27.

3K 170 10
                                    

Reszta wycieczki mijała spokojnie. Wiecie, kino, sklepy, związki, szczesliwa Elis, szczesliwy Harry i inne gowna. Po powrocie do domu zaczęłam ostrzej zastanawiać się nad małżeństwem z Dylanem. Robił wszystko, żeby mnie przekonać. Tamten wieczor po restauracji, potem kupił mi pierścionek. Nie zaręczynowy (podobno). Codziennie nie odstępował mnie na krok, a noce były dosyć ciekawe. Tylko kurde, małżeństwo? Żona, mąż, dzieci, dom. Kurwa dzieci. Nie chce miec dzieci, ale wiem że Dylan chce. Mijały tygodnie, a ja myslalam nad słowami Dylana. Nawet się troche odsunęłam od grupy, żeby przemyśleć każde słowo. Oczywiscie Dylan sie osadzał, że wprawił mnie w depresje, ale wiadomo ze tak nie było. Moim jedynym towarzystwem był Harry, który przychodził dosyć często i prowadził długie rozmowy. Zaproponowałam mu, żeby został psychologiem, a ten powiedział, że pójdzie w tym kierunku na studia.
Co kilka dni w domu przesiadywał Dylan, któremu zapewniałam, że wszystko ze mną w porządku. Z Elis wychodziłyśmy na zakupy, a w szkole były dwa miesiące wycieczkowe więc praktycznie miałam wakacje. Do szkoły chodziło się moze dwa razy w tygodniu, żeby napisać zaległe sprawdziany. Miałam po prostu święty spokój.
Teraz siedziałam na kanapie w salonie z chrupkami, ale od kamery u kardashianow oderwał mnie dzwonek. Wstałam i ruszyłam do drzwi.
- Chris?
- Hej. Mogę wejść?
- Pewnie. - powiedziałam i zaprosiłam go do domu. Przyjaciele, jak przyjaciele znają twój dom, jak swój. Chris od razu skierował się do kuchni i wyjął z lodówki piwo. Dopiero po tym usiadł na kanapie.
- Coś sie stało? - spytałam przerywając ciszę. - Dawno się nie widzieliśmy.
- Unikasz nas? - spytał prosto z mostu.
- Niee, muszę odpocząć. Po tym jak Dylan zaproponował mi małżeństwo moje ciało eksploduje, moj umysł.
- Czyli nas nie unikasz..
- No nie, staram sie przynajmniej. - odparlam i sciszylam telewizor.
- Coś cię meczy Chris.
- Mnie? - zawahał się. - Nie...
- Człowieku znam cię juz troche, widzę ze cos sie dzieje.
- No bo... tak jakby byłem wczoraj z Dylanem na imprezie.
- I?
- I mocno wstawieni wsiedliśmy do auta, no i ktoś wjechał w nasz bok. Dokładnie tam gdzie siedział Dylan...
- Chris mow do kurwy co sie dzieje! - krzyknęłam.
- Dylan leży w szpitalu, prawdopodobnie się juz nie obudzi. - mruknął, a ja zaczęłam ryczeć.
- Dlatego przyszedłeś do mnie i wziąłeś się za picie piwa, przy takiej informacji?! Ty chuju! Wypad z mojego domu! Wypad! Albo nie! Zawieź mnie do Dylana! Kurwa Mac idioto! - wrzeszczałam, aż do domu wleciał Harry.
- Harry do kurwy. Co sie dzieje?! - wrzeszczałam, tupałam i ryczałam. - Moj przyszły maz prawie nie zyje!!!
- Selena spokojnie, chodź. - powiedział stanowczo. Chwycil mnie za reke i pociągnął do auta. W jakies piec minut dojechaliśmy do szpitala, a ja wbiegłam do środka pytając wszystkich możliwych, gdzie jest Dylan. W koncu jakiś facet pokazał mi miejsce, gdzie leży. Pobiegłam do środka pokoju i prawie umarłam. Zobaczyłam go. Leżał, obwinięty jakimiś rurkami, z poturbowaną twarzą, ktora w połowie była obwinięta bandażami.
- Dylan. - wyszeptałam i podeszłam do łóżka. Płytko oddychał, a ja zaczęłam ryczeć jeszcze bardziej. Położyłam się na jego ręce i ryczałam. Nie wiem ile czasu, ale nie miałam zamiaru przestać. Cały czas do niego mowilam, żeby sie obudził, że go kocham, ze chce za niego wyjsć, ze wszystko przemyślałam. Kurwa, ale on się nie odzywał. Sprawdziłam zegarek, który ukazywał 4 nad ranem. Siedziałam tu cały dzien i pol mocy, ale mie miałam zamiaru sie ruszyć. Płakałam jeszcze bardziej, wtuliłam się w jego nie poruszająca się reke. Zaczęłam nią trząść.
- Kochanie obudź sie prosze. Obudź się. - moje przemowy przerwała duza dłoń na ramieniu. Stał za mną Harry ze zmęczona twarzą.
- A co?! Ten duoek Chris, który to wszystko zrobił nawet nie śmie tu przylezc! - wrzasnelam troche za głośno. Harry pociągnął mnie za reke i mocno mnie do siebie przytulił. Płakałam mocząc jego bluzkę, a on mnie głaskał i przytulał.
- Skarbie obudzi się, obiecuje. - wyszeptał.
- Tak mi go brakuje Harry. Jego pocałunków, naszych nocy, wspólnego oglądania durnych filmow i naszych śniadań. Kurwa Harry potrzebuje go! - krzyknęłam, a on podniósł mój podbrodek, żebym spojrzała mu w oczy.
- Skarbie, obudzi się. - powtórzył i delikatnie przywarł ustami do moich. Nie wiem dlaczego on to zrobił, ani dlaczego ja pogłębiam pocałunek. Było mi tak źle, tak cholernie zle, że nawet nie panowalam nad ruchami. Czułam, że robie zle, ale potrzebowałam tego.
- Harry. - wyszeptałam i znów zaczęłam płakać. Strasznie płakać. W końcu około 6 Harry wyszedł, a ja znow zostałam sama z moim prawie nie żyjącym chłopakiem, mężem. Chwyciłam go mocno za rękę po czym pochyliłam się nad nim i mocno pocałowałam. Nie obchodziło mnie, że nie ma z jego strony odruchu. Całowałam go bez przerwy i płakałam. W pewnym momencie poczułam, że usta pode mną sie ruszają.
- Selena? - usłyszałam znajomy głos.

******
Hehehe i jak miski?

Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz