~Sara~
W domu panowała dziwna cisza. Nudziłam się potwornie i chciałam by ktoś dotrzymał mi towarzystwa, ale za bardzo nie miał kto... Michael nadal nie wrócił z randki, Calum i Ashton grają z Filipem na konsoli, rodzice i babcia byli w trakcie "tajnej narady", która była zupełnie bez sensu, ponieważ ani ja, ani Fifi nie wierzyliśmy już w Gwiazdora, więc zastanawianie się jak mają przemycić prezenty niezauważalnie dla nas jest co najmniej dziwne. Był jeszcze Luke tylko, że chłopak już spał, a to było do niego niepodobne, dlatego martwiłam się o niego.
Usłyszałam czyjeś kroki na korytarzu. Pomyślałam, że to Michael, a ja bardzo chciałam wiedzieć jak było na jego randce. Opuściłam swój pokój i ruszyłam do jego drzwi, które były lekko uchylone.
-Mike? Mogę wejść?- zapytałam przy wejściu.
Chłopak leżał na łóżku i przerażony spojrzał na szafę.
-Ymmm tak.- odparł.
Weszłam do środka i usiadłam na obrotowym krześle przy biurku.
-Randka się udała?- zaczęłam, a on uśmiechnął się, opierając plecami o ścianę.
-Było zajebiście.... Wymieniliśmy się numerami telefonu, więc prawdopodobnie to wyjście nie było ostatnie.- rozmarzył się.
-Traktujesz ją poważnie?- chłopak już od rozpoczęcia tej rozmowy był wyraźnie zauroczony dziewczyną, ale wolałam się upewnić.
-Tak, ale przecież na razie nie jesteśmy parą, więc trudno mi cokolwiek na ten temat mówić.- powiedział, może nawet lekko oburzony myślą wykorzystania Leny.
Dobra. Dam mu dzisiaj spokój bo widać, że chciałby odpocząć. Podniosłam się z miejsca i odwróciłam do wyjścia.
-Dobranoc. Życzę wam szczęścia.- uśmiechnęłam się do niego wychodząc.
-Dobranoc.- odpowiedział, przytulając się do poduszki.
Cieszyłam się, że Mike znalazł kogoś na kim mu zależy. Już jakiś czas temu zauważyłam, że brakuje mu tej czyjeś bliskość, ale z Leną będzie trzeba jeszcze "popracować".
Miałam już wchodzić do swojego pokoju, ale coś kazało mi się zatrzymać. Zwróciłam wzrok w bok na zamknięte drzwi do pokoju Luke'a i Calum'a. Cal jeszcze jest u Filipa, a znając możliwości mojego brata to jestem pewna, że przesiedzą tam do rana, ale w tym momencie głównie interesowało mnie to co dzieje się z Luke'm. Boje się, że jest chory lub po prostu nie chce ze mną rozmawiać.... Otworzyłam pomału drzwi, starając się nie wykonać przy tym żadnego głośnego ruchu. W środku pokoju nie zmieniło się nic choć gdy spojrzałam na łóżko blondyna myślałam, że mnie krew zaleje. Na zewnątrz mamy temperaturę poniżej zera, a mój nad przeciętnie mądry chłopak spał odkryty i to jeszcze w samych dresowych spodniach, bez koszulki. Zbliżyłam się do niego, próbując coś wymyślić. Przecież nie obudzę go, a już tym bardziej nie podniosę z kołdry by przykryć, ale został jeszcze gruby koc, przechowywany na wszelkie wypadki takie jak ten. Okryłam chłopaka miękkim materiałem i jeszcze pocałowałam go w gołą skórę na szyi.
-Powinnam Cię zabić za tę koszulkę.- szepnęłam bardziej do siebie, prostując się.
-Nie zrobiłabyś tego.- zaspany głos Luke'a nagle rozbrzmiał w pokoju.
-Przykryj się.- rozkazałam, a on przeturlał się na drugi koniec łóżka, uwalniając pościel od swojego ciężaru.
Gdy miałam już pewność, że jest mu ciepło chciałam wyjść, ale Hemmings mnie zatrzymał.
-Nie dasz mi buzi na dobranoc?- zrobił minę zbitego psa.
Wywróciłam oczami lecz jednak wróciłam do niego. Nachyliłam się po czym dałam mu krótkiego buziaka w usta.