Kolejny koncert, jeden z ostatnich. Zostało ich pięć i wracamy do domu. Do Londynu. Nie mogę się doczekać. To była długa droga i nie zawsze było łatwo. Szczególnie ostatnimi dniami Harry był jakiś nieobecny, co mnie bardzo martwiło.
Uparli się, żeby na dzisiejszym występie zaśpiewać Drag me down, a loczek nawet nie chciał słuchać mojego sprzeciwu. Był strasznie irytujący, w dodatku nie wiedziałam co mu jest.
***
Wstałam rano, obudzona intensywnym zapachem kawy. Otworzyłam oczy i zdziwiona zauważyłam, że nie było przy mnie Harry'ego. Mruknęłam z niezadowolenia i wyczołgałam się z łóżka, twardo stając na podłodze. Pomaszerowałam do kuchni, by po chwili ukazał mi się stół, a na nim pięć sałatek z kurczakiem i czwórka chłopaków dookoła niego.
- Zapraszamy na ucztę! - krzyknął uradowany Niall, którego wręcz rozpierała energia. Posłałam mu ciepły uśmiech, po czym usiadłam obok Harry'ego. Chłopak otulił mnie ramieniem i cmoknął w policzek, a ja ucieszyłam się, że nie jest niezręcznie przez jego ostatnie zachowanie.
- Wygląda przepysznie - przyznałam, nie mogąc doczekać się jedzenia.
- A smakuje jeszcze lepiej - blondyn zaczął się przechwalać, na co reszta przewróciła oczami. Po chwili rozniósł kawy, a my zajęliśmy się konsumowaniem dań.
- Rozumiecie to, że zostało nam zaledwie kilka koncertów? - rozmowę zaczął Lou. Wyglądał na bardzo szczęśliwego. Pewnie już chciał być z Brianą.
- Nawet ja chcę już wrócić - mruknął Li, a ja dostrzegłam w jego oczach błysk.
- Harry, co z tym Twoim gar.. - zaczął Louis, jednak zielonooki pospiesznie wbił mu łokieć w brzuch, na co chłopak zakrztusił się i zgiął w pół - Nie było pytania - wykrztusił, a ja posłałam Hazzie piorunujące spojrzenie, co jednak postanowił olać.
Czyli nic nowego ostatnimi czasy.
Po śniadaniu wzięłam mojego laptopa i postanowiłam zadzwonić do Bri. Włączyłam Skype, wybrałam odpowiedni kontakt i wcisnęłam zieloną słuchawkę mając nadzieję, że dziewczyna odbierze. Po kilku sygnałach ujrzałam uśmiechniętą blondynkę.
- Clair! - pisnęła zachwycona moim widokiem - Jak tam u was? Nie mogę doczekać się dzisiejszego koncertu, będzie przełomowy.
Sala, na której się odbędzie jest ogromna. 1D jeszcze nigdy nie występowało przed taką publicznością, dlatego tak bardzo chcą pokazać moją nową piosenkę.
- Ja również, Bri - uśmiechnęłam się - Jak dzidziuś? - zapytałam podekscytowana.
- Lekarz mówi, że wszystko dobrze - widziałam, jak promienieje. Biło od niej macierzyństwo, co uznawałam za wspaniałe.
- Tak się cieszę - spojrzałam w stronę drzwi, które nagle się otworzyły. Stanął w nich Harry.
- Księżniczko, już prawie jesteśmy. Zbieraj się - kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.
- Musisz kończyć? - usłyszałam lekko zawiedziony głos dziewczyny, na co posłałam jej pokrzepiający uśmiech.
- Niedługo wracamy do Londynu, zrewanżuję Ci wszystko - rozłączyłam się uprzednio żegnając Briane, a następnie wstałam, by przygotować się do wyjścia.
***
- Harry! - krzyknęłam, próbując uspokoić chłopaków. Biegali po całych kulisach i się wydurniali. Zupełnie jak dzieci w podstawówce! Jakim cudem oni są dorosłymi mężczyznami?
- Nie bądź taka drętwa - podbiegł do mnie Liam i dźwignął mnie na barana, na co pozostała trójka wybuchnęła śmiechem.
- Li! - pisnęłam - Odstaw mnie.
Po kilku minutach ostatecznie się uspokoili, a już po chwili wchodziliśmy na scenę.
***
Całość przebiegała niesamowicie. Fani byli wspaniali, a chłopcy czuli się jak ryba w wodzie. Szaleli za wszystkie lata młodości, która została im praktycznie odebrana przez sławę. Nie obeszło się bez niezbyt śmiesznych żartów zielonookiego, które i tak zawsze wszystkich śmieszyły.
Paradoks?
Powoli zbliżał się koniec występu, więc z resztą zespołu zaczęłam grać pierwsze nuty Drag me down, gdy po chwili dotarły do mnie słowa.
I've got fire for a heart
I'm not scared of the dark
You've never seen it look so easy
I got a river for a soul
And baby you're a boat
Baby you're my only reasonNadchodził moment, którego tak bardzo się obawiałam. Spojrzałam na Harry'ego i dostrzegłam lekkie zdenerwowanie na jego twarzy. Co on przed nami ukrywał!?
Raz.
Dwa.
Powtórka z rozrywki.
A nawet gorzej.
Chłopakowi ponownie załamał się głos, zgiął się w pół i zaczął przeraźliwie kaszleć.
Nastała grobowa cisza na całej sali.
Przerażona zdjęłam z siebie gitarę i popędziłam w stronę loczka, jako jedyna potrafiąc wykonać jakiś ruch.
Biedak kucał.
- Harry, nic Ci nie jest? - spytałam zmartwiona, ledwo powstrzymując łzy w oczach.
- Znowu się wtrącasz, Clair.. - warknął w moją stronę, a ja cała zdrętwiałam.
- S.. Słucham? - udało mi się wydukać.
- To co słyszałaś - prawie krzyknął, a ja dziękowałam za to, że znajdowaliśmy się daleko mikrofonu.
- Uważam, że powinieneś udać się z tym do lekarza - szepnęłam nie będąc w stanie wysilić się na nic więcej. Ujrzałam, jak ściąga brwi.
- Za kogo Ty się kurwa uważasz, żeby ingerować w moje życie? - syknął.
Zamarłam.
- Masz rację - przyznałam cicho - Co ja sobie myślałam.
Podniosłam się z ziemi i, zachowując resztki honoru, zeszłam ze sceny. Nie byłam w stanie kontynuować ostatnich minut koncertu.
Moje serce krwawi.
***
#Drama?
Udanego weekendu, miśki ❤❤❤
Czy tylko ja przeleżałam dziś calutki dzień? :D

CZYTASZ
Fate. |H.S|
FanfictionZmęczenie spowodowane podróżą uderzyło we mnie w momencie, w którym przekroczyłam próg domu. Na darmo łudziłam się, że zostanę przywitana, gdyż rodziców nigdy nie było w domu. Dosłownie NIGDY. Powolnym krokiem weszłam na piętro niosąc ze sobą tylko...