Rozdział 40.

241 27 2
                                    

Julie

Lauren wybrała dla mnie przewiewną, sportową bluzkę. Rażąco różową i do tego szare długie legginsy. Narzuciłam na to bluzę, kangurka. Na stopy wsunęłam znalezione przeze mnie w garderobie, wyglądające na wygodne, buty. Włosy spięłam w wysoki kucyk.

Nie marnowałam czasu na jakikolwiek makijaż. W lustrze nie wyglądałam tak źle. Poza tym, prawdopodobnie za chwilę, spocę się jak kot.

- Rusz tyłek, bo nie wstaniesz po treningu na nogi. Chodź na pewno nie wstaniesz- mruknęła, ale i tak ją usłyszałam- Mówiłam, że mój kuzyn nie ma litości. No dalej!-  krzyknęła Lauren, będąca kilka kroków przede mną.

Zostałam zaprowadzona do wielkiej...Nie!...ogromnej sali z mnóstwem sprzętu naokoło. Od mieczy, po zwykłe pistolety. Od sztang, po bieżnie. Był nawet ring.

Ćwiczyło już tam trochę osób. Jakaś para walczyła w rogu, przewracając się na matę. Obok nas chłopak, z szopą blond, kręconych włosów rzucał mieczem do celu. Nie dużo dalej dziewczyna, wyglądająca na 16 lat, ćwiczyła z tarczą, unikając uderzeń, kierowanych przez inną osobę.

Cholercia, nieźle to wygląda!- pomyślałam zdumiona.

---------------------------------------------

- Gareth! Jesteśmy!

- No wreszcie! Blondyna, bierz się za 15 kółeczek dookoła sali. No rusz dupę!- warknął szatyn, z opadającą grzywką na zielone oczy. Całkiem fajnie wyglądający...było na czym oko zawiesić, bezapelacyjnie.

Ale ja, mam już swojego przystojniaka. I muszę się cieszyć...póki go JESZCZE mam...

Bieganie! Nie mogłam lepiej zacząć treningu!

Zaczęłam truchtać jak zwykle.

- Ej ty!- zwrócił moją uwagę- Moja babka szybciej biega po bułki do kiosku! Co to ma być!? Przyśpiesz!

Przyśpieszyłam. I po kolejnych dwóch kółkach byłam spocona i czerwona jak...burak.

Lauren popatrzyła na mnie współczującym wzrokiem, po czym wyszła, zostawiając mnie samą z Garethem.

Zrobiłam ostatnie kółko.

- Dobra, młoda. Teraz zrób krótką rozgrzewkę. Pokaż co potrafisz. A tak dla jasności. Jestem Gareth Simons. Tak, wiem ty jesteś Althea Egida, ale wolisz jak mówi się do ciebie Julie. Wiedz, tylko, że ja nigdy nie robię tego co mi każą ludzie, wiec Altheo, zrób rozgrzewkę i zaczynamy.

- Zaczynamy?- przełknęłam ślinę.

- Tak..chyba nie myślałaś, że twój trening już się zaczął, co?- zaśmiał się- do roboty!- ryknął.

Zrobiłam 20 minutową rozgrzewkę, kilka skłonów, pajacyków, przysiadów, wymachów rąk i nóg. Wydawało mi się, że mam rozgrzane wszystkie partie ciała. Według mnie byłam gotowa.

- Skończyłam.- podeszłam do chłopaka, który pokazywał jakiemuś chłopakowi, jak ma poprawnie strzelić z łuku.

Spojrzał na mnie i poprowadził w kierunku broni.

Miecze, sztylety, łuki, włócznie, tarcze....

Patrzyłam na to wszystko z przerażeniem, bo wiedziałam co się działo jak ćwiczyłam z Kate, Aidenem czy Willem. Koszmar!

Gareth widząc moje spojrzenie, uniósł brew.

- Chyba nie myślisz, że od razu nauczę cię tym walczyć, hm? Najpierw, żebym mógł ci cokolwiek pokazać, musisz być gotowa...fizycznie i psychicznie. Musimy wzmocnić twoje ciało, bo wyglądasz jak wychudzona jaszczurka.

Spojrzałam na siebie i...bez przesady, ale tak nie wyglądałam. Byłam szczupła, ale nie chuda.

Dobra, fakt, sporo schudłam, ale MIAŁAM widoczne mięśnia, przez moje zamiłowanie do sportu. A to, że nie przybieram na wadzę, nie jest moją winą i nie mam na to wpływu.

- Dupek...- mruknęłam.

- Coś mówiłaś?

- Nie, absolutnie- zaprzeczyłam.

- W takim razie, zrobisz DOKŁADNIE 100 przysiadów ze sztangą, bez przerwy! Po 40 wykroków na każdą nogą i 50 pajacyków z ciężarkiem. Na koniec przebiegniesz kolejne 15 kółeczek.

- Nie przesadzasz trochę? Dobra, formę mam całkiem niezłą, ale...

- Twierdzisz, że "dupek", przesadza? Oj, "księżniczka", nie chce się zmęczyć?- pisnął dziewczyńskim głosem.

Idiota!

- Powtórzysz, co mam zrobić?- warknęłam przez zęby. Byłam zdeterminowana pokazać mu, jak bardzo się mylił. Musiałam mu udowodnić, że ma o mnie błędne zdanie.

Udręczona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz