•28•

6.6K 296 31
                                    

****2 tygodnie później****

Minęło 10 dni odkąd wróciłam z trasy. Od tamtej pory nie miałam żadnych kontaktów z Harrym. Wiedziałam tylko, że wczoraj miał wizytę u lekarza. To, że jeszcze się z nim nie pogodziłam nie oznacza, że nie interesuje mnie to, co się z nim dzieje. Dlatego planowałam dzisiaj spotkanie z Lou. Mój przyjaciel był stałym źródłem informacji o moim chłopaku.

Z rozmyślań wybudził mnie dźwięk wiadomości.

Bank: Z przyjemnością informujemy, że Pani karta płatnicza odblokowana została dnia 29.11 o godzinie 17:06.

Czyli wczoraj... 

Po chwili dostałam kolejnego SMS'a.

Mama: Byłam u klientki, kiedy jej córka oglądała koncert jakiegoś zespołu. W pewnym momencie dostrzegłam Cię grającą na gitarze, a później uciekającą ze sceny. Nigdy nie miałyśmy dobrych kontaktów, jednak jeśli płakałaś przez tego dupka, co nie potrafił zaśpiewać wysokich dźwięków - strzel mu w pysk i odejdź z godnością. Umiesz o siebie zadbać, Clair. Dlatego zwracam Ci konto. Mama.

Po przeczytaniu tego mimowolnie się uśmiechnęłam, a po moich policzkach bezwiednie zaczęły spływać łzy. Szczerze nienawidziłam tej kobiety, jednak teraz chciałabym być blisko niej, żeby objęła mnie ramionami i powiedziała, że wszystko się ułoży.

Mogłam sobie pomarzyć.

Ja: Możesz za 2 godzinki? :)

Lou☺: Za godzinę jadę z Bri do ginekologa, może być za 3? xoxo

Ja: Jasne, pozdrów ją ode mnie♥ 

***

Leżałam wygodnie na kanapie, jednak po chwili zdałam sobie sprawę, że pora się zbierać. Poszłam do łazienki i spięłam włosy w koka. Nałożyłam lekki makijaż i ubrałam sukienkę. Gotowa skierowałam się do wyjścia, po drodze nakładając ciepłą kurtkę.

Jechałam samochodem brata rozmyślając o tym, że powinnam kupić swój własny. Po kilku minutach dotarłam pod nasze ulubione miejsce z Lou - Starbucks.

Weszłam do środka i ujrzałam chłopaka siedzącego przy naszym stoliku. Energicznie mi pomachał w momencie, w którym mnie ujrzał. Odwzajemniłam gest i podeszłam do niego.

- Cześć, Clair - wstał z miejsca, by mnie uściskać.

- Hej - uśmiechnęłam się - Opowiadaj, jak z Bri.

- No więc - zaczął, a ja widziałam, jak promienieje ze szczęścia - To chłopiec.

Pisnęłam na całą kawiarnię, zsyłając na siebie dziwne spojrzenia klientów. Jednak, szczerze mówiąc, zbytnio mnie to nie obchodziło. Mój przyjaciel będzie miał syna!

- Lou, to wspaniale! - krzyknęłam uradowana - Myśleliście nad imieniem? - Briana jest w 4 miesiącu ciąży, więc mają jeszcze sporo czasu, jednak..

- Freddie - odpowiedział bez namysłu, po czym szeroko się uśmiechnął - Wracając jednak do trochę większych dzieci..

- Harry? - zapytałam, by potwierdzić swoje podejrzenia. Jako odpowiedź uzyskałam skinienie głową.

- Pojechałem z nim wczoraj do lekarza - spojrzałam na niego i poczułam gulę zaciskającą się w moim przełyku, gdy dostrzegłam, jak jego twarz poważnieje.

- Nie stwarzaj takiego napięcia, Lou - powiedziałam błagalnym tonem, ledwo hamując łzy napływające mi do oczu. Chłopak uśmiechnął się pokrzepiająco.

- To nie jest nic aż tak poważnego, Clair - zaczął, jednak nie pozwoliłam mu dokończyć.

- Przejdź do rzeczy Louis, proszę - niemal krzyknęłam z powodu rozpierającego mnie zniecierpliwienia.

- Harry ma guzki na strunach głosowych - wstrzymałam oddech - Pojawiły się już dawno temu i prawdopodobnie o nich wiedział. Przeszły w zaawansowaną fazę, tak zwanych "twardych". Przez to zamiast bezproblemowego wyleczenia ich zwykłym oszczędzaniem głosu czeka go operacja.

- I co teraz? - ledwo coś z siebie wydusiłam.

- Jako piosenkarz musi wrócić do zdrowia najszybciej, jak to możliwe. Po operacji przez 2 tygodnie nie będzie mógł się odzywać, co ma zwiększyć prawdopodobieństwo na wyleczenie go w tak krótkim czasie - przytaknęłam na znak, że rozumiem - Jest jeszcze jedno..

- Mów śmiało - ponagliłam chłopaka, gdy ten zamilkł.

- Nie bądź na niego zła - posłałam mu nic nierozumiejące spojrzenie -  Śpiew jest dla niego wszystkim. Angażuje się w to najbardziej z nas wszystkich. Znam go bardzo dobrze i wiem co znaczyłaby dla niego strata głosu. Najpewniej bał się, że przez tę chorobę nie będzie w stanie kontynuować zawodu. Dlatego tak na to reagował.

- Ja wszystko rozumiem, Lou. Jednak to nie usprawiedliwia jego zachowania - szepnęłam tłumiąc łzy.

- Wiem, Clair - odpowiedział - Jednak daj mu szansę na odbudowanie tego.

- Pomyślę - mruknęłam.

***

Mam dziś dobry humor, więc postanowiłam wstawić jeszcze jeden rozdział.. A co, wolno mi :D

#NiechŻyjeSpontaniczność❤

Fate. |H.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz