•14•

9.6K 402 50
                                    

****13 września****

- Oliver! - jęknęłam - Otwórz! - Od pięciu minut ktoś niemiłosiernie dobijał się do drzwi. Nie słysząc odpowiedzi niechętnie wstałam i spojrzałam na zegarek. 09:13. Ludzie! - Idę! - krzyknęłam, kiedy po raz kolejny usłyszałam dzwonek. Powolnym krokiem zmierzałam w ich kierunku, a następnie otworzyłam je, gdy już przed nie dotarłam.

- Co tak długo, śpiąca królewno? - ujrzałam Harry'ego - Nie mów tylko, że zapomniałaś o dzisiejszym.

- Pamiętam o urodzinach - prychnęłam - Co nie zmienia faktu, że jest dopiero dziewiąta.

- A nie umówiłaś się przypadkiem ze mną na zakupy? - Okej, faktycznie. Umawiałam się z nim. Ale o takiej godzinie!?

- Harry, impreza jest za 11 godzin - wydałam z siebie jakiś dziwny jęk niezadowolenia.

- Nie marudź i przygotuj się do wyjścia, księżniczko - po tych słowach popchnął mnie w kierunku szafy. Wzięłam jakieś ubrania i poszłam do łazienki. Kiedy już się przyszykowałam skierowałam się do kuchni. Niesamowitym było zobaczyć jak uśmiechnięty Harry kładzie na stole talerz z naleśnikami i odsuwa mi krzesło. Posłusznie zjadłam przygotowane przez chłopaka śniadanie, po czym udaliśmy się w stronę samochodu i już po chwili byliśmy w centrum handlowym.

***

- Co myślisz o tej? - zapytał mnie podniecony chłopak.

- Myślę, że wygląda dokładnie tak samo jak siedem poprzednich - ledwo powstrzymywałam śmiech. Każda koszula, jaką przymierzał wyglądała dokładnie tak samo. Różniły się tylko wzorami - i to nie aż tak bardzo.

- Clair! - skarcił mnie - Pytam się poważnie...

- Harry, mówię Ci prawdę. One są praktycznie identyczne - wskazałam bezradnie na trzymany przez niego przedmiot.

- Weź kobietę - mówili... One się znają - mówili... - westchnął zrezygnowany, a ja wybuchłam śmiechem nie potrafiąc się dłużej kontrolować. Spojrzał na mnie spod byka, więc wstałam i do niego podeszłam. Zajrzałam do środka przymierzalni i chwyciłam dwie koszule.

- Masz - podałam mu ubrania - W tych wyglądałeś najseksowniej - puściłam mu oczko, na co w odpowiedzi otrzymałam szeroki uśmiech.

Już po chwili odchodziliśmy od kas.

- Teraz Twoja kolej - wyszczerzył się chłopak.

- OK, chodź - pociągnęłam go do mojego ulubionego sklepu.

Po 15 minutach wybrałam sobie sześć sukienek i 3 pary butów, po czym skierowałam się w stronę przymierzali. Harry cały czas posłusznie dotrzymywał mi kroku.

- Ta dam! - krzyknęłam odsłaniając zasłonę i pokazując się w pierwszej kreacji. Spotkała się ona z brakiem zainteresowania ze strony mojego towarzysza - Harry..- mruknęłam.

- Dalej - spojrzałam na niego zbulwersowana, a następnie zabrałam się za przymierzanie. Po 4 sukience utrwaliłam się w zdaniu, że jemu naprawdę trudno dogodzić. Zrezygnowana założyłam piątą rzecz i pokazałam się chłopakowi. Podniósł wzrok, a w jego zielonych oczach ujrzałam błysk. Nagle wypadł mu z ręki telefon, ale nie wyglądał na przejętego. Wstał i się do mnie zbliżył.

- To.. To jest zdecydowanie to - powiedział, a ja posłałam mu ciepły uśmiech - Do twarzy Ci w tym kolorze - podniósł dłoń i pogłaskał mnie po policzku, na co mimowolnie przymknęłam oczy.

- Dziękuję - wydukałam lekko cofając się do środka dając mu tym znak, że chcę z powrotem ubrać swoje ubrania. Kiwnął głową, podniósł telefon i usiadł ponownie na pufie.

Wyszłam ze sklepu obkupiona w sukienkę, buty, kurtkę i dodatki. Na całe szczęście miałam Harry'ego, więc nie musiałam tego dźwigać. Jedyne, co mi się nie podobało to to, że chłopak uparł się, żeby zapłacić za moje zakupy. Dobrze wiedział jak wygląda moja sytuacja finansowa, ale czułam się z tym faktem beznadziejnie. Postanowiłam oddać mu, jak tylko zarobię.

W jednej chwili zostałam odepchnięta na bok i prawie się przewróciłam. Odwróciłam się i spojrzałam na loczka. A raczej miejsce, gdzie rzekomo stał, gdyż dookoła oblegany był przez fanki. Odnalazłam wzrokiem jego przepraszające spojrzenie, więc stwierdziłam, że się trochę oddalę i poczekam, aż się uspokoją. W końcu Harry'emu bardzo zależy na tym, żeby utrzymać moją anonimowość.

Stałam tak już około 10 minut, a dziewczyn zamiast ubywać - przybywało. Opierałam się o filar w bezpiecznej odległości od całego zamieszania. Co jakiś czas łapałam kontakt wzrokowy z zielonookim.

- Co taka piękna dziewczyna jak ty robi sama w centrum handlowym podpierając kolumnę? - odwróciłam głowę w stronę, z której dochodził głos. Ujrzałam jakiegoś chłopaka. Opierał się on obok mnie z tą różnicą, że ja stykałam się ze ścianą plecami, a on podpierał się na łokciu. W jego oczach wymalowane było pożądanie.

- Nie jestem sama, czekam na przyjaciela - fuknęłam i odwróciłam głowę. Nie trwało to jednak długo, gdyż po chwili poczułam palce chłopaka łapiące mnie za brodę i odwracające w jego stronę - Zostaw mnie - syknęłam.

- Nie mam takiego zamiaru - uśmiechnął się, a ja poczułam lekki strach, czym zadziwiłam samą siebie. Nagle kontem oka spostrzegłam postać, która szybkim krokiem się do nas zbliżała. Nie byłam w stanie spojrzeć w tamtą stronę, jednak kilka sekund potem osoba ta lekko szturchnęła mojego agresora, a gdy ten odwrócił się w tamtą stronę dostał zaciśniętą pięścią w szczękę, przez co wylądował na ziemi.

- Wydaje mi się, że powiedziała, że masz ją zostawić - usłyszałam zdenerwowany głos Harry'ego, na co szeroko się uśmiechnęłam. Nie zdążyłam nawet zauważyć przez to zamieszanie, że uporał się z narastającą falą fanów - Chodź - powiedział, złapał mnie za rękę i zaczął kierować się do samochodu, po drodze zgarniając z ziemi nasze siatki. Po kilku minutach byliśmy już w pojeździe.

- Dziękuję - odezwałam się w stronę chłopaka. W odpowiedzi otrzymałam od niego ciepły uśmiech.

***

- Clair, skończyłaś!? - usłyszałam głos Harry'ego dobiegający z dołu.

- Tak, już schodzę! - odkrzyknęłam. Znajdowałam się w jego dwupiętrowym apartamencie. Po zakupach pojechaliśmy do niego coś zjeść, a następnie zaczęliśmy szykować się na imprezę urodzinową. Właśnie założyłam ostatni dodatek, więc skierowałam się w stronę schodów. Na samym dole stał zielonooki.

- Pięknie wyglądasz, księżniczko - usłyszałam, gdy połowa stopni znalazła się za mną. A teraz uwaga, bo nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zrobiła. Potknęłam się o własne nogi, będąc na bodajże 3 schodku. Poleciałam do przodu. Na całe szczęście, bądź dokładnie odwrotnie, przed upadkiem uchronił mnie Harry, łapiąc mnie w swoje ramiona.

Powoli otworzyłam oczy, które bezwiednie zamknęłam w przypływie strachu. Zdałam sobie sprawę, że jego twarz znajduje się w niebezpiecznie bliskiej odległości od mojej. Zauważyłam, jak jego szmaragdowe oczy z każdą sekundą przybierają coraz ciemniejszy kolor, na samym końcu stając się niemal czarne.

Trudno mi powiedzieć, czy był to przypływ chwili, czy może coś, co się po prostu stać miało, ale nasze usta połączyły się w czułym, namiętnym pocałunku.

***

Koniec rozdziału, nie bijcie :D

Dziękuję, że jesteście :) Nawet, jeśli tylko niektóre osoby dają o sobie znać♥

Fate. |H.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz