~Sara~
Postanowiłam posłuchać Luke'a i jeszcze tego samego dnia porozmawiać z moimi rodzicami i babcią. Jak się spodziewałam wszyscy zaczęli panikować i lamentować, a mama nawet popłakała się. Niestety nie obyło się bez pogadanki na temat tego, że jesteśmy rodziną, a ja powinnam mówić im o każdych takich rzeczach, ale w wykonaniu mojego taty taka rozmowa skończyła się kolejną głośną sprzeczką z babcią i teraz dzięki nim wszyscy w domu już wiedzą, że mam iść do lekarza, ale przynajmniej nie będę musiała tłumaczyć Ali lub Oliwce tego wszystkiego od początku.
Luke jak obiecał umówił mnie na badania i następnego dnia przyniósł mi mały, plastikowy pojemnik, do którego miałam oddać próbki moczu do badania, a dziś siedzę z moim chłopakiem w poczekalni i grzecznie siedzę na krzesełku by za chwilę przekroczyć próg drzwi, przekazać mocz do badania i na dodatek pobrać krew. Dreszcze przechodziły po całym moim ciele na myśl o igle, której nagle zaczęłam się panicznie bać.
-Luke, może jednak przełóżmy to na inny raz.- powiedziałam.
-Nie.- odparł krótko i złapał mnie za rękę, choć właściwie nie wiem, czy zrobił to po to by dodać mi otuchy, czy po to by mieć pewność, że nie ucieknę.
Zaciągnęłam się powietrzem dla uspokojenia, przez co czułam charakterystyczny zapach typowy dla szpitali i innych tego typu budynków.
Drzwi na przemian otwierały się i zamykały, a młoda pielęgniarka wywoływała kolejne osoby do doktora. Siedziałam tam jeszcze kilka minut gdy drzwi znów się otworzyły, a dziewczyna zawołała...
-Sara Wójcik.- rozejrzała się po korytarzu na co ukryłam się za blondynem.
Niestety Luke nie pozwolił mi na to i wypchnął mnie lekko z krzesła. Pielęgniarka spojrzała na mnie, unosząc brew.
-To ja.- wymamrotałam i ruszyłam, wymijając ją w wejściu.
Weszłam do biało - zielonego pomieszczenia gdzie za biurkiem siedział starszy mężczyzna, wypisujący coś w różnych papierkach.
-Dzień dobry.- powiedziałam nieśmiało.
-Witam.- uśmiechnął się przyjaźnie.- Proszę sobie usiąść, pani była umówiona na badania krwi i moczu prawda?- zapytał.
-Tak.- usiadłam na białym plastikowym krześle i podałam mu pojemnik z moczem.
Lekarz zabrał pojemnik, wypytał mnie o kilka podstawowych rzeczy, po czym założył gumowe rękawiczki i wyciągnął jedną ze strzykawek, a ja przełknęłam głośno ślinę.
-Proszę się nie obawiać, to niegroźnie i niech pani odwróci wzrok.- uśmiechnął się.
Obróciłam głowę do drzwi, przygotowując się mentalnie na bolesne ukłucie, ale kolejne sekundy mijały, mijały, a ja się zastanawiałam nad tym kiedy on wreszcie zacznie.
-Gotowe.- oznajmił.
Wróciłam wzrokiem w kierunku, z którego dochodził głos mężczyzny i ujrzałam w jego dłoni strzykawkę zapełnioną czerwoną cieczą.
-Chyba nie było aż tak strasznie?- zapytał, odkładając pobraną krew do specjalnego pojemnika, a następnie znów zapisał coś w papierach.
-Nie.- przyznałam.
Lekarz podał mi jedną z kartek.
-Wyniki będą za jakieś cztery tygodnie i proponuję jeszcze zrobić badanie USG by upewnić się, czy nie ma pani żadnych groźnych zmian wewnętrznych.- wskazał na maszynę przeznaczoną do tego badania.