Sara
Obudziłam się rano, ale nadal nie otwierałam oczu. Czułam coś na swoim brzuchu i bałam się sprawdzić co to takiego, ale niestety jest jeszcze coś takiego jak szkoła i męcząca próba do jasełek, więc otworzyłam powieki by móc zobaczyć głowę Luke'a, spoczywającą na mnie. Uśmiechnęłam się lekko i delikatnie by nie obudzić chłopaka opuściłam pokój.
Wieczorem
Miałam wyjątkowo smętny humor, a to głównie przez porę, o której wracałam ze szkoły no i dziwne hałasy dochodzące oczywiście z mojego domu. Otworzyłam drzwi, ściągnęłam kurtkę i buty, a następnie weszłam do salonu w celu wychwycenia fragmentu sprzeczki mojego brata i mamy.
-Nie będę sypać żadnych kwiatów! Anka nie może?!- krzyczał Fifi.
-Ania nie zdąży przyjechać, a sypanie kwiatów na ślubie to piękna tradycja.- przekonywała go.
-To dla bab!- warknął opuszczając pokój.
Mama wyszła za nim, zostawiając mnie samą z telewizorem. Ułożyłam się wygodnie na kanapie przeskakując z kanału na kanał w poszukiwaniu czegoś fajnego i ostatecznie zostawiłam na Polsacie gdzie miał lecieć Titanic. Od razu mi się samopoczucie poprawiło, a jeszcze do szczęścia brakuje mi żelków, dlatego ruszyłam do kuchni by przeryć wszystkie kuchenne szafki w poszukiwaniu smakołyku. Nagle w wejściu pojawił się Luke. Był zmęczony i rozdrażniony.
-Żelka?- zapytałam wyciągając w jego stronę paczkę.
-Nie.- odparł.
-Gdzie Państwo Irwin? I czemu jesteś taki jakiś dziwny?- zapytałam, przechylając głowę.
-Szanowne przyszłe małżeństwo pozostało w restauracji i przez całą noc planują pozałatwiać wszystkie dekoracje i inne pierdoły.- powiedział.
-To chyba nic złego?- zdziwiłam się.
-Nic złego dopóki nie muszę wracać piechotą do domu bo nie znam polskiego i nie mogę nic załatwić!- zestresował się.
-Ale przecież taxi zamawialiście po angielsku.- powiedziałam.
-Matko Boska dlaczego je muszę być takim debilem?!- krzyknął.
-Nie stresuj się. Już jesteś w domciu, Titanic zaraz będzie...
-Nigdy tego nie widziałem.- powiedział.
-No to czas to zmienić!- oznajmiłam, prowadząc go do salonu gdzie położył się na kanapie, a ja usadowiłam się na fotelu, czekając na film.
Pierwsze sceny już minęły, a Hemmings już się dąsał.
-Mogę do pokoju?- zapytał z nadzieją.
-Nie.- zaprzeczyłam kategorycznie.
Usłyszałam jeszcze tylko głośne westchnienie i dialogi z Titanica.
Później
Wszyscy już spali. Wyjątkami byli Ashton i Alicja, którzy jeszcze nie wrócili ( co oni tam robią?!) oraz Luke i ja. Tradycyjnie popłakałam się (ale ukrywałam to przed chłopakiem) jak dziecko w momencie gdy Rose puszczała rękę martwego już ukochanego, pozwalając mu zniknąć pod wodą, a Luke natomiast wydawał się być znudzony. Przy napisach końcowych usłyszałam jak blondyn odetchnął z ulgą.
-To było dziwne- stwierdził.
-Nieprawda! To było piękne!- rzuciłam w niego poduszką.
-Czy Ty płaczesz?-zapytał, podnosząc się z miejsca.
-Tak, ale to tylko wzruszenie.
-To tylko film.- pocieszał mnie.
-Oparty na faktach.
-Nie masz pewności, że Rose i Jack żyli naprawdę.- o czyli jednak coś zapamiętał.
-No, ale sam fakt, że oni się tak bardzo kochali. On był w stanie dla niej zostać w lodowatej wodzie, a ona dla niego wskoczyła na tonący statek choć była bezpieczna w szalupie.- szlochałam.
-Spokojnie.- przytulił mnie.- Ja dla Ciebie też bym mógł wejść na takiego tonącego Titanica, albo dałbym się pokroić.
On jest taki kochany, że aż trudno uwierzyć, że to ten sam Luke co z przed lat.
-Chodź już powinnaś się położyć.- poprowadził mnie do mojego pokoju.
-A zostaniesz ze mną?- zapytałam pod drzwiami.
Chłopak uśmiechnął się i pokiwał głową, potwierdzając. Miałam na sobie mój szary dres i czarna koszulkę, więc postanowiłam się już nie przebierać w piżamę bo i tak nie miałam na to chęci, dlatego od razu wskoczyłam pod kołdrę, a Luke położył się obok mnie. Blondyn przytulił mnie do swojej klatki piersiowej i ucałował mnie w nos, a następnie w policzki i szyję. Czułam słynne motylki w brzuchu no i przede wszystkim, że sprawia mi to przyjemność. On też musiał poczuć to samo co ja, ponieważ obrócił mnie tak, że teraz nie byłam już na boku tylko na plecach, a on praktycznie leżał na mnie. Zarzuciłam ręce wokół jego karku i wplotłam palce w jego włosy tak jak kiedyś w trakcie naszego pocałunku lecz po pewnym czasie ta pozycja przestała mi odpowiadać, więc lekko poruszyłam się by poprawić swoje ciało, ale wyszło zupełnie inaczej.... Przypadkiem otarłam swoimi biodrami o jego krocze. Luke otworzył szeroko oczy i jęknął w moje usta, dociskając trochę mocniej biodra do moich i mogłam poczuć spore wybrzuszenie w tamtej okolicy.
-Przepraszam.- powiedziałam cicho.
On pokręcił głową i kontynuował pocałunek, schodząc ustami na moja szyję. Powoli zaczęłam się stresować gdy nagle zaczął poruszać co jakiś czas biodrami. Bałam się, że on będzie chciał to zrobić, a ja chociaż czuję, że z nim bym mogła to jeszcze nie jestem gotowa. Spięłam się, mocniej zaciskając dłonie na jego karku.
-Skarbie nie bój się bo na razie to dalej nie zajdzie. Nigdy bym Cię do niczego nie zmusił.- ucałował mnie jeszcze w usta i przesunął się trochę na bok lecz nadal mnie obejmował i uśmiechał się do mnie.
-Teraz to ja powinienem Ciebie przeprosić, że Cię przestraszyłem.- pogłaskał mnie po włosach.
Tak samo jak on wcześniej pokręciłam głową i wtuliłam się w niego, zasypiając spokojnie.
Od Autorki:
Hej Kochani♥!
Przepraszam, że tak późno i jeszcze, że taki krótki, ale mam w tym tygodniu pełno pracy w szkole, więc następny powinien pojawić się w weekend lub we wtorek.