****Clair's POV****
Leżałam na łóżku w swoim pokoju z lekko przymkniętymi oczami, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiona podniosłam się i spojrzałam na zegar. Wskazywał 05:02, co oznaczało, że nie mogłam zasnąć od 2 godzin. Ale kto do jasnej cholery przychodzi o takiej porze i to jeszcze do mnie!?
Ubrałam kapcie i zaspanym krokiem zeszłam po schodach cudem z nich nie spadając. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Moim oczom ukazał się Harry Styles. Szybko je zamknęłam. Zamrugałam trzy razy i znowu je otworzyłam. Kiedy drugi raz ujrzałam chłopaka zaczęłam ciągnąć klamkę do siebie, by ponownie odizolować się od tego, co się działo na zewnątrz, lecz Harry pewnym ruchem ręki uniemożliwił mi tę czynność. Zlustrował mnie ciekawym spojrzeniem, a po chwili dotarły do moich uszu słowa wypowiedziane chyba najseksowniejszym dźwiękiem, jaki było mi dane usłyszeć
- Zamykając je i otwierając trzeci raz nie sprawisz, że stanę się kimś innym - powiedział z nutą rozbawienia w głosie, na co zapiekły mnie policzki, więc jak sądzę, zrobiłam się czerwona niczym burak.
- Ja... Em... Chyba niezbyt rozumiem - wydukałam z siebie zbyt speszona, by powiedzieć coś innego. Już miałam znowu się odezwać, kiedy chłopak podniósł rękę, a w niej ujrzałam mój notatnik. Otworzyłam szeroko oczy odruchowo po niego sięgając. Jakie było moje zdziwienie, kiedy ręka uniosła się w górę, a moje 152 cm przy jego 180 cm nie mogły nic zrobić. Spojrzałam na niego i dojrzałam, jak kąciki jego ust unoszą się w górę, formując się w łobuzerskim uśmieszku.
- Nie tak prędko, księżniczko - powiedział z trudem powstrzymując śmiech - Leciałem tu ponad 6 godzin plus godzina na dojazd. Mogłabyś chociaż udać, że to doceniasz i wpuścić mnie do środka - widziałam, że bardzo starał się udawać urażonego, ale średnio mu to wychodziło, na co mimowolnie się uśmiechnęłam, co odwzajemnił tym samym.
- Skoro tak nalegasz, to chyba nie mam większego wyboru - westchnęłam teatralnie, udając wielkie niezadowolenie, na co oboje się zaśmialiśmy. Kiedy przekroczył próg mojego domu, a ja zamknęłam za nim drzwi otrzymałam swój notes z powrotem. Po chwyceniu go, badawczym wzrokiem zaczęłam przyglądać się chłopakowi.
- Próbujesz rozebrać mnie wzrokiem? - spytał, unosząc przy tym komicznie brwi do góry.
- Chciałbyś - odpowiedziałam - Czytałeś go?
- Ja? Ależ skąd. Nie śmiałbym - słysząc te słowa przyjrzałam mu się uważniej - No... Może przypadkiem przeczytało mi się ostatnią stronę - powiedział bardzo speszony i co najdziwniejsze, wydawał się być zmartwiony. Czyżby obawiał się mojej reakcji?
- Tylko ostatnią stronę powiadasz? - droczyłam się z nim próbując wybadać jego reakcję.
- Przysięgam, że nic więcej nie czytałem - zaczął się bronić, przez co ledwo powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem.
- Jestem zawiedziona... - westchnęłam udając przygnębioną.
- Przepraszam, przypadkiem się otworzył w taksówce. Jeśli chcesz, mogę Ci to wynagrodzić - spojrzałam na niego i dostrzegłam w jego oczach powagę , szczerość i determinację. Zrobiło mi się go żal, że tak podle go wkręcam, ale postanowiłam wysłuchać, co ma mi do zaoferowania.
- Jak? - spytałam, przyglądając mu się uważniej.
- Mogę pomóc Ci je wszystkie spełnić.
***
Jako, że ten rozdział jest już drugim tego dnia - potraktujmy go jako wstęp do maratonu :DSwoją drogą nie podoba mi się końcówka.. Nie potrafiłam ubrać mojego planu w słowa i wyszło jak wyszło :)
CZYTASZ
Fate. |H.S|
FanfictionZmęczenie spowodowane podróżą uderzyło we mnie w momencie, w którym przekroczyłam próg domu. Na darmo łudziłam się, że zostanę przywitana, gdyż rodziców nigdy nie było w domu. Dosłownie NIGDY. Powolnym krokiem weszłam na piętro niosąc ze sobą tylko...