Part 23

5.3K 346 63
                                    

~Luke~

Sara była zachwycona psem. Przez cały czas biegała i piszczała, a szczeniak zasuwał za nią. Często też cmokała go lub przytulała, a ja zaczynałem robić się zazdrosny... Michael po rozdaniu prezentów wyszedł gdzieś, a Ashton już zaczął czytać książki od Sary. Calum natomiast tarzał się po ziemi i pozwalał Budyniowi przeskakiwać przez siebie, ale działało to raczej tak, że pies wskakiwał mu na brzuch i zeskakiwał po drugiej stronie. Nagle telefon Teresy zadzwonił.

- Mój Boże Magda dzwoni! - ucieszyła się kobieta i wybiegła z pokoju.

- Nieee... Za jakie grzechy? - jęknął Waldek, a ja nie do końca rozumiałem co co się rozchodzi.

- Babuniu.- odwróciłem się do niej.- Kim jest ta Magda?- zapytałem.

- To dobra przyjaciółką Tereski. Były dla siebie jak siostry, a Sara, Ala i Oliwka, czyli córka Madzi właściwie się razem wychowały, ale pięć lat temu, kiedy Teresa i Waldek wyjechali do Londynu kontakt się urwał. Madzia rok później też wyjechała, ale do Niemiec, więc często się nie widzimy.- wyjaśniła babunia.

Pokiwałem głową i spojrzałem na Sarę i Alicję. Jedna i druga były bardzo przejęte tym telefonem. Kilka minut później do pokoju wkroczyła Teresa z dużym uśmiechem na twarzy.

- I co? - zdenerwował się Waldek.

- Magda składa nam wszystkim najlepsze życzenia.- powiedziała.

- Ale nie przyjeżdża prawda? - przestraszył się. Coś mi się wydaje, że on i ta Magda się nie lubią.

- Nie.

Mężczyzna wstał, złożył ręce do modlitwy, zacisnął powieki i zaczął kiwać głową.

- Ale Oliwka postanowiła wrócić do Polski, a ja się zgodziłam by u nas zamieszkała przez pewien czas.- dokończyła.

Nasze reakcje były różnorodne. Ja, Ash i Cal byliśmy na to zupełnie obojętni, ponieważ jej nie znaliśmy. Babcia, Ala i Sara zaczęły skakać, piszczeć i przytulać się, a Waldek zaczął wyć jak zakompleksiona nastolatka.

- Kiedy przyjedzie?- zapytała babcia.

- Jeszcze przed Nowym Rokiem.

- Kurwa.- wykrztusił z siebie Waldek.

Michael

Kroczyłem białym chodnikiem z misiem pod pachą. Tak jak przy naszej pierwszej randce sprawdzałem w telefonie drogę do domu Lenki. Zastanawiałem się jeszcze co by jej tu powiedzieć bo to raczej nie jest zupełnie zwyczajne zjawisko... Chłopak, mówiący w innym języku z kolorowymi włosami przychodzi nagle do czyjegoś domu by podarować, mieszkającej tam dziewczynie prezent.

Po drodze mijałem różnych ludzi. Byli ci zabiegani, szczęśliwi, przygnębieni i jeszcze wiele innych. Niektórzy nie zwracali na mnie uwagi, inni patrzyli ukradkiem szepcząc coś jak sądzę o moim wyglądzie, jeszcze inni nie zważając na to co pozostali uśmiechali się miło i kiwali mi głową w przywitaniu, mówiąc coś radośnie. Niestety nie miałem pojęcia ci mówili, ale tak jak oni uśmiechałem się i lekko kiwałem głową. Czułem się coraz to bardziej szczęśliwy, a gdy już byłem przed bramą do domu dziewczyny zrozumiałem co czuł Luke, kiedy miał pierwszy raz od dawna zobaczyć Sarę. Wprawdzie ja i Lena widzieliśmy się kilka dni temu, ale mi raczej bardziej chodziło o jej rodziców. Chyba jednak nie jestem gotowy na to by ich poznać.... Tym bardziej, że słyszałem o tym, że są wymagający i strasznie sztywni, ale przecież nie będę się cofał do domu. Odetchnąłem i wszedłem na teren ich posesji gdzie na moje szczęście pies był uwiązany na smyczy. W dużym oknie zobaczyłem rodzinę Leny zebraną na kanapie gdzie prawdopodobnie oglądali jakiś film, ale mnie interesowało tylko i wyłącznie to, że Leny tam nie było, więc pewnie jest teraz w swoim pokoju. Okrążyłem dom i mogłem teraz ze spokojem stwierdzić, że ten należący do dziewczyny to ten na piętrze z balkonem.

Never Say Never l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz