Part 4

6.1K 490 44
                                    

~Luke~

Pierwszy do salonu wszedł Filip. Był o wiele wyższy niż wcześniej i wydawał się być doroślejszy. Chłopiec bardzo się zdziwił zastając nas w swoim salonie.

-To wy.- uśmiechnął się przyjaźnie. Uff co za ulga bo już się bałem, że dotrzyma swojej obietnicy co do mojego tyłka.

-Kto przyszedł?- usłyszałem ten dobrze znany głos i już po chwili ją zobaczyłem.

Już nie była taka strasznie wychudzona, ale nadal była najpiękniejsza. Miała dłuższe i ciemniejsze włosy, a jej twarz była lekko zaróżowiona od zimna panującego na dworze. Oczy powiększyły się jej na nasz widok, ale i tak wydawało mi się, że patrzy tylko na mnie.

-Luke.- wyszeptała i dalej się nie ruszała.

-Sara.- powiedziałem równie cicho co ona.

-Ymmm. Walduś choć pomożesz mi przynieść zakupy z samochodu, a Ty Filipku idź pograj sobie na komputerze.- powiedziała Pani Wójcik.

-Ale ja chcę zostać.- zaprzeczył mężczyzna.

- Gówno jesteś tu potrzebny stary pryku! Już wypierdalaj do samochodu po zakupy. Ja zrobię herbatę. Chłopcy pomożecie mi?- Pani Zosia "wgniotła" Waldka w ziemię i podniosła się z kanapy, a chłopaki poszli za nią, zostawiając nas samych.

Zapanowała chwilowa cisza.

-Przepraszam.- zaczęła płakać.

-Za co?- zdziwiłem się.

-Za to, że Cię okłamywałam i nie posłuchałam tego co mi mówisz. Gdybym nie była taka głupia to nic by się nie stało.- płakała.

Nie mogłem uwierzyć w to, że przez cały czas ona się obwiniała.

-To ja powinienem Cię przepraszać.- chciałem ją przytulić, ale ona się gwałtownie odsunęła.

Nie rozumiałem dlaczego się tak zachowała.

-Ja nadal to pamiętam.- wyszeptała.

Teraz to dopiero byłem w szoku. Myślałem, że kiedy Daniel ją skrzywdził to ona była nieprzytomna, a teraz okazało się, że ona przez cały czas była wszystkiego świadoma.

-Sara ja nigdy więcej nie pozwolę by Cię ktoś skrzywdził.- powiedziałem cicho.

Złapałem ją za rękę i splotłem nasze palce. Widziałem jak Sara się uśmiecha, a jej policzki stają się różowe. Jak bardzo mi brakowało tych rumieńców.

-Chcesz się przejść?- zapytała.

-A Ty pewnie będziesz moim przewodnikiem?- oczy dziewczyny zaświeciły się.

Pokiwała, ale miałem wrażenie, że się przede mną wstydziła bo bała się patrzeć mi prosto w oczy.

-Chłopaki też idą?- odwróciła się do kuchni.

-Nie ma mowy! Oni dostaną wycieczkę innym razem. Nie po to się tłukłem do Ciebie przez pół Polski by teraz jeszcze ich znosić.- zaprzeczyłem szybko i pokierowałem się z nią do wyjścia.

-Jak to pół Polski?- zdziwiła się.

-Później Ci powiem.- machnąłem ręką.

Dwie godziny później.

-Nie wierze.... Ale jak to poszedł do kościoła za dziewczyną?- śmiała się z debilizmu Calum'a.

Siedzieliśmy na ławce, na Starym Rynku i wsuwaliśmy gofry.

-Tak to wyglądało.- zastanawiałem się czy nasze randki nadal coś dla niej znaczą.

-Pamiętasz jeszcze naszą randkę nad jeziorem?- zapytałem.

Uśmiechnęła się i spojrzała na swojego gofra.

-Tak, a Ty pamiętasz to?- przejechała mi bitą śmietaną z gofra po nosie. Dokładnie tak jak nad jeziorem muffinką.

-No tego to nie da się zapomnieć.- mamrotałem wycierając twarz.

Dziewczyna patrzyła na jakiś obiekt przed nami, a jej uśmiech się powiększał. Zaczęła szybko machać ręką do blondynki i bruneta, którzy odwzajemnili jej gest.

-Hej.- podbiegła do nas dziewczyna.

Była całkiem ładna. Szczupła, blond włosy, niebieskie oczy i wydawała się być przyjazna.

-Hej Ala. To jest Luke.- Sara powiedziała już po angielsku, a blondynka musiała zrozumieć bo od razu spojrzała na mnie.

-Jestem Alicja - przyjaciółka Sary.- wyciągnęła do mnie dłoń.

-Luke i nie wiem kto dla Sary.- zaśmiałem się razem z dziewczynami.

-Bardzo bliski przyjaciel.- poprawiła mnie Sara.

Zrobiło mi się ciepło na sercu, ale zawsze pojawi się ktoś kto to spierdoli.

-Jesteś tego pewna? Przecież to on miał Cię gdzieś i zostawił na pastwę tego psychola.- podszedł do nas brunet, którego wcześniej zauważyłem z Alą.

-Oskar proszę Cię, przecież nie wiesz jak było...- dziewczyna próbowała się za mną postawić.

-Ty też nie wiesz!- zdenerwował się i odszedł.

-Przepraszam was za niego... Może innym razem uda się nam normalnie pogadać?- uśmiechnęła się Ala i poszła za chłopakiem.

Już wiem, że nie lubię tego gościa. Pewnie przez cały czas dowalał się do Sary.

-Nie przejmuj się nim.- Sara pociągnęła mnie za rękę i poszliśmy już do domu.

-Czekaj, ale my prawie nigdzie nie byliśmy.- zaprzeczyłem.

-No bo jutro pójdziemy z chłopakami.

Zajebiście.

Od Autorki:

Hej Kochani ♥!

Przepraszam, że taki słaby i krótki, ale jutro postaram się dla was produkować i dodać następny :)

Never Say Never l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz