•11•

9.4K 392 62
                                    

Po powrocie ze spotkania z Louisem dostałam wiadomość od Harry'ego, w której napisał, że przyjedzie po mnie o 13. 

Obudziłam się o 9, by przygotować się na randkę. Stop, cofnij. Spotkanie. Nie zagalopuj się, Clair. W każdym razie zjadłam szybko śniadanie i poszłam umyć włosy. Właściwie nie wiem, dlaczego tak się stroiłam, ale wydawało mi się, że tak wypada. Kiedy byłam już gotowa zdałam sobie sprawę, że jest 12:30. Lekko zdenerwowana jeszcze raz podeszłam do lustra, by setny raz upewnić się, że wszystko jest OK. 

Ponownie poprawiłam swoją białą bluzeczkę w koronkę i chabrową spódniczkę, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam 3 głębokie wdechy i poszłam otworzyć. Ujrzałam Harry'ego trzymającego piękną, czerwoną różę. Gdy mnie zobaczył na jego twarzy pojawił się wielki, szczery uśmiech, co automatycznie odwzajemniłam dziękując za kwiat i wstawiając go do wody.

Po kilku minutach drogi zatrzymaliśmy się pod kinem, a chłopak narzucił na siebie kaptur i włożył okulary, by "nie narobić zbędnego zamieszania"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po kilku minutach drogi zatrzymaliśmy się pod kinem, a chłopak narzucił na siebie kaptur i włożył okulary, by "nie narobić zbędnego zamieszania". Osobiście miałam głupie wrażenie, że po prostu nie chce się pokazać ze mną publicznie, jednak jak najszybciej odepchnęłam od siebie tę myśl. Przecież gdyby tak było nie zabrałby mnie nigdzie, racja?

Stojąc w kolejce po popcorn Harry przez cały czas gapił się w swoje buty, jakby nagle stały się najciekawszą rzeczą na świecie. Kiedy próbowałam do niego zagadać zbywał mnie pojedynczymi słowami, chcąc chyba nie dać rozpoznać się po głosie. Zastanawiałam się, jak to jest, że Lou na spokojnie siedział ze mną w kawiarni, a zielonooki odstawia taką szopkę. 

Po najdłuższych 15 minutach w moim życiu wreszcie zajęliśmy swoje miejsca na sali. Po tym co się działo odkąd go dzisiaj zobaczyłam wcale nie zdziwił mnie fakt, że znajdowały gdzieś na odludziu. Postanowiłam jednak nie poruszać tego tematu. Mimo wszystko nie ukrywam, że miałam nadzieję na więcej luzu przynajmniej w ciemnej sali kinowej. 

W połowie filmu poczułam, jak Harry niespokojnie kręci się w swoim fotelu. Zerknęłam kątem oka w jego stronę i byłam prawie pewna, że zamierzał chwycić moją dłoń, która swobodnie leżała sobie na podłokietniku. Nie wiem czym się tak denerwował, może zdał sobie sprawę z jego wcześniejszego zachowania? W każdym razie postanowiłam skrócić jego cierpienia i jako pierwsza go za nią złapałam. Posłał mi zdezorientowane spojrzenie, na co ciepło się uśmiechnęłam, a on to odwzajemnił. Następnie schował moją małą łapkę w swojej niemal 2 razy większej dłoni i mocno ścisnął. 

Kiedy film się skończył i na wielkim ekranie pojawiły się napisy końcowe, cała sala ponownie została oświetlona. W tym samym momencie loczek zabrał swoją rękę jak poparzony, rozbijając przy tym moje odbudowane nadzieje na miliony małych kawałków. Widząc, jak ponownie maskuje się niczym pierdolony Agent 00 cicho westchnęłam, a następnie wyminęłam go i poszłam do łazienki. Pierwszy raz widzę, żeby tak się zachowywał. Owszem, znam go.. 4 dni? Ale mimo wszystko!

Powolnym krokiem opuściłam toaletę i podeszłam do cholernego Harry'ego "Cichociemnego" Styles'a. 

- Coś się stało? - spytał - Tak nagle wyszłaś z sali.

- Nic - cicho mruknęłam i zaczęłam kierować się w stronę podziemnego parkingu. Po chwili chłopak mnie dogonił.

- Clair.. - zaczął.

- Coś jeszcze zaplanowałeś, czy odwieziesz mnie do domu? - spytałam oschlej niż się spodziewałam, przez co na jego twarzy wymalowało się przygnębienie. Mimo jego dzisiejszego zachowania poczułam wyrzuty sumienia...

- Ja.. Mam jeszcze niespodziankę, ale jeśli nie chcesz.. - przerwałam mu odchrząknięciem. 

- Okej - lekko się uśmiechnęłam. Miałam ochotę jeszcze mu coś dopowiedzieć, w stylu, że jeśli ma w planach bawić się w chowanego to ja odpadam, bo po dzisiejszych wydarzeniach jestem pewna, że nie mam żadnych szans, ale powstrzymałam się od tego. Pewnie mi się tylko wydawało, ale chyba widziałam łzy wzbierające się w jego pięknych, szmaragdowych oczach.

Bez słowa wsiedliśmy do samochodu, który chwilę później ruszył. Jechaliśmy w ciszy dobrą godzinę, kiedy zatrzymaliśmy się... Na jakiejś polanie? Szczerze mówiąc lekko przysnęłam i nie zwróciłam uwagi, kiedy zjechaliśmy z głównej drogi. Nagle drzwi od mojej strony otworzyły się i ujrzałam Harry'ego wyciągającego w moją stronę rękę. Posłałam mu pytające spojrzenie, lecz w odpowiedzi dostałam tylko delikatny uśmiech, więc chwyciłam jego dłoń i wydostałam się z pojazdu. 

Hazza poprosił mnie o zamknięcie oczu, więc tak też zrobiłam. Zaczął mnie gdzieś prowadzić. Po kilku minutach robiłam się niecierpliwa, kiedy w końcu zatrzymaliśmy się w miejscu, a chłopak zabrał ręce z moich oczu. Wstrzymałam oddech z wrażenia. Przede mną leżał koc, na którym stał wiklinowy koszyk i kilka świeczek. Zorientowałam się, że jesteśmy na jakiejś górce, ponieważ przede mną rozciągał się widok na Anglię, a w oddali widziałam Londyn. Uśmiechnęłam się szeroko i odwróciłam w stronę Harry'ego rzucając mu się na szyję. W myślach jednak ciągle sobie powtarzałam, że nie mogę mu dzisiejszego poranka tak łatwo wybaczyć.

***

Eehh, co ten Hazza 😳😞

Fate. |H.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz