~Sara~
*Włącz koniecznie muzykę *
Leżałam w swoim łóżku, a kolejne łzy spływały po moich policzkach. Po tym jak Luke wyszedł z domu więcej go nie zobaczyłam minęło osiem lat, a Alicja i Ashton postanowili pomóc mi z dzieckiem i razem zamieszkaliśmy w domu sąsiadującym z domem moich rodziców. Dwa lata temu babcia zmarła, ale kochana zdążyła przeżyć narodziny swojego prawnuka i śluby Michael'a i Lenki oraz Calum'a i Oliwki. Sama praktycznie mimo wszystko nadal go wspominam i chyba nie było dnia bym nie płakała za moim Luke'm. Wszyscy stracili z nim kontakt, więc nikt nie wie co się z nim dzieje i czy w ogóle żyje.
Nagle zaczęłam coraz głośniej płakać, trząść się i krzyczeć. Drzwi mojego pokoju otworzyły się gwałtownie, a do środka wbiegł Ashton.
-Sara!- krzyknął, łapiąc mnie za ręce i próbując mnie uspokoić, ale to nic nie dawało.
-Mamo!- usłyszałam dziecięcy krzyk od strony wejścia.
-Alex chodź stąd!- Alicja przytuliła do siebie chłopczyka.
-Co się dzieje z mamą?- pytał spanikowany, a ja zaczęłam się coraz bardziej wyrywać.
-Anka zabierz go!- Ala krzyknęła przeraźliwie do swojej siostry, która zaraz podbiegła do nich.
Wyrywałam się i biłam Ashton'a na oślep, odwracając wzrok od wystraszonego dziecka, stojącego w drzwiach. Nie mogłam na niego patrzeć, nie mogłam patrzeć na mojego synka, ponieważ za każdym razem gdy tam patrzyłam to widziałam te piekielne niebieskie tęczówki....
I tak właśnie odeszła Sara Wójcik... W nocy na oczach swojego siedmioletniego synka zmarła podczas ataku paniki, głośno krzycząc i piszcząc, ale chyba nikt nie zrozumiał, że ten niezrozumiały pisk wydobywający się z jej gardła w trakcje jej ostatnich chwil życia to było imię, które tak bardzo kochała i nienawidziła zarazem.
Sara Wójcik zmarła, krzycząc głośno "Luke"
Od Autorki:
Hej Kochani♥!
Nie wiem co napisać, więc z niepokojem czekam na waszą opinię.
Zaraz pojawi się wyjaśnienie, więc jeszcze nie usuwajcie tego ze swojej biblioteki :)