~Sara~
Tak bardzo chciałam to usłyszeć, ale teraz gdy moje najskrytsze pragnie się ziściło to mam wrażenie, że zaraz się obudzę, a ten piękny sen przepadnie. Jak na razie uśmiechałam się nawet wtedy gdy chciałam przestać, ale mięśnie mojej twarzy mi to uniemożliwiły.
- Ta cisza trwa niepokojąco długo.- chłopak wyszeptał mi do ucha.
- Wiem, ale nadal nie mogę uwierzyć, że to właśnie od Ciebie usłyszę coś takiego.
- Czyli się wygłupiłem? - zapytał.
- Nie.- zaprzeczyłam szybko. - Tylko to jest takie niesamowite bo jeszcze kilka lat temu Ty i ja się nie lubiliśmy, a teraz siedzimy sobie na ławce w Polsce i wyznajesz mi miłość.- znów się uśmiechnęłam. - I ja też chcę Ci powiedzieć, że Cię ....- nie dokończyłam bo mi przerwał.
- Nie mów tego jeszcze. Chcę byś to powiedziała w innych okolicznościach.- objął mnie ramieniem. - Teraz wystarczy mi, że wiesz...
Usłyszałam nagle piosenkę Maroon 5, która okazała się moim dzwonkiem. Sprawdziłam szybko by dowiedzieć się, że dzwoni do mnie....tata? Ten to ma momenty. Odebrałam telefon.
~Luke~
Sara przyłożyła komórkę do ucha.
- Halo.... Ale co się stało?....... Z Luke'm na mieście?.......Ale czekaj.....CO?!!- złapała się za czoło- Tato, ale jak to? Nie zauważyłeś, że ona gdzieś dzwoni?...... Dobra uspokój się. Zaraz będziemy.- skończyła.
- Stało się coś?- zapytałam.
- Zobaczysz. - odparła i wstała z ławki, a ja również podniosłem się i podążyłem za nią.
Trzydzieści minut później.
Byliśmy już przed domem dziewczyny gdzie na ogrodzie Waldek palił papierosa. Nigdy nie widziałem by on palił.
- Tato gdzie ona jest? - zaczęła Sara.
- W domu.
Pobiegliśmy do środka gdzie zastaliśmy.....Ciekawy widok.
W salonie na stole tańczył jakiś chłopak, a babcia obrzucała go pieniędzmi z portfela Waldka.
- Babcia! Co Ty robisz?- krzyknęła zdenerwowana brunetka.
-Korzystam z życia!- ucieszyła się kobieta wyrzucając kolejne banknoty.
-Z życia to Ty sobie mogłaś korzystać jakieś tysiąc lat temu gdy jeszcze byłaś młoda bo w to, że byłaś piękna nie wierze!- do domu wszedł Waldek. -A panu już dziękujemy!- wskazał na drzwi i czekał aż facet wyjdzie. -Co mamuni odpierdoliło?! Niby stara i dojrzała, a zachowuje się jak rozpieszczona gówniara! Wiele rzeczy w życiu widziałem, a wiem co mówię bo z Tereską małżeństwem jesteśmy już dziewiętnaście lat, ale coś takiego?!- wymachiwał rękami.
-Oj zamknij się! Jeszcze dwa lata i będziesz miał spokój.- machnęła na niego ręką i wyszła.
Waldek ciężko oddychał, ale już się uspokajał. Sara położyła mu swoją dłoń na jego ramieniu i uśmiechnęła się pocieszająco.
-Tato nie denerwuj się. Dobrze wiesz, że ona nienawidzi być coraz starszą.- mówiła spokojnie, a on pokiwał głową.
-Wiem, ale to już jest chore.- odetchnął.
-Uspokój się i zadzwoń do mamy no bo raczej powinna o tym wiedzieć. Zaraz zawołam chłopaków i pomogą Ci posprzątać.- byłem pod wrażeniem tego jak ona potrafi w takiej sytuacji uspokoić i pocieszyć człowieka.