~Luke~
Pierwszy do salonu wszedł Filip. Był o wiele wyższy niż wcześniej i wydawał się być doroślejszy. Chłopiec bardzo się zdziwił zastając nas w swoim salonie.
-To wy.- uśmiechnął się przyjaźnie. Uff co za ulga bo już się bałem, że dotrzyma swojej obietnicy co do mojego tyłka.
-Kto przyszedł?- usłyszałem ten dobrze znany głos i już po chwili ją zobaczyłem.
Już nie była taka strasznie wychudzona, ale nadal była najpiękniejsza. Miała dłuższe i ciemniejsze włosy, a jej twarz była lekko zaróżowiona od zimna panującego na dworze. Oczy powiększyły się jej na nasz widok, ale i tak wydawało mi się, że patrzy tylko na mnie.
-Luke.- wyszeptała i dalej się nie ruszała.
-Sara.- powiedziałem równie cicho co ona.
-Ymmm. Walduś choć pomożesz mi przynieść zakupy z samochodu, a Ty Filipku idź pograj sobie na komputerze.- powiedziała Pani Wójcik.
-Ale ja chcę zostać.- zaprzeczył mężczyzna.
- Gówno jesteś tu potrzebny stary pryku! Już wypierdalaj do samochodu po zakupy. Ja zrobię herbatę. Chłopcy pomożecie mi?- Pani Zosia "wgniotła" Waldka w ziemię i podniosła się z kanapy, a chłopaki poszli za nią, zostawiając nas samych.
Zapanowała chwilowa cisza.
-Przepraszam.- zaczęła płakać.
-Za co?- zdziwiłem się.
-Za to, że Cię okłamywałam i nie posłuchałam tego co mi mówisz. Gdybym nie była taka głupia to nic by się nie stało.- płakała.
Nie mogłem uwierzyć w to, że przez cały czas ona się obwiniała.
-To ja powinienem Cię przepraszać.- chciałem ją przytulić, ale ona się gwałtownie odsunęła.
Nie rozumiałem dlaczego się tak zachowała.
-Ja nadal to pamiętam.- wyszeptała.
Teraz to dopiero byłem w szoku. Myślałem, że kiedy Daniel ją skrzywdził to ona była nieprzytomna, a teraz okazało się, że ona przez cały czas była wszystkiego świadoma.
-Sara ja nigdy więcej nie pozwolę by Cię ktoś skrzywdził.- powiedziałem cicho.
Złapałem ją za rękę i splotłem nasze palce. Widziałem jak Sara się uśmiecha, a jej policzki stają się różowe. Jak bardzo mi brakowało tych rumieńców.
-Chcesz się przejść?- zapytała.
-A Ty pewnie będziesz moim przewodnikiem?- oczy dziewczyny zaświeciły się.
Pokiwała, ale miałem wrażenie, że się przede mną wstydziła bo bała się patrzeć mi prosto w oczy.
-Chłopaki też idą?- odwróciła się do kuchni.
-Nie ma mowy! Oni dostaną wycieczkę innym razem. Nie po to się tłukłem do Ciebie przez pół Polski by teraz jeszcze ich znosić.- zaprzeczyłem szybko i pokierowałem się z nią do wyjścia.
-Jak to pół Polski?- zdziwiła się.
-Później Ci powiem.- machnąłem ręką.
Dwie godziny później.
-Nie wierze.... Ale jak to poszedł do kościoła za dziewczyną?- śmiała się z debilizmu Calum'a.
Siedzieliśmy na ławce, na Starym Rynku i wsuwaliśmy gofry.
-Tak to wyglądało.- zastanawiałem się czy nasze randki nadal coś dla niej znaczą.
-Pamiętasz jeszcze naszą randkę nad jeziorem?- zapytałem.
Uśmiechnęła się i spojrzała na swojego gofra.
-Tak, a Ty pamiętasz to?- przejechała mi bitą śmietaną z gofra po nosie. Dokładnie tak jak nad jeziorem muffinką.
-No tego to nie da się zapomnieć.- mamrotałem wycierając twarz.
Dziewczyna patrzyła na jakiś obiekt przed nami, a jej uśmiech się powiększał. Zaczęła szybko machać ręką do blondynki i bruneta, którzy odwzajemnili jej gest.
-Hej.- podbiegła do nas dziewczyna.
Była całkiem ładna. Szczupła, blond włosy, niebieskie oczy i wydawała się być przyjazna.
-Hej Ala. To jest Luke.- Sara powiedziała już po angielsku, a blondynka musiała zrozumieć bo od razu spojrzała na mnie.
-Jestem Alicja - przyjaciółka Sary.- wyciągnęła do mnie dłoń.
-Luke i nie wiem kto dla Sary.- zaśmiałem się razem z dziewczynami.
-Bardzo bliski przyjaciel.- poprawiła mnie Sara.
Zrobiło mi się ciepło na sercu, ale zawsze pojawi się ktoś kto to spierdoli.
-Jesteś tego pewna? Przecież to on miał Cię gdzieś i zostawił na pastwę tego psychola.- podszedł do nas brunet, którego wcześniej zauważyłem z Alą.
-Oskar proszę Cię, przecież nie wiesz jak było...- dziewczyna próbowała się za mną postawić.
-Ty też nie wiesz!- zdenerwował się i odszedł.
-Przepraszam was za niego... Może innym razem uda się nam normalnie pogadać?- uśmiechnęła się Ala i poszła za chłopakiem.
Już wiem, że nie lubię tego gościa. Pewnie przez cały czas dowalał się do Sary.
-Nie przejmuj się nim.- Sara pociągnęła mnie za rękę i poszliśmy już do domu.
-Czekaj, ale my prawie nigdzie nie byliśmy.- zaprzeczyłem.
-No bo jutro pójdziemy z chłopakami.
Zajebiście.
Od Autorki:
Hej Kochani ♥!
Przepraszam, że taki słaby i krótki, ale jutro postaram się dla was produkować i dodać następny :)