Part 28

4.1K 338 104
                                    

~Sara~

Po szkole tak jak razem z Oliwią obiecałyśmy Alicji, pojechałyśmy do salonu sukien ślubnych. Mieli tam taki duży wybór, dlatego strasznie cieszyłam się, że blondynka już od początku wiedziała jaki krój sukni jej się podoba, więc połowa sukcesu była za nami. Usiadłyśmy z Oliwią na jednej z granatowych kanap i czekałyśmy aż jedna ze sprzedawczyń przyprowadzi Alę przebraną w suknię.

Zasłony przebieralni rozsunęły się, a Ala ukazała nam się w pięknej sukni, ale po jej minie widziałam, że nie jest przekonana co do tego wyboru. Choć wyglądała pięknie to i tak nasze zdanie nie liczyło się w tej kwestii, ponieważ my mogłyśmy jej jedynie doradzić, a to właśnie ona miała czuć się dobrze w sukni na swoim własnym ślubie. Podobnie było z kolejnymi modelami, ale my nie poddawałyśmy się i nadal dzielnie wytrzymywałyśmy, siedząc grzecznie w miejscu. Po raz kolejny zasłony się rozsunęły, pokazując uśmiechniętą od ucha do ucha Alicję. Nie dziwię się jej szczęściu, ponieważ ta suknia jest identyczna jak tamta z katalogu, który kiedyś oglądała. Jeśli myślałam, że w tamtych sukniach wyglądała pięknie to dopiero teraz widzę prawdziwy cud.

-To ta.- ucieszyła się, a ja z Oliwką przytaknęłyśmy.

Zapłaciłyśmy za suknię i wyszłyśmy zadowolone ze sklepu. Ala przesadnie troszczyła się o pudełko, w którym starannie zapakowana została jej suknia, ale co ja będę jej się dziwić? W końcu do ślubu nie chodzi się codziennie.

Kilka godzin później

Poza zakupami na wesele pomyślałyśmy o tym by zrobić sobie taki obchód po galeriach jak zupełnie normalne dziewczyny, ale my nie jesteśmy normalne... W jednym ze sklepów Oliwia pobiła się z inną dziewczyną o jakieś rurki, ale ostatecznie nim przyszedł ochroniarz brunetka zamachnęła się porządnie i przywaliła tamtej z pięści w nos. Zadowolona ze swojego wyczynu zapłaciła za spodnie i uciekła stamtąd nie zwracając uwagi na siniaka na swoim policzku.

-Nie wierze, że to zrobiłaś.- mówiłam nadal zszokowana tym co się wydarzyło.

-To uwierz. Durna krowa nie powinna tykać tych spodni.- uśmiechnęła się zwycięsko, wchodząc do domu.

Korzystając z nieobecności chłopaków i moich rodziców, szybko ukryłyśmy kupioną suknię, ponieważ w rodzinie Ali wierzyło się w stary przesąd mówiący o tym, że jeśli pan młody zobaczy suknię przed ślubem to przyniesie nieszczęście. Osobiście nie wierzyłam w te wszystkie czarne koty, potłuczone lustra, czy piątki trzynastego, ale każdy miał inne poglądy.

-Myślicie, że w naszej sypialni ją znajdzie?- zapytała Alicja, chodząc po domu z pudełkiem.

-Może nie, ale ja bym nie ryzykowała.- zamyśliła się Oliwka.- Jak chcesz to schowam ją w moim pokoju.- zaproponowała, a Ala się zgodziła i już po chwili cenne pudełko trafiło pod łóżko brunetki.

Każda z nas pragnęła odpoczynku po spędzonym popołudniu w galerii. Rozeszłyśmy się do swoich pokoi by zająć się sobą lub innymi sprawami. Wyciągnęłam odpowiednie dla naszego jutrzejszego planu lekcji książki i przestraszyłam się, widząc wśród nich język angielski. Odetchnęłam bo przecież nie będę tam sama, ponieważ Oliwia i Alicja nie spuszczą ze mnie oka, a zwłaszcza na tej lekcji. Odrobiłam zadana pracę domową i położyłam się na moim łóżku, drapiąc Budynia po brzuszku. Nie miałam już sił na uczenie się czegokolwiek, więc przytuliłam do siebie pieska po czym powoli zamykałam powieki i w końcu zasnęłam.

Rano

Obudziło mnie delikatne muskanie czegoś miękkiego i ciepłego na skórze mojej twarzy i ramiona mocno oplatające mnie w pasie. Do moich nozdrzy dotarł znajomy, przyjemny zapach, który spowodował, że się uśmiechnęłam.

Never Say Never l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz