40.

2.3K 141 12
                                    

DWA KOMENTARZE POD ROZDZIAŁEM = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

- Selena, kocham cię. - stoję i patrzę na człowieka, który mnie kocha. Nie wiem dlaczego, ale czuję jakbym tez go kochała, cholernie kochała. Czuje motylki w brzuchu i jakieś ciepło rozlewające się po moim ciele, a nawet nie zostałam przez niego dotknięta.
Nagle wszystko z przyjaźni zamieniło się na... uczucie? I to z mojej strony. Mam problem, czy problem?
- Harry, ja, ja. - jąkam się, a on wstaje i szybko przebywa dzieląca nas odległość.
- Od dawna to czuje... nawet kiedy byłem z Elis... - szepcze, a ja wybałuszam oczy. Jak on mógł tak ukrywać?
- Harry, ale co ja... co ja kurwa im powiem? Dylan mnie rozdziewiczył, Chris jest cholernie zakochany, a ty mnie po prostu kochasz? To jakiś kurwa trójkąt? - mówię i łapie się za głowę. Za dużo informacji w ciagu dnia. - Powiedziałam im, mowilam że nie szukam związku i nagle wyskakujesz mi ty... jesteś dla mnie najważniejszy Harry, ale miłość? - spuszczam głowę, a brunet nie czeka długo i podnosi mój podbródek, że patrzę w jego piękne, szmaragdowe oczy.
- Zawsze można spróbować. - uśmiecha się, co nie wiem dlaczego odwzajemniam. Chłopak przybliża swoje usta do moich, już mamy się pocałować, gdy do pokoju wbiegają Dylan i Chris.
- Wyprowadzamy się Styles.

Wmurowało mnie, czy co? Stoję od dziesięciu minut patrząc się to na Dylana, to na Chrisa, to na Harrego. Błagam, czy to dobry żart?
- Kurwa, jak to? Nie kończymy szkoły i zwalamy wszystko? W ogole czemu sie wyprowadzamy? - zadaje tysiące pytań Harry równie zdezorientowany co ja.
- Rodzice do nas piszą, że tu nie jest bezpiecznie... - mówi Dylan.
- A ja? - zwracam na siebie uwagę wymachując rekami.
- Jedziesz z nami. Rodzice wynajęli nam ogromną willę przy plaży w Miami. Jest akurat na nasze cztery piękne osoby.
- Floryda?! - piszczę.
- Selena, chcesz zostać tutaj? Grozi nam niebezpieczeństwo... w tej dzielnicy, całej. W naszym mieście.
- Ale to koszmarnie daleko! I nie chcę, żeby ktoś kupował mi dom! - Dylan pociera ręką o kark.
- Ale on juz jest kupiony więc jakby nie masz wyboru. - mówi delikatnie skrępowany, a ja nie wiem czy sie cieszyć, czy ryczeć. Mam jechać na Florydę i mieszkać z trzema facetami w jednym domu? Dodatkowo w Miami? Przy plazy?! To jakiś zart, dosłownie!
- Musimy jutro wyjechać.
- Jutro?! O kurwa. - mówię i nie mijają minuty, a ja znajduję się w swoim domu. Już mnie nie interesuje kto nam grozi i czy w ogole ktoś nam grozi.
Miami to Miami.

Oddycham pare razy głęboko i wyciągam pare kartonów zza szafy.

Pakuję wszystkie ubrania eliminując jakieś stare i brzydkie. To powoduje, że zostaje mi naprawdę mało rzeczy.
Czarna zwiewna sukienka, ukochana skórzana kurtka, skórzane legginsy, spodnie, kilka sukienek, buty i moje dresy, dresowe spodenki i czerwona koszula, parę bluzek tez sie znajdzie.

Teraz patrzę na swój pokój i zastanawiam się co brać.
Zdjęcia, przede wszystkim. Pare rzeczy biurowych, szkicownik.

Spoglądam na zegarek.
23.00

KIEDY TO SIE STAŁO?

Spoglądam na moj pustawy pokój.
Tyle wspomnień.

Dobra, w sumie walić.

Słyszę pukanie do drzwi. Wchodzą Chris, Dylan i Harry.

- Przepraszamy, że tak nagle ci o tym mówimy.
- Spoko już nie ma odwrotu, spakowałam się. - uśmiecham się chociaz wcale do uśmiechu mi nie jest.
- Naprawdę chcesz?
- Tak. Nie zawsze dostaje się propozycje mieszkania w Miami z trojką facetów przy plazy prawda?
- Prawda. - śmieją się. - Zanocujesz dzisiaj z nami co? Przyzwyczajaj się. - mówi Chris, a ja wybucham śmiechem i w końcu podążam za nimi biorac kosmetyczkę i jakies ciuchy.

***
Lozko Harrego to chyba najwygodniejsza rzecz na swiecie. Jest wielkie, olbrzymie, ogromne i zajmuje prawie pol pokoju. Gdyby Harry chciał to zmieściłby tu z piętnaście panienek.

Pokój Harrego. Plakaty na ścianach, gitara w rogu, parę zdjęć, duże drewniane biurko, szafa i lustro. Ściany są matowe czarne z jednym jasno brązowym paskiem przy łożku.
Ładnie.

Leżę teraz sama patrząc w sufit. Czekam na Harrego, który miał wziąć prysznic, ale zajmuje mu to dobre pol godziny.

Przebieram się szybko w bieliznę i wskakuje pod kołdrę. Wtulam twarz w poduszkę i drzwi otwierają się. Udaje, że spie, ale oczy mam delikatnie uchylone. Widzę, jak Harry uśmiecha się i podąża w samych bokserkach do łóżka. Po chwili druga strona posłania ugina się i z powrotem oblewa mnie ciepło, gdy duża dłoń Harrego głaszcze mnie po policzku.
- Skarbie, gdybym ja mógł tak codziennie zasypiać. - szepcze. - Będę czekał najdłużej, jak się da. Pamiętaj, że cię bardzo kocham. - pocałował mnie w tył głowy i objął w talii. Przyciągnął do siebie i leżałam teraz wtulona w ramiona mężczyzny, w ktorym małymi kroczkami się zakochuje.

Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz