1 luty 2015
- Lou, nie rozłączaj się - powiedziałam do telefonu odkładając go na chwilę na półkę w sklepie. Sięgnęłam po potrzebny mi przedmiot i wrzuciłam go do koszyka - Jestem.
- Mam być o 16? - Lou, Lou, Lou... Ile razy można Ci powtarzać.
- Tak - westchnęłam - Proszę, zapamiętaj.
- Jasna sprawa. Jak z resztą?
- Dołączą o 18 pomóc przygotować to, co zostanie. Po 19 pojadę po Harry'ego - zawahałam się - Jesteś pewien, że niczego nie podejrzewa?
- Tak mi się wydaje - zaśmiał się - Rozmawiałem z nim jakąś godzinę temu i jest strasznie na Ciebie zły, że zapomniałaś.
Oj.
- No cóż, przejdzie mu - urwałam - Mam nadzieję. Dobra, zbliżam się do kas, będę kończyć.
- Okay, do zobaczenia - powiedział i się rozłączył.
Wyłożyłam wszystkie zakupy na taśmę stając w kolejce. Gdy nadeszła moja kolej pospiesznie zapłaciłam i udałam się z siatkami do samochodu.
***
- Już jestem! - usłyszałam szczęśliwego Louisa.
- Chodź, potrzebuję Cię - podbiegłam do chłopaka, a następnie pociągnęłam go za sobą.
***
- Harry, wróciłam! - krzyknęłam przekraczając próg mieszkania. Rozejrzałam się po salonie i dostrzegłam leżącego na kanapie loczka. Dookoła porozrzucany był popcorn i puszki po coli. Zmarszczyłam brwi.
- Miło, że postanowiłaś się dziś pokazać - prychnął urażony, a ja tylko do niego podeszłam ciągnąc go za rękę do góry.
- Idź się jakoś ubierz - nakazałam - Oliver planuje oświadczyć się Belli i jesteśmy zaproszeni - widziałam nadzieję na jego twarzy, która po ostatnim wypowiedzianym przeze mnie zdaniu zamieniła się w zawiedzenie. Bolało mnie serce patrząc, jak jest w takim stanie. Wyrwał się z mojego uścisku i wkurzony pomaszerował na schody, kopiąc po drodze wszystko, co znalazło się na drodze. Czekając usiadłam na kanapie.
Chłopak po chwili zszedł przygotowany, ciągle z naburmuszoną miną. Zeszliśmy na dół i, po krótkiej dyskusji na temat tego, czyim autem jedziemy i kto prowadzi, ruszyliśmy w drogę na imprezę niespodziankę.
Zatrzymaliśmy się pod knajpą, wysiadając z pojazdu.
- Mało romantycznie oświadczać się w klubie - prychnął trzaskając drzwiami, na co posłałam mu srogie spojrzenie. Otworzyłam szerokie drzwi, wpuszczając go do środka. Było ciemno.
- Co się.. - zaczął, ale przerwało mu zapalające się światło, confetti, trąbki i wszyscy nasi przyjaciele krzyczący "NIESPODZIANKA".
Zaniemówił, a ja podeszłam do niego przytulając go od tyłu, stając na palcach i opierając podbródek na jego ramieniu.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie - szepnęłam całując go w szyję. Odwrócił się w moją stronę blisko mnie przyciągając, a po chwili wybuchł śmiechem.
- A ja głupi myślałem, że zapomniałaś - poklepałam go po plecach.
- Nigdy.
***
Współczułam Brianie bycia w ciąży coraz bardziej z każdym kolejnym wypitym drinkiem. Czułam, jak w mojej krwi krąży dość duża dawka alkoholu, a procenty zaczynają uderzać mi do głowy. Postanowiłam znaleźć mojego świeżo upieczonego 21-latka.
Rozglądałam się po pomieszczeniu, ale zauważyłam jedynie obściskującego się Li z April, a także Niall'a z Em. Lou tańczył z Bri wolnego, bo akurat leciała taka piosenka. Gdzie mój zielonooki?
- Bu! - usłyszałam krzyk za swoimi plecami, na co wypuściłam kieliszek z dłoni - Tu jest moja księżniczka.
- Dupek.. - mruknęłam odwracając się w jego stronę i namiętnie wpijając się w jego usta. Mocno mnie do siebie przyciągnął, stawiając małe i powolne kroki w bok, aż dotarł do ściany, do której gwałtownie mnie przycisnął. Napierał na mnie całym swoim ciałem, a z moim ust wydobył się cichy jęk, gdy poczułam na brzuchu jego rosnącą erekcję.
- Harry - szepnęłam prosto w jego wargi, na co uciszył mnie głębszym pocałunkiem. Jeszcze bardziej zachłannym niż poprzedni. Przelał nim całe swoje pożądanie.
***
Koniec maratonu, moi drodzy ❤❤❤
Jutro rozdział normalnie, natomiast wtorek i środa wstawię jak tylko złapię za telefon, ponieważ mam wycieczkę szkolną, miśki :)
CZYTASZ
Fate. |H.S|
FanficZmęczenie spowodowane podróżą uderzyło we mnie w momencie, w którym przekroczyłam próg domu. Na darmo łudziłam się, że zostanę przywitana, gdyż rodziców nigdy nie było w domu. Dosłownie NIGDY. Powolnym krokiem weszłam na piętro niosąc ze sobą tylko...