Epilog :)

4.6K 347 158
                                    

~Sara~

Leżałam na kanapie z już bardzo wyraźnie zaokrąglonym brzuszkiem, a obok mnie na dywanie leżał potężny biały pies.

-Budyń.- odezwałam się i pogłaskałam tego olbrzyma po pysku.

Nagle poczułam jak coś się we mnie porusza. Mój dzidziuś zaczął kopać. Uśmiechnęłam się szeroko, przymykając oczy i delikatnie głaszcząc mój brzuch. To było niesamowite jak wielką miłością potrafiłam obdarzyć kogoś kogo nie znałam, a jednak byłam przy nim przez kilka ostatnich miesięcy. Na moich wargach poczułam muśnięcie czegoś miękkiego i ciepłego. Uniosłam jedną powiekę, dostrzegając mojego męża.

-Cześć.- podniosłam się by pocałować Luke'a na powitanie.

-Hej.- przejechał czubkiem swojego nosa po moim policzku.- Mała daje popalić?- zapytał.

-Kopie. Chcesz sprawdzić?- złapałam jego rękę i położyłam ją na moim brzuchu akurat gdy nasza córeczka zaczęła dawać o sobie znać.

-Mała wojowniczka.- zaśmiał się.- Podobna do mamy.

Wywróciłam oczami, a do salonu wbiegł mały chłopczyk. Wesoły, ciemny blondyn o niebieskich oczach rzucił się na Budynia, a ponieważ futrzak pozwalał małemu na takie zabawy to nawet się nie poruszył.

-Mamusiu!- pisnął, podnosząc się z ziemi. - Czy moja siostrzyczka wreszcie wychodzi z Twojego brzuszka?- zapytał.

-Nie Alex.- pogłaskałam go po główce.- Musisz jeszcze poczekać.- chłopiec posmutniał.

-A czy mogę z nią porozmawiać?- poprosił.

Pokiwałam głową i pozwoliłam dziecku usiąść na moich kolanach. Alex schylił się do mojego brzucha i pocałował go.

-Cześć Julka to ja Twój braciszek. Wiesz, że musisz siedzieć teraz w brzuszku naszej mamusi? Nie martw się jak już stamtąd wyjdziesz to się z Tobą pobawię. Tu w naszym domku jest bardzo fajnie bo mieszka z nami Budyń, a jest on bardzo duży i mięciutki. Tatuś też tu jest i on jest bardzo śmieszny i często się ze mną bawi, a mamusia jest bardzo ładna, więc Ty też będziesz i pewnie tak samo jak ona zrobisz kiedyś tak samo dobre ciasto. Jest jeszcze Louis Clifford. To mój przyjaciel, więc z Tobą też się pewnie zaprzyjaźni.... A i jest tu jeszcze Camile Hood, ale ona jest młodsza ode mnie o dwa lata i non stop rzuca we mnie klockami tak samo jak Maja Irwin, a ona jest ode mnie młodsza o trzy lata i ma teraz roczek, więc się chyba zaprzyjaźnicie. Poznasz pewnie wujka Filipa, Michael'a, Ashton'a i Calum'a no i ciocię Alicję, Lenę i Oliwkę. Dziadków też mamy. Bardzo lubię gdy odwiedza nas dziadek Waldek, babcia Teresa i prababcia Zosia, a czasem przyjeżdżają do nas dziadek Andrew i babcia Liz z braćmi naszego tatusia, a naszymi wujkami.- Alex znów pocałował mój brzuch. - Kocham Cię Julka i będę dla Ciebie dobrym braciszkiem, a jak nie to będziesz mogła we mnie rzucić klockiem tak jak Camile.- uśmiechnął się i pobiegł pobawić się z psem.

Z moich oczu poleciały łzy, a Luke ledwo powstrzymywał się od płaczu. To było urocze, kiedy mężczyzna, który zazwyczaj jest taki twardy i niewzruszony potrafi wzruszyć się dzięki swojemu własnemu dziecku. W całym swoim życiu widziałam jak Luke płacze dwa razy. Pierwszy raz gdy pokazałam mu zdjęcia USG Alex'a i drugi gdy zobaczył USG Julki.

- I co te ojcostwo z Tobą robi?- zapytałam, dotykając jego policzka, po którym spłynęła jedna łza.

-Ja przynajmniej nie zapierdalam za dzieckiem po całym domu z butelką w ręce tak jak Hood.- zaśmiał się.

-On po prostu kocha swoją córeczkę.- powiedziałam przesłodzonym głosem.

-Ja swoją też.- pocałował mój brzuch i zaczął go delikatnie głaskać.

Od Autorki:

Hej Kochani♥!

Mamy lepszą wersje epilogu (oczywiście mam nadzieję, że to lepsza wersja). Koniec drugiej części i nie wiem co robić dalej, więc napiszcie mi swoje opinie na temat tego ff w komentarzach i przede wszystkim to co wolicie, czy to pierwsze zakończenie, czy raczej to:)

Tak w ogóle to jestem ciekawa waszych min w trakcie czytania tamtego epilogu.



Never Say Never l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz