*
Julie
Obudziłam się. Wstałam i zerknęłam na wyświetlacz telefonu. Spałam jakieś 2 godziny. Było już dawno po obiedzie.
Lauren nie było w pokoju, więc poleżałam jeszcze chwilkę w samotności, po czym poszłam do łazienki się odświeżyć.
Jak się okazało miałam delikatne pandy pod oczami i rozczochrane włosy. Zmyłam wacikiem czarne ślady oraz rozczesałam włosy.
- Dobra, możesz już się pokazać. Nie odstraszasz....- powiedziałam swojemu lustrzanemu odbiciu.
Zeszłam na dół, gdzie nikogo nie było.
- Lauren?- wołałam- Carly? Jest tu ktoś?
Nie dostałam żadnej odpowiedzi.
- Gareth?
Nadal żadnego znaku czyjejś obecności w tym domu.
Nikogo nie było. Nawet sala, w której ZAWSZE było, chociażby kilka osób świeciła pustkami.
- Hej, gdzie się wszyscy podziali?
Może chcą mi zrobić jakąś niespodziankę- pomyślałam
Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Czekałam, aż jak zwykle Carla albo mama Lauren zejdzie i otworzy, ale żadna tego nie zrobiła.
Sama w końcu udałam się w kierunku drzwi, aby je otworzyć.
- Ktoś się dobija!- krzyknęłam- Otworzę!
Otwarłam drzwi.
- Tak, słuch...
Nie dokończyłam, bo mały włos, a przewróciłabym się o coś, co leżało na dywaniku przed drzwiami.
- O mój Boże...Cholera, Aiden!
Mój chłopak leżał cały we krwi, nie ruszając się.
Potrząsnęłam nim lekko.
- Den, co ci jest- zaszlochałam.
Nie ruszał się, a najgorsze było to, że....
..
..
... leżał na plecach i miał otwarte oczy. Nie oddychał, nie kontaktował.
Mój Aiden po prostu nie żył.
- Nie, nie- gorączkowałam się i przytuliłam bruneta do siebie- Den, proszę cię...nie rób mi tego...
Zapłakałam z rozpaczy.
- Halo, niech mi ktoś pomoże, przyjdźcie tu! Szybko!- krzyczałam jak opętana- Aiden....
Co się z nimi do kurwy dzieje?! Gdzie się teraz wszyscy podziali?!
- Pomóżcie mi!
Jednak nikt nie miał zamiaru mi pomóc.
Ukryłam twarz w dłoniach i płakałam.
- Aiden...nie...
Wstałam i gorączkowa zaczęłam szukać kogoś....
Może są w ogrodzie i mnie nie słyszą?
Biegiem ruszyłam na tyły domu.
A tam nie lepszy widok. Makabryczny...
- O mój Boże.....
W ogrodzie znajdowało się kilka całkiem dorodnych drzew.
Teraz okupowanych przez obwieszone na sznurach ciała moich przyjaciół.
Lauren, Carly, Katalina, Harold, Gareth...
...wszyscy wisieli na drzewach.
- Nie- zrobiło mi się słabo- Nie, nie, nie...NIE!
Martwi.
CZYTASZ
Udręczona.
ParanormalJak się zdawało w życiu głównej bohaterki zapanował spokój. Nareszcie może przestać myśleć o Żniwiarzach i kłopotach. Może skupić się na rodzinie, szkole, przyjaciołach i co najważniejsze miłości. Ale czy na pewno wszystko jest dobrze, skoro młoda...