•30•

6.8K 287 20
                                    

Nie miałem zamiaru słuchać Louisa, więc szybkim krokiem poszedłem do podziemnego parkingu, by zaraz znaleźć się w środku jednego z moich samochodów. Usiadłem za kierownicą, zapiąłem pasy i wyjechałem na zewnątrz, włączając się do ruchu.

Trzęsły mi się ręce, a obraz zamazany był przez coraz to nowsze łzy pojawiające się w moich oczach. Miałem gdzieś wszystko. To, czy się rozbiję. To, czy coś mi się stanie. W tym momencie liczyła się tylko Clair. Czułem potrzebę zobaczenia jej, przytulenia jej drobnego ciała o idealnych kształtach i zapewnienia, że już więcej jej nie skrzywdzę.

Zaparkowałem przed budynkiem i wręcz biegiem ruszyłem do jej drzwi. Mając nadzieję, że są otwarte nacisnąłem klamkę i ku mojemu szczęściu wślizgnąłem się do środka. W salonie panowała ciemność, a w całym mieszkaniu głucha cisza. Udałem się w kierunku jej pokoju, który znajdował się we wnęce po prawej stronie od wejścia. Zebrałem w sobie całą swoją pewność siebie i uchyliłem drewnianą powłokę, dając sobie tym dostęp do środka. 

Była tam.

Siedziała na łóżku trzymając laptop na kolanach. Szerzej otworzyłem drzwi, co spotkało się z prawie niesłyszalnym skrzypnięciem. Dziewczyna momentalnie podniosła głowę, a jej wzrok spotkał się z moim. Widziałem, jak w jej błękitnych oczach zbierają się łzy, a jej twarz wyraża milion uczuć. Trudno było mi stwierdzić, czy jest z tego powodu szczęśliwa, zła, smutna, czy cholera wie co jeszcze. Niepewnie podążyłem w głąb pomieszczenia, zatrzymując się przy ramie łóżka.

Bezwiednie pozwoliłem łzom na opuszczanie moich oczu i swobodne spływanie po policzkach. Clair widząc to cała się spięła, a następnie odłożyła urządzenie obok siebie. 

Wstała.

Nieśmiało zrobiła krok w moją stronę, tym samym znajdując się na wyciągnięcie ręki. By nie przedłużać moich tortur bez słowa chwyciłem ją za ramiona i zamknąłem w szczelnym, czułym uścisku. Włożyłem w to całą swoją miłość, tęsknotę, nadzieję, smutek i rozpacz. Był on mieszaniną wszystkiego, co trzymaliśmy w sobie przez tak długi czas. 

Czułem, jak moja koszulka przesiąka słonawym płynem spływającym po jej twarzy. Nie byłem w stanie wykonać żadnego sensownego ruchu. Gdybym mógł, zostałbym w tej pozycji do końca naszych dni. 

- Harry.. - usłyszałem ciche westchnięcie.

- Już jest dobrze - odparłem, gładząc Clair po plecach. Poczułam, jak dziewczyna kręci przecząco głową.

- Nic nie jest dobrze - mruknęła, odsuwając się od mojego torsu na niewielką odległość. Chwile milczała - Nie powinieneś jeszcze mówić przez dwa dni - szepnęła.

Otworzyłem szerzej oczy w szoku, że wiedziała o takich rzeczach. Nie potrafiąc dłużej się powstrzymywać przeniosłem dłonie z jej pleców na policzki, kolejno wycierając każdą łzę, jaka się na nich pojawiła.

Niepewnie nachyliłem się ku jej ustom, składając na nich delikatny pocałunek. Widząc, że dziewczyna się nie opiera, nieśmiało pogłębiłem pieszczotę. Odwzajemniła ją po dłuższej chwili, całkowicie zatracając się w tym doznaniu. 

Z każdą mijającą sekundą mój oddech stawał się coraz płytszy. Żadne z nas nie czuło się na siłach by przerwać to, co rozgrywało się między nami. Pragnienie bliskości, spowodowane tak długą rozłąką, jedynie potęgowało narastające uczucie.

- Mój brat wraca jutro.. - jęknęła cicho, wplątując swoje drobne palce w moje włosy i lekko za nie ciągnąc, co spotkało się z gardłowym mruknięciem wydobytym z mojego chorego gardła. 

Cały zesztywniałem, gdy dotarł do mnie sens jej słów. Zakłopotany odsunąłem ją na mały dystans, zagłębiając się w jej anielskie tęczówki. Dostrzegłem w nich pożądanie wymieszane ze strachem i tęsknotą.

- Clair.. - szepnąłem, lecz dziewczyna ponownie zmniejszyła dzielącą nas przepaść. Całując mnie coraz zachłanniej niezauważalnie zaczęła cofać się w stronę łóżka, odwracając mnie do niego tyłem. Onieśmielony jej pewnością siebie przystałem na jej działanie.

Delikatnie popchnęła mnie w tył, powodując tym zmuszenie do spoczęcia na miękkim materacu. Następnie osobiście usadowiła się na moich kolanach. 

- Clair, jesteś tego pewna? - spytałem czując, że jeśli posunie się o krok dalej nie będę w stanie hamować czynów. W odpowiedzi otrzymałem ciche mruknięcie połączone z niemal niewidocznym skinieniem głowy.

Już dłużej nie powstrzymując narastającego we mnie pożądania przycisnąłem dziewczynę bliżej swojego torsu. Nieumyślnie otarła się o moją rosnącą erekcję, na co gardłowo jęknąłem.

***

Pierwszy raz  w życiu piszę taką scenę, mam nadzieję, że jakoś to wygląda haha :D

Niezręcznie... ;_;

Myślę nad maratonem w przyszły weekend, ale nic nie obiecuję, więc nie bierzcie tego do siebie ;)

Czy tylko ja zaczynam bać się o to, że nie wyrobię z poprawkami do wystawienia ocen? >.<

+ Oficjalnie ogłaszam, że jestem w trakcie pisania drugiej części♥♥♥ Po zakończeniu tej będę potrzebowała Waszej pomocy przy wyborze okładki, bo mam trzy przygotowane i nie wiem którą wybrać c:

Fate. |H.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz