****2 tygodnie później****
Minęło 10 dni odkąd wróciłam z trasy. Od tamtej pory nie miałam żadnych kontaktów z Harrym. Wiedziałam tylko, że wczoraj miał wizytę u lekarza. To, że jeszcze się z nim nie pogodziłam nie oznacza, że nie interesuje mnie to, co się z nim dzieje. Dlatego planowałam dzisiaj spotkanie z Lou. Mój przyjaciel był stałym źródłem informacji o moim chłopaku.
Z rozmyślań wybudził mnie dźwięk wiadomości.
Bank: Z przyjemnością informujemy, że Pani karta płatnicza odblokowana została dnia 29.11 o godzinie 17:06.
Czyli wczoraj...
Po chwili dostałam kolejnego SMS'a.
Mama: Byłam u klientki, kiedy jej córka oglądała koncert jakiegoś zespołu. W pewnym momencie dostrzegłam Cię grającą na gitarze, a później uciekającą ze sceny. Nigdy nie miałyśmy dobrych kontaktów, jednak jeśli płakałaś przez tego dupka, co nie potrafił zaśpiewać wysokich dźwięków - strzel mu w pysk i odejdź z godnością. Umiesz o siebie zadbać, Clair. Dlatego zwracam Ci konto. Mama.
Po przeczytaniu tego mimowolnie się uśmiechnęłam, a po moich policzkach bezwiednie zaczęły spływać łzy. Szczerze nienawidziłam tej kobiety, jednak teraz chciałabym być blisko niej, żeby objęła mnie ramionami i powiedziała, że wszystko się ułoży.
Mogłam sobie pomarzyć.
Ja: Możesz za 2 godzinki? :)
Lou☺: Za godzinę jadę z Bri do ginekologa, może być za 3? xoxo
Ja: Jasne, pozdrów ją ode mnie♥
***
Leżałam wygodnie na kanapie, jednak po chwili zdałam sobie sprawę, że pora się zbierać. Poszłam do łazienki i spięłam włosy w koka. Nałożyłam lekki makijaż i ubrałam sukienkę. Gotowa skierowałam się do wyjścia, po drodze nakładając ciepłą kurtkę.
Jechałam samochodem brata rozmyślając o tym, że powinnam kupić swój własny. Po kilku minutach dotarłam pod nasze ulubione miejsce z Lou - Starbucks.
Weszłam do środka i ujrzałam chłopaka siedzącego przy naszym stoliku. Energicznie mi pomachał w momencie, w którym mnie ujrzał. Odwzajemniłam gest i podeszłam do niego.
- Cześć, Clair - wstał z miejsca, by mnie uściskać.
- Hej - uśmiechnęłam się - Opowiadaj, jak z Bri.
- No więc - zaczął, a ja widziałam, jak promienieje ze szczęścia - To chłopiec.
Pisnęłam na całą kawiarnię, zsyłając na siebie dziwne spojrzenia klientów. Jednak, szczerze mówiąc, zbytnio mnie to nie obchodziło. Mój przyjaciel będzie miał syna!
- Lou, to wspaniale! - krzyknęłam uradowana - Myśleliście nad imieniem? - Briana jest w 4 miesiącu ciąży, więc mają jeszcze sporo czasu, jednak..
- Freddie - odpowiedział bez namysłu, po czym szeroko się uśmiechnął - Wracając jednak do trochę większych dzieci..
- Harry? - zapytałam, by potwierdzić swoje podejrzenia. Jako odpowiedź uzyskałam skinienie głową.
- Pojechałem z nim wczoraj do lekarza - spojrzałam na niego i poczułam gulę zaciskającą się w moim przełyku, gdy dostrzegłam, jak jego twarz poważnieje.
- Nie stwarzaj takiego napięcia, Lou - powiedziałam błagalnym tonem, ledwo hamując łzy napływające mi do oczu. Chłopak uśmiechnął się pokrzepiająco.
- To nie jest nic aż tak poważnego, Clair - zaczął, jednak nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Przejdź do rzeczy Louis, proszę - niemal krzyknęłam z powodu rozpierającego mnie zniecierpliwienia.
- Harry ma guzki na strunach głosowych - wstrzymałam oddech - Pojawiły się już dawno temu i prawdopodobnie o nich wiedział. Przeszły w zaawansowaną fazę, tak zwanych "twardych". Przez to zamiast bezproblemowego wyleczenia ich zwykłym oszczędzaniem głosu czeka go operacja.
- I co teraz? - ledwo coś z siebie wydusiłam.
- Jako piosenkarz musi wrócić do zdrowia najszybciej, jak to możliwe. Po operacji przez 2 tygodnie nie będzie mógł się odzywać, co ma zwiększyć prawdopodobieństwo na wyleczenie go w tak krótkim czasie - przytaknęłam na znak, że rozumiem - Jest jeszcze jedno..
- Mów śmiało - ponagliłam chłopaka, gdy ten zamilkł.
- Nie bądź na niego zła - posłałam mu nic nierozumiejące spojrzenie - Śpiew jest dla niego wszystkim. Angażuje się w to najbardziej z nas wszystkich. Znam go bardzo dobrze i wiem co znaczyłaby dla niego strata głosu. Najpewniej bał się, że przez tę chorobę nie będzie w stanie kontynuować zawodu. Dlatego tak na to reagował.
- Ja wszystko rozumiem, Lou. Jednak to nie usprawiedliwia jego zachowania - szepnęłam tłumiąc łzy.
- Wiem, Clair - odpowiedział - Jednak daj mu szansę na odbudowanie tego.
- Pomyślę - mruknęłam.
***
Mam dziś dobry humor, więc postanowiłam wstawić jeszcze jeden rozdział.. A co, wolno mi :D
#NiechŻyjeSpontaniczność❤
CZYTASZ
Fate. |H.S|
Hayran KurguZmęczenie spowodowane podróżą uderzyło we mnie w momencie, w którym przekroczyłam próg domu. Na darmo łudziłam się, że zostanę przywitana, gdyż rodziców nigdy nie było w domu. Dosłownie NIGDY. Powolnym krokiem weszłam na piętro niosąc ze sobą tylko...