~Luke~
Dzięki Bogu nie było dziś wielu klientów i nie musiałem się martwić o roztargnienie Michael'a chociaż patrząc na mnie i Irwin'a ze spokojem mogę stwierdzić, że nasze stany psychiczne są na równi. Cudem obsługiwaliśmy, przychodzących tu ludzi i miałem nadzieję, że Oliwia zjawi się szybko bo kuzyn Alicji, który nam wszystko tłumaczył zaraz musi wyjść, a jeśli zostaniemy tu sami to nie będzie ciekawie... Chyba powinienem nauczyć się chociaż podstawowych zwrotów po polsku bo to co tu się czasem dzieje, to jest masakra.
-Ja już mam normalnie dość.- syknął Ashton, rzucając z impetem ścierką.
Uniosłem rozbawiony brwi i wzdrygnąłem się ze śmiechu.
-Co się stało?- zapytałem go.
-Zarobiony jestem.- machnął ręką, a ja powstrzymywałem się od wybuchu śmiechem.
-A co Cię tak wykończyło? Z tego co widzę to jest tu, może z pięć osób.
-Nie chodzi mi o nich tylko o Michael'a! Od godziny nic nie robi tylko siedzi gdzieś w kącie z telefonem, a ja muszę zapieprzać za dwóch.- żalił się.
-Daj mu już dzisiaj spokój.- zmieniłem nastawienie.
Ashton wywrócił oczami i mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem oddalił się na zaplecze.
Spojrzałem na, wiszący w głębi pomieszczenia zegar i z niepokojem stwierdziłem, że Oliwia już powinna tu być. Wyciągnąłem swój telefon i wysłałem jej wiadomość, kiedy nagle gdzieś przy wejściu rozległ się charakterystyczny dźwięk, przychodzącego SMS-a. Uniosłem wzrok w tamtym kierunku gdzie akurat nasza zguba ściągała kurtkę.
-Nie sprawdzisz?- zapytałem ją ironicznie, nawiązując do SMS-a gdy była już przy ladzie.
-Nie.- machnęła ręką.- To tylko jakiś niecierpliwy idiota wiadomości do mnie wysyła.
-Bardzo śmiesznie.- mruknąłem.
Brunetka stanęła za ladą obok mnie i zajęła się wycieraniem szklanek i innych naczyń.
-Co u lekarza?- zaciekawiłem się.
-Co?- zdziwiła się.
-No, czy wszystko z Tobą w porządku.- wytłumaczyłem jej.
-Aaaa.- przeciągnęła zakłopotana.- Byłam u lekarza, ale to nie w mojej sprawie.- odłożyła jedno z naczyń, które trzymała i zaczęła wykręcać sobie palce.- Ja tam poszłam dla Sary.- zmroziło mnie.
Zacząłem teraz podejrzewać, że Sara nie mówi mi wszystkiego.
-Jak to?- zapytałem.- Kiedy ona miała mi zamiar o czymkolwiek powiedzieć?- denerwowałem się coraz bardziej.
-Nie wiedziała o niczym, dlatego mam nadzieję, że jej się nie wygadasz.- uspokoiła mnie.
-Czekaj, bo ja już nic z tego nie rozumiem.- odłożyłem ścierkę, odwracając się do dziewczyny.
-Sam na pewno zauważyłeś, że z nią dzieje się coś dziwnego, wiec poszłam do lekarza opisałam wszystko to co się z nią działo, ale bez jakichkolwiek badań nic nie jest w stanie potwierdzić, a przecież wiadomo, że Sara nigdzie nie pójdzie.- wytłumaczyła, narzekając przy końcówce.
-Mówiła, że już wszystko jest w porządku.- zmarszczyłem brwi.
-Taaa. Mówić to ona sobie, może co chce, ale my kobiety widzimy więcej.- uśmiechnęła się zwycięsko.
Wywróciłem oczami i postanowiłem już nie kontynuować tej rozmowy bo jak znam życie, to tylko zacznę się jeszcze bardziej stresować.
Podzieliliśmy się we trójkę obowiązkami. Ashton musiał nadal zapieprzać z miotłą, Oliwia odbierała zamówienia i je przygotowywała, a ja jej pomagałem i zanosiłem klientom, a właściwie to mniejszej garstce ludzi. Mike ewentualnie jeśli się poruszył to pomagał Irwin'owi, zbierając naczynia z opuszczonych już stolików by chłopak mógł je później wyczyścić.