99.

1.8K 202 161
                                    


Jestem z Michaelem w przychodni, bo jego ból głowy nie ustępował.

Szłam, patrząc z zaciekawieniem przez okno. Nagle poczułam, jak moja lewa noga nie dotyka schodka, tylko wisi w powietrzu. Nie mogąc złapać równowagi, runęłam na ziemię. Ogarnął mnie ból w obydwu kolanach, pewnie są stłuczone. Ból był chwilowy i niezbyt mocny.

- Nic ci się nie stało? - jakiś brunet przykucnął obok mnie.

Pokiwałam głową na boki, nie chciałam robić z siebie nie wiadomo kogo.

- Na pewno? Wstaniesz sama? - podał mi dłoń.

- Nie musisz mi pomagać, wstanę sama.

- A numer mi podasz? - spytał, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.

- Chcesz mój numer?

- Bardzo.

- Ale tak od razu? - zapytałam zdziwiona.

- Żartuję - zaśmiał się. - Jestem Bailey.

- Monica - uścisnęłam jego dłoń, uśmiechając się.

Po chwili nad moją głową usłyszałam westchnięcie Mike'a.

- Monica, coś ty znowu zrobiła? - patrzył na mnie z rozbawieniem w oczach i troską.

Schylił się i wcześniej mierząc bruneta, pocałował mnie w policzek.

Byłam niemal zdziwiona, pierwszy raz to zrobił.

- Mike, ja, um. Sama nie wiem, co się stało. Zaciekawiło mnie co jest za oknem i tak jakoś wyszło - wysiliłam się na krzywy uśmiech.

- Bo ludzie nie rozumieją, że idąc w przód i patrząc w tył w końcu się wywrócą - powiedział brunet, który dalej siedział obok mnie z telefonem w ręce.

Spojrzałam na niego, nie do końca wiedząc o czym on mówi, ale zdałam sobie sprawę, że to ma głębszy sens.

- Ej blondasiu, możesz zostawić mnie sam z koleżanką? - zapytał, a buzia Michaela się skrzywiła.

- Chyba sobie żartujesz - prychnął. - To moja przyjaciółka - mruknął z irytacją.

- Michael, możesz nas zostawić? - pytam cicho.

- Oh, dobra.

************

dodatek nie musi odwoływać się do historii, a wy tylko za jego pomocą poznaliście nowego bohatera :-)

wesołych, potulnych i cieplusich świąt, wymarzonych prezentów, uśmiechajcie się częściej!

marta

First friend ✉ | m.c ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz