Umrzesz

1.7K 75 18
                                    

Obudziłam się całkiem wcześnie jak na mnie, przed 9. Przekręciłam się na drugi bok i uśmiechnęłam. Obok mnie smacznie spał Calum. Jego ciemne włosy były delikatnie zmierzwione, usta lekko otwarte... Wyglądał piekielnie słodko! Nie chcąc go budzić po cichu wygramoliłam się spod kołdry i zeszłam na dół. Na kanapie w salonie nadal spał Ashton i Luke, ale z łazienki słychać było szum wody, co znaczyło, że Michael już wstał i pewnie brał prysznic.
Uznałam, że jako sympatyczna osoba powinnam zrobić chłopakom śniadanie. Weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać naleśniki. Po 15 minutach 40 naleśników stało na blacie, a po chwili dołączył do mnie Mike. Jego zielone włosy były mokre i zostawiał za sobą mokry ślad na podłodze.
-Hej mała... O! Naleśniki!! - chłopak z prędkością światła pochłaniał przygotowane przeze mnie danie. Dopiero, kiedy się najadł spojrzał na mnie- Widzę, że nie nudziliście się z Calem, kiedy poszliśmy spać- Powiedział pokazując ręką na moja szyję (z prawej strony). Hej, wiedziałam, że mam malinkę, ale była z lewej co nie? Lekko zmieszana zabrałam telefon mojego śniadaniowego-towarzysza i włączyłam aparat. Ustawiłam urządzenie na przednią kamerkę i obejrzałam swoja szyję. Z lewej strony, dokładnie pod linią szczęki znajdowała się wczorajsza malinka. To co mnie zdziwiło, znajdowało się na PRAWYM OBOJCZYKU.
-Zabiję go. No po prostu go zabiję. -Mike zaczął się śmiać, z mojej reakcji, co zdaje się obudziło pozostałych chłopaków. Dosłownie kilka sekund po jego napadzie śmiechu do kuchni weszli Luke i Ash, a za nimi osoba, która w najbliższym czasie będzie poważnie cierpieć. Spiorunowałam Caluma wzrokiem, ten jednak niewzruszony ruszył prosto po śniadanie. Szybkim ruchem odsunęłam naleśniki z dala od niego.
-Możesz mi wyjaśnić, CO TO DO CHOLERY JEST?-zapytałam tego idiotę pokazując na swój prawy obojczyk.
-Zdaje się, że dobrze wiesz-odpowiedział, wskazując na malinkę z lewej strony.
-ZABIJĘ CIĘ, WIESZ O TYM?
Ashton dopiero po chwili zareagował na naszą "rozmowę".

-Zrobiłeś jej malinki?-mój kuzyn był lekko zdziwiony. Nie odezwałam się zbyt zajęta mordowaniem Cala w myślach. Odpowiedzi udzielił jednak Luke.

-A ja się zastanawiałem, gdzie w nocy polazł ten głupek...
-SPAŁEŚ W JEJ POKOJU?!?-teraz Ashton był już wkurzony. Ciężko było to zauważyć, gdyż maił gębę pełną naleśników. Czy chłopcy nie umieją jeść normalnie?
-Nie miała nic przeciwko...-dodał Cal uśmiechnięty jak "jocker" z Batmana.
-Ale chyba wyraziłam się jasno, co do TEGO!-wykrzyknęłam wskazując na swój obojczyk.
-Tak właściwie to powiedziałaś, że jeśli obudzisz się z jeszcze JEDNĄ-powiedział akcentując ostatnie słowo-to mnie zabijesz. Więc... zrobiłem dwie.
Luke i Michael zaczęli się śmiać wypluwając naleśniki na blat, z kolei Ash swoimi się zakrztusił. Wkurwiona na maksa wyszłam z kuchni i poszłam do swojego pokoju. DLACZEGO ON TO ZROBIŁ? I DLACZEGO PATRZĄC NA TE JEBANE MALINKI W LUSTRZE UŚMIECHAM SIĘ, ZAMIAST SIĘ WŚCIEKAĆ?

2h później, po długiej kąpieli z bąbelkami wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam kopertę od mojej mamy, którą miałam zamiar dać Ashowi już pierwszego dnia, ale zapomniałam i weszłam do jego pokoju. Mój kuzyn leżał na łóżku ze słuchawkami w uszach i śpiewał jakąś piosenką wybijając rytm palcami na swoim udzie. Zdaje się, że było to "Kill the DJ" Green Day'a. Bez żadnych skrupułów rzuciłam się na niego.
-AŁA! CIĘŻKA JESTEŚ!
-Wiem.-Siedząc na nim i uśmiechając się od ucha do ucha podałam mu kopertę.
-Co to?
-Otwórz to się dowiesz. Miałam dać ci to wcześniej, ale zapomniałam.
Ashton otworzył kopertę i uśmiechnął się delikatnie. W środku znajdowało się potwierdzenie z urzędu, że Ashton zostaje moim opiekunem prawnym. Jako osoba niepełnoletnia nie mogłam żyć sobie w innym kraju bez opiekuna.
-WOW. Więc teraz jestem twoim opiekunem co? No to skoro mam władzę...-odłożył kopertę na stolik nocny i zaczął mnie łaskotać. Po chwili jednak przestał, bo zagroziłam, że jeśli nie przestanie to zasikam mu łóżko. Leżeliśmy chwilę w ciszy, którą przerwał "mój prawny od dziś opiekun".
-No...to... O co chodzi z tobą i Calumem?
-O nic.

Cookie (5sos)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz