Zbliżała się godzina koncertu, a my byliśmy już w garderobach, przygotowując się do występu. Nie ukrywam, że zżerały mnie nerwy. Cała się trzęsłam.
- Zdenerwowana? - usłyszałam Lou, więc odwróciłam się w jego stronę, energicznie przytakując głową - Dasz sobie radę.
- A jak pomylę takty? - zawahałam się - Albo jak zacznę grać You & I podczas, gdy wy zaczniecie śpiewać Little Things?
Usłyszałam śmiech chłopaka.
- Kto jak kto, ale Ty nie powinnaś mieć takich problemów - puścił mi oczko, a ja klepnęłam go w ramię, po czym zaczęliśmy się śmiać.
- Z czego się śmiejemy? - podszedł do nas Harry obejmując mnie ramieniem.
- Clair denerwuje się, że pomyli piosenki i źle zagra - powiedział Louis, po czym wyszedł z mojej garderoby.
- Nie masz się czego bać, księżniczko - przybliżył się do mnie i złączył nasze usta. Pocałunek nie trwał długo, ale zdążył dodać mi pewności siebie i zdecydowanie poprawił nastrój. Szeroko się uśmiechnęłam, gdy już się od siebie odłączyliśmy.
- Ty także dasz czadu - szepnęłam do chłopaka, a następnie ponownie zbliżyłam swoje wargi do jego.
***
Stałam na scenie i z zachwytem przyglądałam się chłopakom. Czuli się na niej tak swobodnie i naturalnie. Zupełnie jakby to było ich przeznaczeniem, jakby urodzili się, by występować. Zawsze chciałam pojechać na ich koncert, jednak za każdym razem okazja mijała mi przed nosem. Lecz to, co właśnie rozgrywało się przed moimi oczami przerastało moje najśmielsze oczekiwania.
Zaczęłam grać wolną melodię, a już po chwili do moich uszu dotarły słowa piosenki.
Your hand fits in mine
Like it's made just for me
But bear this in mind
It was meant to be
And I'm joining up the dots
With the freckles on your cheeks
And it all makes sense to me***
Zeszliśmy ze sceny kierując się na backstage. Udałam się do swojej garderoby, by przebrać się i ogarnąć po koncercie. Wiedziałam, że chłopacy mają teraz spotkania z fanami, więc po cichu wymknęłam się do busa.
Skorzystałam z nieobecności moich towarzyszy i wzięłam prysznic. Umyłam włosy szamponem o intensywnym zapachu truskawek i zadbałam o wszystkie inne czynności pielęgnacyjne. Odświeżona sięgnęłam po piżamę, jednak zdałam sobie sprawę, że zostawiłam ją w przedziale sypialnianym. W tym samym momencie usłyszałam głosy dobiegające z salonu co oznaczało, że wrócili.
Rozejrzałam się po łazience i dostrzegłam dobrze znaną mi koszulkę Harry'ego The Rolling Stones, więc szybko ją na siebie nałożyłam. Na tyłek nasunęłam krótkie spodenki i wyszłam, wciąż mając wilgotne włosy.
Weszłam do pokoju, w którym słyszałam hałas i posłałam chłopakom szeroki uśmiech. Zobaczyłam, że Harry uważnie lustruje mnie wzrokiem.
- Uwielbiam Cię w moich koszulkach - mruknął po dłuższej chwili, a pozostała trójka ledwo tłumiła śmiech - Nie podoba mi się jedynie, że te błazny Cię w tym oglądają.
Hazza, zazdrośniku.
- Idę się już położyć - podeszłam do szatyna, cmoknęłam go szybko w usta i zawróciłam do przedziału sypialnianego. Musiałam być naprawdę zmęczona, bo zanim zdałam sobie z tego sprawę, zapadłam w błogi sen.
***
Poczułam, jak coś gilgocze mnie po policzku. Otworzyłam lekko oczy i ujrzałam te piękne, cudowne, szmaragdowe oczy. Szeroko się uśmiechnęłam.
- Dziś nic nie odwalę, księżniczko - otarł swoim nosem o mój - Naprawdę żałuję, że tak wczoraj zareagowałem, wybacz mi.
- Przecież już sobie to wyjaśniliśmy - mruknęłam i przyciągnęłam chłopaka bliżej siebie, złączając nasze usta w namiętnym pocałunku. Trwalibyśmy tak dłużej, gdyby nam ktoś nie przerwał. Czyli jak zwykle.
- Przepraszam, że przeszkadzam - usłyszeliśmy głos Niall'a, niechętnie się od siebie odrywając - Ale chciałem was poinformować, że w kuchni czeka śniadanie. Jeśli nie przyjdziecie w ciągu 5 minut zjem je całe - powiedział, uśmiechnął się i odszedł.
Posłałam sobie z loczkiem porozumiewawcze spojrzenie, a następnie wybuchnęliśmy śmiechem. Podnieśliśmy się i pomaszerowaliśmy do kuchni. Nie damy blondynowi tej satysfakcji.
***
Czy Wam także dłuży się tak czas do zakończenia roku? ;_;
Mordęga...
CZYTASZ
Fate. |H.S|
FanfictionZmęczenie spowodowane podróżą uderzyło we mnie w momencie, w którym przekroczyłam próg domu. Na darmo łudziłam się, że zostanę przywitana, gdyż rodziców nigdy nie było w domu. Dosłownie NIGDY. Powolnym krokiem weszłam na piętro niosąc ze sobą tylko...