Notka pod rozdziałem. xx
****2 miesiące później****
20 kwietnia 2015
Leżałam w salonie oglądając film, podczas gdy Harry słodko drzemał sobie na moich kolanach. Niestety musiał przerwać nam dzwoniący telefon.
- Kurwa.. - szepnął zielonooki, a ja pospiesznie odebrałam połączenie.
- Cześć, coś się stało? - powiedziałam do słuchawki.
- Clair, jesteś mi potrzebna - usłyszałam zdenerwowany głos Briany, ciężko oddychała - Właśnie zaczynam rodzić, a ten frajer skulił się w kącie i panikuje, bo nie wie, co ma zrobić - zerwałam się z miejsca biegnąc na przedpokój i łapiąc pierwszą lepszą kurtkę.
- Już jadę, bez nerwów - rozłączyłam się.
- Co się dzieje? - zaspany chłopak podniósł się z kanapy.
- Briana rodzi, zbieraj się - powiedziałam rzucając w jego stronę bluzę i wychodząc z mieszkania.
Zajechałam pod dom Louisa trąbiąc jako sygnał, że już jestem. Po chwili zza drzwi wyłoniła się para zmierzająca w moją stronę. Ruszyłam od razu jak zajęli miejsca.
- Louis, Ty nieporadny życiowo głąbie - jęknęła Briana zwijając się z bólu.
- Przepraszam - szepnął zakłopotany, a ja ledwo powstrzymywałam śmiech. Wiem, że nie wypadało, jednak cała ta sytuacja odrobinę mnie śmieszyła.
Zatrzymaliśmy się przed szpitalem, gwałtownie do niego wpadając. Pielęgniarka z wózkiem szybko do nas podbiegła, zawożąc Briane do sali. Louis poszedł za nimi. Skierowałam się z Hazzem do poczekalni, w której przesiedzieliśmy kilka godzin.
***
- Clair, hej - poczułam delikatne szturchanie na ramieniu - Wstawaj księżniczko - niechętnie otworzyłam oczy i ujrzałam stojącego Louisa. Podniosłam głowę z ramienia Harry'ego, a następnie wstałam z krzesła. Chłopak po chwili zrobił to samo. Lou poprowadził nas do odpowiedniego pokoju, otwierając nam drzwi. Weszłam do środka, a moim oczom ukazał się widok zapierający dech w piersi.
Na szpitalnym łóżku leżała Briana. Trzymała małego bobaska, owiniętego w kocyk. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy podeszłam bliżej.
- Poznaj Freddie'go, Clair - posłała mi ciepły, zmęczony uśmiech.
- Cześć, maluszku - chwyciłam jego małą łapkę w swoją. Byłam nim totalnie zauroczona - Harry, rusz tu tyłek - szepnęłam w stronę chłopaka, który cały czas podpierał drzwi wejściowe.
- Bez urazy, ale nie przepadam zbytnio za dziećmi.. - westchnął, na co lekko zabolało mnie serce. Posłałam mu mordercze spojrzenie, przez co zmienił zdanie i niepewnie się do nas zbliżył - Mega uroczy, gratuluję - usłyszałam wypowiedziane od niechcenia słowa, na co tylko pokręciłam głową w geście niedowierzania. Jak można być tak obojętnym na tak wspaniałą, małą istotkę?
****Kilka dni później****
- Na pewno wszystko zabrałaś? - tysięczny raz zadaje te samo pytanie dziewczynie, która teraz pochylała się nad swoim kilkudniowym synkiem, położonym w nosidełku.
- Tak, Clair.. - przerwał jej Louis, który z hukiem wszedł do sali. Posłałyśmy mu surowe spojrzenia - Przepraszam - szepnął. Podszedł do Briany, ucałował ją, a następnie chwycił nosidełko. Ja zabrałam torbę z rzeczami Bri i we trójkę wymaszerowaliśmy ze szpitala. Pomogłam zapakować im się do samochodu, a następnie pożegnałam się z nimi i ruszyłam do mojego Range Rover'a. Bardzo zaangażowałam się w życie małego Freddie'go.
Wjechałam na podziemny parking wieżowca i zaparkowałam auto koło pozostałych, należących do Harry'ego. Udałam się do windy i już po chwili przekraczałam próg mieszkania.
- Wróciłam - krzyknęłam, jednak nie dotarła do mnie odpowiedź. Weszłam po schodach kierując się w stronę sypialni.
Nie było go tam.
Zaniepokojona przejrzałam pozostałe pokoje, jednak nigdzie nie odnalazłam zielonookiego. Sekundę później dostałam wiadomość.
Hazza♥: Pojechałem do Liam'a, księżniczko :) Będę wieczorem. xx
Westchnęłam zrezygnowana udając się do pokoju muzycznego. Dawno nic nie komponowałam, ostatnio całkiem sporo się dzieje.
Chwyciłam swój notatnik zapisując słowa. Dołączyłam do tego melodię, nad którą pracowałam kilka godzin i połączyłam obie rzeczy w jedność, wysłuchując efektu końcowego.
There's a lightning in your eyes I can't deny
Then there's me inside a sinking boat, running out of time
Without you I'll never make it out alive
But I know, yes I know we'll be alright- Podoba mi się - usłyszałam głos, więc gwałtownie odwróciłam głowę w tamtą stronę, przerywając piosenkę. Ujrzałam Harry'ego. Posłał mi swój piękny, uwodzicielski uśmiech. Powoli do mnie podszedł. Nie wytrzymałam, więc wskoczyłam na niego, oplatając jego biodra nogami, a ręce przenosząc na kark, palce wplątując w pojedyncze loki i delikatnie za nie ciągnąc. Namiętnie wpiłam się w jego usta, całkowicie oddając się pieszczocie.
***
Witamy małego Freddie'go ❤❤❤
Jutro nie wiem o której będzie rozdział, postaram się wstawić punktualnie. Chociaż nie wiem ile czasu zajmie nam podróż kajakami :)
UWAGA UWAGA
Ostatni tydzień rozdziałów, równo w niedzielę kończymy pierwszą część :*
CZYTASZ
Fate. |H.S|
FanfictionZmęczenie spowodowane podróżą uderzyło we mnie w momencie, w którym przekroczyłam próg domu. Na darmo łudziłam się, że zostanę przywitana, gdyż rodziców nigdy nie było w domu. Dosłownie NIGDY. Powolnym krokiem weszłam na piętro niosąc ze sobą tylko...