35.

2.6K 134 3
                                    

Elis. Elis. Elis.
Gdy Harry powiedział to imię jego twarz zalała się łzami, zaczął się krztusić, cieżko oddychać. Wezwałam lekarza, który go gdzieś zabrał zostawiajac mnie zdruzgotaną przy łożku Harrego.

Teraz jestem już w domu, siedzę z Dylanem. On ogląda telewizje, a ja myśle. Gdy o coś pyta po prostu mu przytakuje lub kiwam głową.
- Kochasz mnie? - pyta.
- Tak.
- Chcesz, żebyśmy byli razem?
- Tak.
- Przelecieć cie?
- Tak. Zaraz. Nie kurwa Dylan! - krzyczę, a on zaczyna się panicznie śmiać. Prycham pod nosem i wstaje z kanapy.
- Gdzie idziesz mała?
- Oh no wiesz. Do takiego miejsca fajnego, w którym mnie przeleciałeś. - przybieram kamienną twarz podobnie, jak Dylan. Nie pomyslałam. No cóż, bywa.
Bez słowa odchodzę do łazienki, przebieram się w bieliznę, myję zęby i rzucam się na łóżko. Słyszę pukanie.
- Proszę. - ryczę w poduszkę. Dylan podchodzi do mnie z tym jebanym pudełkiem i kuca przede mną.
- No już, spójrz na mnie. - mówi chłopak, a ja odrywam twarz od poduszki i patrzę w jego oczy. - Weźmiesz to i możesz iść spać, hm?
- Dobra. - mówię i niechętnie podnoszę się do pozycji siedzącej. Dylan podaje mi tabletki, jakieś nędzne psikadło i smaruje mój brzuch maścią.
- Skończyłeś? - pytam, gdy on zatacza ostatnie kolka na mojej już prawie zagojonej ranie.
- Jeszcze jedno. - wyciąga małą buteleczkę. O nie. Błagam nie nie nie.
W buteleczce znajduje się chyba najobrzydliwszy płyn na świecie.
- Odpuść mi Dylan! - jęczę i znów chowam twarz w poduszce.
- Mała muszę. - podnosi mi podbródek jednym palcem, otwiera usta kciukiem i wlewa łyżeczkę leku. Połykam i krzywię się przy tym wyglądając prawdopodobnie, jak choinka.
- Dobra dziewczynka. - mruczy i wstaje.
Patrzę, jak wychodzi. Wszystko się spowalnia. Drzwi się zamykają, a obraz mi się rozmazuje.

Z powrotem widzę te ciężarówki, Harrego... mnie mówiącą "zatrzymaj się!" Po cholerę to mówiłam. Zaczynam strasznie płakać co słyszy Dylan i momentalnie do mnie wraca.
Bez słowa siada na łóżku, zdejmuje bluzkę i kładzie się obok mnie pod kołdrę. Wtulam się w jego tors.
- Mów co się dzieje. - szepcze w moje włosy, a ja patrzę mu w oczy.
- Chce do Harrego, to moja wina Dylan. Tak mi źle z tym, nie chcę. Chcę uciec, wyprowadzić się, schować...
- Nie mów tak, hej Selena. - patrzę mu w oczy. - To nie była twoja wina. Zrozum to proszę.
- Mówił o Elis. - szepcze. Był wkurzony, ona coś zrobiła, a ja muszę wiedzieć co. Ale chcę wiedzieć od niego.
- Wszystko ci powie mała, obiecuje. Już niedługo go zobaczysz. Dostałaś już telefon? - pyta, a ja patrzę z ukosa na telefon. Żadnego połączenia.
Mieli zadzwonić ze szpitala, jak Harry przestanie się wyrywać, płakać i przezywać nagle wstrząsy.
- Idź już spać. - całuje mnie w czubek głowy.
- Dziękuje. - mówię przez łzy i wtulona w mojego eks zasypiam.

"Zatrzymaj się!"
Ostatnie spojrzenie Harrego. Widzi coś, przenosi szybko wzrok na mnie i mówi bezgłośnie "przepraszam". Nie wiem o co chodzi i w końcu widzę.

Ciężarówki, ciężarówki, ciemność, ciężarówki...

Budzę się z krzykiem. Siadam na łóżku i chwytam się za włosy dosłownie wyrywając je sobie z głowy.
Dylan momentalnie siada za mną i przytula mnie do siebie.
- Ćśś... to tylko zły sen. - mówi, a ja płacze opadając na niego.
- Zły sen, ale jaki prawdziwy. - szlocham i wycieram twarz w jego koszulkę.
Patrzę na telefon w celu zobaczenia godziny, gdy widzę jedno nieodebrane połączenie.
- Dylan. - mówię przez nos i pokazuje mu napis. Szybko dzwonię pod numer nie zważając na czwartą rano.
- Szpital California. - odzywa się ciężki głos zmęczonej kobiety.
- Dzwoniono do mnie z tego numeru. Ja w sprawię Harrego Stylesa.
- Przekierowuje. - mówi. Po krótkim oczekiwaniu słuchawkę przejmuje męski głos.
- Pani Gomez. Dzwonię zgodnie z obietnicą. Harry czuje się coraz lepiej. Przestał płakać i wybuchać. Ostatnio często mówi pani imię. Jest już zdrowy, ma tylko problemy z psychiką. Wraca do domu dziś o 9 rano. Będzie mogła pani z nim porozmawiać.
- Matko dziekuje! - dosłownie wykrzykuje. - Na oewno jest w porządku?!
- Na pewno. Życzę miłej nocy.
- Ddziękuje. - mówię drżącym głosem i przytulam sie do Dylana rzucając telefon na dywan. - Zobaczymy go Dylan. - szepcze, a ten ściąga nas z powrotem na lozko i po chwili zasypiam... szczesliwa?

Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz