serio mogłaby się zamknąć, albo chociaż pozwolić nam coś powiedzieć, co nie?
Kiedy dotarliśmy na miejsce Ellie miała kolejną rzecz do podziwiania, a mianowicie dom. Ustaliliśmy wcześniej z Ashem, że wstępnie Ellie będzie dzieliła ze mną pokój, ale i tak wiedzieliśmy, że będzie spała w sypialni mojego kuzyna.
Po wstępnym rozpakowaniu Ellie usiadła razem z nami w salonie i długo rozmawialiśmy, tym razem już wszyscy. Koło 22 Mike i Luke pojechali do domów. Chłopcy musieli się wyspać przed jutrzejszym koncertem na festynie. Ashton i Ellie poszli "spać" a Calum, którego rodzice i siostra wyjechali na tydzień w Andy został ze mną.
-Wow, chyba serio się cieszy, że mogła tu przyjechać.
-Tak, chyba tak.
-Myślisz, że będą z Ashem...
-Nie chcę wiedzieć.
-Ok.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, z Berrym słodko śpiącym na naszych kolanach.
-Wiesz co? Mam dla ciebie na jutro niespodziankę, na naszą 2-miesięcnicę.-powiedział Calum.
-Po pierwsze, Hood, niespodzianka polega na zaskoczenii kogoś, a po drugie to chyba zacznę się bać, bo to musi być coś wielkiego, skoro mnie ostrzegasz.
-Tak, zdecydowanie powinnaś- odparł i mnie pocałował. Uśmiechnęłam się w jego usta. Przez następną godzinę siedzieliśmy i całowaliśmy się na kanapie, po czym poszliśmy spać.
A tak w roli ścisłości, ja też miałam dla niego niespodziankę, ale przecież mu o tym nie powiem, prawda? Ja wiem, na czym polega niespodzianka. On niestety też wiedział...Kiedy kolejnego dnia zeszłam do kuchni zastałam moją przyjaciółkę, która robiła śniadanie.
-Hej kotek, mam dla ciebie tosty z nutellą i masłem orzechowym, twoje ulubione-powiedziała gdy tylko przekroczyłam próg.
-A co to za okazja?
-Chciałam cię przeprosić, za moje wczorajsze zachowanie, byłam taka szczęśliwa, że... zwyczajnie przepraszam, że byłam nieznośna.
-Czy te tosty są z podwójną porcją nutelli?
-Tak.
-No to ci wybaczam-zaśmiałam się. Natomiast Ellie nadal stała poważnie na mnie patrząc.-Chcesz micoś jeszcze powiedzieć?-zapytałam z pełną buzią.
-Dziś w nocy... Chodzi o to, że ja i Ash, my...-zakrzytusiłam się tostem i zaczęłam kaszlać.
-Czy wy uprawialiście seks w pokoju, obok, dokładnie jakieś 10 metrów odemnie?!
-Kto uprawiał seks?-zapytał Calum wchodząc do kuchni.
-Zdaje się, że oni-odparłam wskazując na Ellie, która teraz była cała czerwona.
-Jesteś zła?-spytała nieśmiało.
-Żartujesz? Nie jestem zła, jestem jedynie zniesmaczona, że robiliście to 10 metrów ode mnie głupku-odparłam śmiejąc się histerycznie-Trzymaj-podałam Calumowi tależ z nieskończonymi tostami-idę się wykąpać...
Wyszłam z pomieszczenia czując się zmieszana. Niby fajnie, skoro to zrobili to chyba jest to poważny związek, co nie? Ale żeby tak... tak 10 metrów ode mnie?!? Fuj!
CZYTASZ
Cookie (5sos)
Fanfiction-Ellie pamiętasz to drzewo genealogiczne co miałam zrobić? -Mhm. I co? -Okazało się, że mój dziadek miał siostrę, która przeprowadziła się do Australii i wyszła za jakiegoś typka o nazwisku Irwin. -Czekaj, czekaj, Irwin? Jak Ashton Irwin?