Rozdział 21.

273 30 6
                                    

Aiden

Nie byłem w stanie go uderzyć. Tak bardzo chciałem, żeby poczuł na własnej skórze, jak bardzo jestem wściekły, ale nie mogłem. Najzwyczajniej w świecie nie byłem w stanie tego zrobić.

- Dlaczego?!- podszedłem do niego, i przez zęby zapytałem, niemalże warcząc.

Lucas spojrzał na mnie i powiedział niepewnie:

- To się zaczęło w Chicago, ponad miesiąc po tym, co się wydarzyło na wzgórzu. Jak wiecie, byłem u rodziny i dziwnym trafem w mieście znajdował się Liam. Myślałem...mylnie sądziłem, że się zmienił,a  wtedy on...pokazał swoją prawdziwą twarz i mnie owinął wokół palca....

- Dałeś mu się, więc to twoja wina. Mogłeś to skończyć- warknąłem.

Spojrzałem na milczącą Julie. Stała i wpatrywała się w swoje dłonie. Wyglądała na załamaną.

- Nie mogłem...- szepnął chłopak.

- Dlaczego?!

- Nie powiedziałem tego Allyson, ale Geran.. powiedział, że jak nie będę z nim "w tym" współpracował, to...to powie wam o wszystkim.. i jej. Bałem się, ale wiedziałem, że w końcu i tak to wyjdzie na jaw. To ja pisałem do niego. To ja informowałem go o wszystkim. Przepraszam.

- Jesteś popieprzonym skurwielem- powiedziałem, co myślę w owej chwili.

- Myślisz, że tego nie wiem?!

Niespodziewanie odezwała się blondynka.

- Ręczyłam za moich przyjaciół, a ty do nich należysz, ale widocznie poniosło mnie w tym co myślę. To były tylko puste słowa, które teraz cofam. Myślałam, że mogę ci zaufać, i tak było. A ty nas oszukałeś....Jak mogłeś?- szepnęła Julie- Jak mogłeś to zrobić, wiedząc, co Hades zrobił nam...mi i mojej rodzinie?

- No właśnie! Co zrobił tobie! Ostatnimi czasy wszystko się kręciło wokół ciebie, Julie. Znam Aidena, Willa i Kate od dziecka. A nagle pojawiłaś się ty, i nic tylko "Julie to...", "Julie tamto...". Miałem dość. Byłem cholernie zazdrosny. Myślałem, że już poszedłem w "odstawkę" Ale przysięgam, że szczerze tego żałuję.

- Co ty pieprzysz?!- warknąłem- Przyjaciel- mściciel się znalazł.  O ile wiem, prawdziwi przyjaciele nie odgrywają się z zazdrości. Trzeba było nam to powiedzieć, kretynie, a nie sprzymierzyć się z wrogiem.

- Przepraszam, zróbcie cokolwiek, ale błagam nie odrzucajcie mnie. Żałuję, błagam was, uwierzcie mi. Podejrzewam, że to nic nie...

- Masz rację. Już dość zrobiłeś. To nic nie da- przerwałem mu.

-... ale dajcie mi jeszcze jedną szansę- widząc moją nie ugiętą minę, dodał-Chociaż to przemyślcie.

- Nie ma co roztrwaniać. Wszystko mamy wyjaśnione. Mam ochotę ci w tej chwili przypieprzyć...Nie! Mam ochotę cię zabić, idioto! Ale nie mogę, mimo wszystko- spojrzałem na zranioną Julie.

Lucas spuścił głowę. Wydawało mi się, że w jego oczach zalśniły łzy.

- Chodź, Julie. Znajdziemy Allyson- wyciągnąłem do niej dłoń.

Ku mojemu zdziwieniu podała mi dłoń, ale nie poszła za mną.

- Julie...

- Jeśli naprawdę żałujesz...- wydusiła-...to udowodnij to.

- Powiedz co mam zrobić?- zapytał zdesperowany moją propozycją.

- Pomożesz nam odzyskać Cam i Logana.

- Jak mam to zrobić?- ponowił pytanie.

Spojrzałem na nią lekko zdezorientowany.

Co ona znów wymyśliła?

-  Jeśli naprawdę, przysięgając, żałujesz, zadzwonisz do Liama i zaproponujesz spotkanie. Powiesz mu, że jednak przemyślałeś sprawę i będziesz z nim dalej współpracował. A wtedy my zaczniemy go śledzić i znajdziemy jego kryjówkę i odbierzemy mu Camille i Logana- wyjaśniła.

Muszę przyznać, że to całkiem ambitny plan. Nie jest taki jak reszta jej głupiutkich pomysłów.

Spojrzałem na reakcję Lucka.

Myślał chwilkę, po czym dodał:

- Kiedy zaczynamy?

- Zrobimy to jutro z rana. Dzisiaj musimy ochłonąć- rzekłam.

- W takim razie, wracamy do hotelu- zdecydowałem.





Udręczona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz