•29•

6.5K 316 25
                                    

****Harry's POV****

****19 dni później****

29 dni bez Clair. 12 dni od operacji. 5 dni do urodzin Louisa. 29 dni bez Clair. 12 dni od operacji. 5 dni do urodzin Louisa. 29 dni bez Clair. 12 dni od operacji. 5 dni do urodzin Louisa.

Powtarzałem to sobie jak pierdoloną mantrę. Prawie 2 tygodnie siedzę w domu na dupie i nie wolno mi mówić. Idzie oszaleć. 

Niecały miesiąc nie widziałem mojej księżniczki. Wytrzymalibyście 29 dni bez powietrza? 

Nie.

Więc jakim cudem ja jeszcze żyję?

Zachowałem się jak chuj i zdaję sobie z tego sprawę. Jednak ta rozłąka jest nie do wytrzymania. Ona nie chce mnie widzieć. A to oznacza, że już jej na mnie nie zależy. Bo jakby było inaczej, to by przyszła, prawda? Zainteresowałaby się mną. Pewnie nawet nie wie co mi jest. Nie jest świadoma tego, że miałem operację, która i tak była niczym w porównaniu z tym, jaki ból powoduje tęsknota.

Uczucie, jakie mi towarzyszy od momentu, w którym zostawiła mnie podczas trasy i przeniosła się do Louisa można porównać z tonięciem. Ciemność i mrok. Brak tlenu. Płyniesz do góry z całych sił usiłując zaczerpnąć odrobiny powietrza. Wiesz, że jesteś blisko, a jednak tak daleko. Mimo Twoich starań nie potrafisz się wydostać. Próbujesz, lecz przegrywasz. Unosisz się, lecz opadasz. I tak w kółko. Gdy już myślisz, że masz szansę, że tym razem się uda - coś ciągnie Cię z powrotem na dół. Bez chwili wytchnienia. Bez możliwości przeżycia.

- Harry wiem, że tam jesteś! - usłyszałem dobrze znany mi krzyk przyjaciela. Niechętnie podniosłem się z kanapy, zrzucając na podłogę resztki popcornu, który jeszcze chwilę temu znajdował się na mojej koszulce. Spokojnym krokiem podszedłem do drzwi wejściowych i chwyciłem za klamkę. 

Ujrzałem Lou.

- No nareszcie - ciężko westchnął - Ile można Cię wołać - nie czekał ani chwili dłużej i udał się do kuchni. Dotrzymywałem mu kroku pilnując, by nie odezwać się ani słowem.

Podszedłem do lodówki i chwyciłem wiszący na niej notatnik. Następnie z blatu wziąłem długopis i zapisałem wiadomość, podając ją chłopakowi.

"Co u Briany?"

Lou przeczytał to, czym zapisana była kartka i zmarszczył brwi. Po dłuższej chwili przeniósł swój wzrok na mnie.

- Nie interesuje Cię co z Clair? - zapytał, a ja czułem jak wszystkie mięśnie mojego ciała napinają się z powodu stresu związanego z jej tematem. Pospiesznie zapisałem kolejne zdanie, pokazując je przyjacielowi.

"Jestem dla niej przeszłością. Muszę zrobić to samo, by przestać cierpieć"

Zdezorientowana mina Louisa spowodowała, że miałem ochotę powiedzieć mu jakiś nieprzyjemny komentarz. Jednak musiałem się z tym wstrzymać dwa dni.

- Harry.. - westchnął, czym zyskał moje zainteresowanie - Nie mówiłem Ci, bo uznałem, że to nie jest dla Ciebie dobry moment na zawracanie sobie tym głowy.

Okej, zaczynam się niepokoić.

- Nie ma dnia, w którym by się o Ciebie nie pytała - zaskoczony upuściłem notatnik - Przepraszam. Nie wiem, dlaczego to przed Tobą ukrywałem. Nie powinienem. Masz najświętsze prawo o tym wiedzieć - cofnął się do korytarza, by po chwili wyjąć z kieszeni kurtki białą kopertę. Wrócił do mnie, wyciągając do mnie rękę z przedmiotem. 

Niepewnie go chwyciłem.

- Pójdę na spacer, przeczytaj to w samotności i daj sobie chwilę - zaczął kierować się do wyjścia, jednak po chwili dodał - Nie czytałem tego, Harry. Nie wiem co tam jest - i wyszedł. Po prostu zamknął za sobą drzwi, zostawiając mnie samego z tysiącem krążących po mojej głowie myśli.

Usiadłem z powrotem na kanapie i, wahając się chwilę, postanowiłem przeczytać list od Clair. Zgrabnym ruchem otworzyłem zaklejoną kopertę i wyjąłem ze środka kartkę. Pachniała perfumami, które tak uwielbiałem. Zaciągnąłem się zapachem, mimowolnie formując usta w szerokim uśmiechu, zanim odważyłem się przeczytać pierwsze zdanie.

Dłużej nie zwlekając pogrążyłem się w jej cudownym piśmie.

"Harry,

Mam nadzieję, że z Twoim gardłem coraz lepiej. Strasznie męczy mnie ta rozłąka, jednak myślę, że wyjdzie Ci to na dobre. Przepraszam, że tak na Ciebie naciskałam i powodowałam, że się denerwowałeś. Nigdy tego nie chciałam. Przepraszam także za to, że ingerowałam w Twoje życie, co sam już zdążyłeś mi wypomnieć. Liczę na to, że będziesz szczęśliwy i znajdziesz sobie kogoś, kto nie będzie martwić się o Ciebie w takim stopniu jak ja. Tak, Harry. TROSKA. To jedna z wielu rzeczy, które czuję myśląc o Tobie. To ona była powodem naszej kłótni, podczas której niesprawiedliwie i bezpodstawnie na mnie naskoczyłeś. Jednak nie piszę tego po to, żeby wytykać Ci Twoje błędy. Właściwie to sama nie jestem pewna, dlaczego to piszę. Jednak to na pewno nie jest powodem. Na koniec chcę Ci powiedzieć, nie wiedząc czemu chciałabym, żebyś to wiedział, że nigdy o Tobie nie zapomnę. Pojawiłeś się nagle w moim życiu, obracając je o 180°, po czym równie nagle z niego zniknąłeś. Jestem Ci za wszystko wdzięczna.

Kocham Cię, Clair ♥"

Zobaczyłem mokrą plamkę, która pojawiła się na liście. Zorientowałem się, że po moich policzkach ciekną łzy. Płakałem jak ostatni kretyn. Nie docierały do mnie jej słowa. Miała do mnie żal za to, co zrobiłem. Jednak czy naprawdę chciała to zakończyć?

Zirytowany wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę drzwi, szarpiąc za klamkę, by je otworzyć. Ujrzałem Louisa, który zmarszczył brwi w chwili, gdy mnie zobaczył.

- Co do.. - zaczął, jednak postanowiłem mu przerwać.

- Co ona pierdoli!? - krzyknąłem wyrzucając z siebie cały smutek, złość i irytacje, jaka zdążyła nagromadzić się we mnie w ostatnim czasie. Nie obchodziło mnie nawet to, że jeszcze dwa dni powinienem siedzieć cicho.

***

Nieskromnie powiem, że do tej pory to chyba mój ulubiony rozdział, a musicie wiedzieć, że kończę już pisać pierwszą część :)

Mam nadzieję, że podoba się Wam chociaż w połowie tak bardzo, jak mi♥

+ 0,5k gwiazdek.. Naprawdę nie wiem, jak Wam dziękować mimo, że to nie jest coś, na czym najbardziej mi zależy <3

Już jutro niedziela, zapowiada się sporo nauki... Trzymam kciuki za wszystkie osoby wyciągające oceny na koniec roku :) Jestem z Wami w tej męczarni♥

Fate. |H.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz