~Sara~
Moje modlitwy zostały wysłuchane i jak na razie czuję się bardzo dobrze, chociaż trzeba też przyznać, że bardzo się stresuję. Od rana wszyscy biegali po całym domu, krzycząc coś i piszcząc. Ala była w moim pokoju gdzie Oliwka, Anne (mama Ash'a :) ), moja mama i babcia zamiast jej pomagać się przygotować to skakały wokół niej. Patrząc na to wszystko mam tylko taką cichą nadzieję, że chłopaki są jednak bardziej rozgarnięci i pomagają Ashton'owi. Z lekkim niepokojem stwierdziłam, że każda z nas tu zebranych poza Alicją, była już ubrana w swoje sukienki, więc sięgnęłam po leżące pudełko na moim łóżku i wyciągnęłam sukienkę, by powiesić ją na wieszaku gdzieś gdzie się nie pogniecie, ani nie zniszczy przez nasze roztargnienie. Oliwka wreszcie się ogarnęła i kazała blondynce usiąść na krześle, przyniesionym z kuchni, po czym zaczęła robić jej makijaż, natomiast mama i Anne sięgnęły po wszystkie możliwe wsuwki, szczotki, grzebienie i lakier do włosów. Wreszcie coś się dzieje.
-A ja co mam niby robić?- zapytała mnie babcia.
-Ty babciu pilnuj by nikt tu nie wchodził.-uśmiechnęłam się do niej co szybko odwzajemniła i pognała do drzwi. Boże co ja zrobiłam?
-Oliwia zaraz mi pędzelek wsadzisz do oka!- pisnęła Alicja.
-Nie wsadzę jeśli nie będziesz się wiercić.- odparła skupiona, nie odwracając wzroku od twarzy przyjaciółki.
-Sara idź poszukaj jej butów. Powinny być gdzieś w salonie.- odezwała się mama wpinając kolejną wsuwkę we włosy dziewczyny.
Skinęłam głową i przekroczyłam próg mojego pokoju gdzie na korytarzu zastałam babcię i Michael'a.
-Niech mnie babunia przepuści.- Mike próbował wyminąć w przejściu babcię.
-Nie.- zaprzeczała krótko.
-Ale ja muszę już jechać po Lenę!- niecierpliwił się.
-Babciu puść go.- westchnęłam.
Babcia nieufnie odsunęła się z czego Clifford skorzystał natychmiastowo. Chłopak przeszedł obok niej, mówiąc mi ciche "dziękuję" gdy mijał mnie na schodach.
Pokręciłam rozbawiona głową i ruszyłam prosto do salonu, ale nigdzie na widoku nie dostrzegłam żadnego pudełka z butami, więc chodziłam po całym pomieszczeniu, licząc na to, że buty same się znajdą. Chwilę później usłyszałam dźwięki na schodach, które ewidentnie wskazywały na to, że ktoś tu idzie. Odwróciłam się do wejścia, w którym pojawił się Luke. Chłopak ubrany był w białą koszulę, czarne jeansy i marynarkę. Wywróciłam oczami widząc jego spodnie i założyłam ręce na wysokości mojej klatki piersiowej.
-Naprawdę nie mogłeś się powstrzymać?- zapytałam z przekąsem.
-Każdy poza Ashton'em założył jeansy, nawet twój tata.- uśmiechnął się szeroko.
Wypuściłam głośno powietrze z płuc i odwróciłam się w innym kierunku, ponawiając poszukiwania butów. Ukradkiem zauważyłam, że Luke nadal stoi tam gdzie wcześniej i raczej poza uważnym obserwowaniem mnie nie ma nic innego w planach.
-Potrzebujesz czegoś?- zwróciłam się do niego, mając już dość tej niezręcznej sytuacji.
-Ciebie.- podszedł bliżej.
-Poza tym?- uniosłam brew.
-Nic więcej do szczęścia nie jest mi potrzebne.- objął mnie ramieniem.- Pięknie wyglądasz.- powiedział mi do ucha, po czym delikatnie pocałował mnie w skroń.
-Dziękuje, ale jeśli chcesz się do czegoś przydać to pomóż mi szukać butów Ali.- odsunęłam się od niego trochę.
-Tych?- wskazał na pudełko, stojące na komodzie pod telewizorem.