Testy

1.1K 50 9
                                    

Obudziłam się w niedzielę, ostatni dzień listopada, urodziny mojej najlepszej na świecie przyjaciółki, przytulona do Ashtona, który jeszcze nadal spał, na kanapie. Zaśmiałam się z sytuacji i wstałam. Wzięłam szybki prysznic, przygotowałam śniadanie i usiadłam w salonie z laptopem na kolanach i zadzwoniłam na Skypie do Ellie. Kiedy tylko na ekranie pojawiła się jej twarz wykrzyknęłam "WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO", czym obudziłam kuzyna.
-Boże, myślałem, że coś się stało!-zawołał, kiedy już wstał z podłogi, na którą się zwalił.-Najlepszego kochanie! Otworzyłaś prezenty?
-Tak! Są NIESAMOWITE!
-Szkoda, że nie możemy być tam teraz z tobą-powiedziałam robiąc smutną minę-ale nadrobimy to, kiedy przyjedziemy do Polski, wiesz, trasa...
-Właśnie! Jutro masz testy...
-To nie jest teraz ważne! PREZENTY ELLIE! -zawołałam.
-Właśnie-zawtórował mi Ashton.-Mów co o nich myślisz.
-Co myślę? Są zajebiste! Nigdy nie spodziewałabym się czegoś TAKIEGO! Ok, ale zacznijmy od początku. Luke i Alice dali mi conversy, ROBIONE NA ZAMÓWIENIE! UWIERZYCIE? Chyba do końca życia ich nie zdejmę! A Mike i Max? Rany, dali mi wszystkie płyty Jessie J z AUTOGRAFAMI!
-To chyba fajnie-powiedziałam wciąż czekając na to, co powie o prezencie ode mnie i Cala.
-Ale Ashton, twój prezent jest niesamowity! Nadal nie wierzę, że kupiłeś TO-powiedziała wyciągając do kamery rękę, na której znajdowała się przepiękna bransoletka z białego złota, z zawieszkami w kształcie pierwszych liter ich imion i serduszek.-Jest przecudowna! Kochaam Cię! Tak bardzo chciałabym cię teraz przytulić!
-Ha, wygrałem-powiedział do mnie Ashton. Założyliśmy się kilka dni temu, czyj prezent będzie lepszy...
-Ale jak to?-zapytała nieświadoma niczego Ellie.
-Co myślisz o tym ode mnie i Caluma?
-To jest najlepszy prezent na calutkim świecie! Jakim cudem udało ci się to w ogóle zorganizować? Jak mi rodzice dzisiaj powiedzieli to myślałam, że padnę!
-Czekaj, co? Co to za prezent?
-Liz i Calum rozmawiali z moimi rodzicami i NAMÓWILI ICH, ŻEBY POZWOLILI MI JECHAĆ W TRASĘ RAZEM Z WAMI! Liz załatwiła przyjęcie do tej szkoły internetowej, takiej wiesz, że masz kilkugodzinne zajęcia przez Skypa, więc...
-CO? Czemu nic mi nie powiedziałaś??-zapytał Ashton.
-Żebyś nie ukradł mi pomysłu matole-powiedziałam przytulając go-Wygrałam właśnie więcej, niż ten zakład kuzynku! Wygrałam ponad pół roku w trasie z najlepszymi ludźmi na świecie! Oczywiście jeśli zdam te testy...
-Teraz, to już nie masz wyjścia Cookie-zawołał Calum, który właśnie wszedł razem z Lukiem, Alice, Michaelem i Max. Rozmawialiśmy z Ellie wszyscy razem przez ponad 4h.
Zdaje się, że Calum ma rację. Chyba nie mam wyjścia i MUSZĘ zdać te jutrzejsze testy...

W poniedziałek rano wstałam o 6, chociaż w szkole miałam się zgłosić dopiero na 10. O 10:30 miałam zacząć egzaminy. Rany, jak cholernie się stresowałam! Zadzwoniłam do mamy, z którą rozmawiałam przez ponad 20 minut, chociaż u niej był środek nocy. Lekko uspokojona zeszłam na dół i spotkałam się z bardzo przyjemną niespodzianką. W kuchni stali Cal, Ash, Luke i Mike, i trzymali wielką porcję ciasteczek z czekoladą, które tak uwielbiam.
-Postanowiliśmy życzyć ci powodzenia-oznajmił Mike-więc mamy też ciastka.
-Ciasteczka na śniadanie?-zapytałam.
-Tak-odparli chórem.
-Rany, jak wy mnie dobrze znacie!-zawołałam przytulając każdego z nich i zabierając się za jedzenie. Ciasteczka na śniadanie to dokładnie coś czego potrzebowałam...
Później chłopcy odwieźli mnie pod szkołę, gdzie również czekała na mnie niespodzianka. Przy wejściu stały Max i Alice, które również przyszły życzyć mi powodzenia.
Równo o 10, pełna pozytywnej energii i nadziei zgłosiłam się do sekretariatu. O 10:30 zaczęło się prawdziwe piekło... Boże, co to są w ogóle za pytania?!?! Kto to kurwa wymyślał?!?

O 14 wyszłam ze szkoły totalnie załamana. Miałam wrażenie, że wszystko, co napisałam było źle! Jakaś katastrofa! Moja "grupa asekuracyjna" widząc minę, z jaką wyszłam szybko zebrała się, żeby mnie przytulić.
-Jestem pewien, że dramatyzujesz, uczyłaś się przez ostatnie 3 miesiące, nie mogło pójść aż tak źle.-powiedział Michael, za co dostał solidnego kopniaka w łydkę od Max.
-Możemy wrócić do domu? Prooszę...-powiedziałam do Asha.
-Jasne, że możemy. Kto jeszcze wbija na imprezę pocieszającą?

Cookie (5sos)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz