~Luke~
Nie wiem jak długo zostaniemy w Polsce, ale myślę, że jak najdłużej. Nie chcę zwalać się Sarze i jej rodzinie na głowę, ale oni sami zabronili szukania nam innego noclegu niż ich dom.
-No Luke opowiadaj. Jak było?- cieszył się Calum.
Chłopak niestety ma ze mną pokój i muszę znosić jego ciekawość.
-Byliśmy tylko na tym Starym Rynku.- odpowiedziałem i wróciłem do swojego telefonu.
-Przytulaliście się, całowaliście? Cokolwiek!- niecierpliwił się.
-Nie.
-Jaaaaaak tooooo?!- wydarł się.
Uderzyłem go poduszką w głowę by się uciszył.
-Zamknij się bo wszyscy już śpią.
-No okej, ale proszę Cię wytłumacz mi po co ja tu jechałem skoro Ty nie przechodzisz do konkretów?- dziwił się.
-Bo ona ma traumę i pamięta wszystko to co działo się w parku.- nie wytrzymałem.
Calum siedział chwilę cicho.
-Ale jest już z nią lepiej?- zapytał.
-Niby tak, ale nie pozwala się przytulić.- westchnąłem.
-Musisz podchodzić do takich tematów stopniowo. Krok po kroczku, a prędzej, czy później nie będziecie mogli się od siebie oderwać.
Uśmiechnąłem się na taką wizję, ale coś istotnego stoi mi na przeszkodzie.
-A co jak będę musiał wrócić do domu? Nie stać mnie by tu samemu zamieszkać.-zmartwiłem się.
Hood zastanawiał się co zrobić. Ja też wcześniej o tym myślałem, ale przecież jeśli będę chciał zamieszkać w Polsce to nie będę zatrzymywał tu chłopaków. Sam nie dam rady, a nie mam zamiaru żyć wiecznie w domu rodziców brunetki.
-Wynajmiemy mieszkanie i znajdziemy pracę.- stwierdził.
-Jak to MY?
-Ash i Mike raczej wyjadą, a ja już od trzech miesięcy nie mieszkam z ojcem, więc mogę tu z Tobą zostać. Znajdziemy pracę, mieszkanie i jakoś damy radę.- uśmiechnął się i szturchnął mnie w ramię.
-Dzięki Cal.
Ucieszyłem się, że Hood jest wstanie zostać tutaj w zupełnie obcym dla nas kraju tylko dla tego, że prosi go o to przyjaciel.
Rano
Zeszliśmy na śniadanie i w ogóle nie zdziwił mnie widok Ashton'a siedzącego o szóstej nad ranem w kuchni. Chłopak zawsze był rannym ptaszkiem, a tym bardziej teraz gdy przyrządzane są naleśniki.
-Dzień dobry.- przywitałem się.
-Cześć Luke. Masz ochotę na naleśniki?- zapytała Teresa.
-Jeszcze się Pani pyta?- zaśmiałem się podchodząc po talerz.
-Słyszałam, że Sara chce was oprowadzić dziś po Warszawie.- zagadnęła mnie kobieta.
-Tak.- Ashton zdziwił się trochę bo nic o tym wcześniej nie wiedział.
-Luke. Jak już się najesz to idź obudź Sarę. Tylko ostrzegam, że przebudzenie mojej córki graniczy z cudem.- poprosiła.
Wpychałem sobie na siłę moją porcję by zdążyć nim dziewczyna z własnej woli się nie obudzi. Ashton bezczelnie się ze mnie śmiał, ale jednak postanowił mi pomóc i zabrał ode mnie kilka naleśników. Wybiegłem z kuchni i szybko ruszyłem do pokoju Sary, a z tego co zdążyłem zaobserwować, to był on na samym końcu korytarza.