~Sara~
Jestem idiotką! Mogłam siedzieć cicho i nic nie mówić Luke'owi bo przynajmniej wtedy nie słyszałabym jego narzekań i próśb o pójście do lekarza. Na domiar złego dziś znów rozpoczął się ten diabelski dzień zwany poniedziałkiem. Od rana miałam bardzo zły humor, a kolejne bóle brzucha i dziwne samopoczucie w niczym mi nie pomagały, a wręcz frustrowały, dlatego musiałam się pilnować by czasem nie nakrzyczeć na żadnego innego ucznia, czy nauczyciela bez powodu. Już na pierwszej lekcji, którą była biologia miałam ogromną ochotę by wstać i przywalić naszej nauczycielce. Była ona młodą kobietą, która z początku wydawała się być miała, ale po kilku lekcjach z nią odkryliśmy jej prawdziwe oblicze, czyli wrednej i denerwującej laluni, podlizującej się dyrekcji i nauczycielowi w-fu. Idiotka pewnie myśli, że coś między nimi jest!..... Ponosi mnie dzisiaj i to bardzo.
No, a później było jeszcze "lepiej", ponieważ na matematyce musiałam napisać sprawdzian, o którym zapomniałam i język polski, gdzie rząd za mną siedzi plastikowa, bezmózga klasowa "piękność". Całą lekcję malowała sobie paznokcie, więc moje nozdrza drażnione były charakterystycznym zapachem lakieru. Jakimś cudem wytrzymałam na tej lekcji i mogę sobie jedynie pogratulować, ponieważ pozostała mi jedynie jedna lekcja do zakończenia tego wszystkiego.
Obecnie siedziałam na korytarzu szkolnym w oczekiwaniu na dzwonek, ale coś mi nie pasowało, ponieważ czułam szturchanie w ramie.
-Sara do cholery jasnej, czy ja jestem niewidzialny?!- ta sama osoba, która próbowała zwrócić na siebie moją uwagę.
Zwróciłam wzrok w bok gdzie stał już zdenerwowany Adam*.
-Co?- zapytałam, a jego oczy powiększyły swój rozmiar.
-Od jakiś dwóch minut stoję tu i kwitnę, prosząc moją najdroższą koleżankę z klasy o zasrane dwa złote na ptysia.- mówił przez śmiech.
Wywróciłam oczami i wygrzebałam z kieszeni monetę.
-Masz. Zadław się.- podałam mu pieniądze, a on pocałował mnie w podziękowaniu w dłoń i odszedł do sklepiku.
Znów powróciłam do swojej głębokiej zadumy.... no przynajmniej próbowałam, ale nic z tego bo Oliwka pojawiła się obok mnie.
-Dlaczego nasz kotuś jest taki dzisiaj dziwny?- uśmiechnęła się, obejmując mnie.
-Nie jestem kotkiem!- warknęłam.
-Mmmm. Kicia pokazuje pazurki.- zaczęła się panicznie śmiać.
-Nie rozumiem co jest w tym takie śmieszne.- spojrzałam na nią.
-Ja też.- nadal się śmiała i wzruszyła ramionami.
Wciągnęłam głośno powietrze do płuc starając się zapomnieć o tym bólu, czyli głównym powodzie mojego dzisiejszego zachowania. Przez pewną chwilę myślałam nawet o tym by faktycznie pójść na badania, ale szybko ten pomysł wyrzuciłam z głowy i zastąpiłam to przyjemniejszymi myślami takimi jak to, że ślub będzie już za cztery tygodnie. To była faktycznie pocieszająca myśl dopóki nie przypomniałam sobie o tym tańcu z Luke'm do "Give My Love" i tym, że nie mamy z kim zostawić Budynia na ten czas.
Nagle na korytarzach szkolnych rozbrzmiał dzwonek na lekcję. W myślach odmówiłam modlitwę by ta lekcja minęła szybko i spokojnie, a mój brzuch przestał wreszcie dawać o sobie znać. Przekroczyłam z Alą, Oliwią i innymi osobami z naszej klasy, próg pomieszczenia, w którym powinniśmy mieć angielski, ale nasz dyrektor nadal nie zatrudnił drugiego nauczyciela języka angielskiego, więc na zmianę mieliśmy polski i angielski. Tym razem po raz drugi będę musiała użerać się z naszą polonistką, a raczej z jej przesadnie piskliwym głosem. Usiadłam na swoim miejscu, myśląc o wszystkim tylko nie o temacie podawanym przez rudowłosą kobietę.