Po niecałej godzinie od wyjścia z samolotu znaleźliśmy się pod mieszkaniem Olivera. Było po godzinie 13, więc miałam nadzieję, że zastanę go w domu. Jakby nie patrzeć wiedział, że przylecę. Zaczęłam zastanawiać się nad tym, co w ogóle stało się w ciągu ostatnich.. 8 godzin? Kiedy moje rozmyślania przerwał dźwięk otwierających się drzwi samochodu od mojej strony. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Harry'ego, który przyglądał mi się z tym swoim charakterystycznym uśmiechem, któremu towarzyszyły dwa dołeczki. Wystawił rękę w moim kierunku, a ja po chwili wahania chwyciłam ją i, z jego pomocą, wygramoliłam się z pojazdu. Razem z chłopakiem podeszliśmy do bagażnika, by wyjąć moje walizki, po czym udaliśmy się w stronę budynku.
Zadzwoniłam po raz kolejny dzwonkiem, czekając pod drzwiami mojego nowego domu, gdy po chwili otworzyły się, ukazując mi mojego kochanego braciszka. Pierwsze co zobaczyłam na jego twarzy to szeroki uśmiech, który chwilę później zastąpiło zmieszanie na jego twarzy, kiedy to lustrował wzrokiem mnie, a następnie Harry'ego. I tak na zmianę. Ostatecznie zatrzymał go na moim towarzyszu i przyjrzał mu się uważnie.
- Jestem prawie pewny, że widziałem Cię na ścianach w pokoju mojej siostry - powiedział po chwili zastanowienia, a ja już wiedziałam, że zaraz zapadnę się pod ziemię. Błagam, niech mnie ktoś stąd zabierze! - Jakby tak pomyśleć, to na tapecie też Cię miała. Nie wspomnę o stanie jej galerii w telefonie - na te słowa posłałam mu groźne spojrzenie, na co głośno się zaśmiał. Kiedy po chwili dołączył do niego Harry, wybuchając niekontrolowanym śmiechem, byłam pewna, że tak czerwona nie byłam jeszcze nigdy.
- Zabawne.. Dziękuję, Oliver! - zwróciłam się w stronę brata wcześniej obdarowując Harry'ego nadąsaną miną, na widok której tylko głośniej zaczął się śmiać. Udając obrażoną wyminęłam brata i weszłam do mieszkania. Tym samym dałam im do zrozumienia, że sami mają uporać się z moim bagażem. Kiedy zorientowali się co im zostawiłam ich uśmiech nagle zmalał, po czym posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia, a ja uśmiechnęłam się lekko na znak zwycięstwa i usiadłam na kanapie pospieszając ich działanie.
Moje walizki stopniowo zaczynały znikać za drzwiami mojego pokoju, podczas gdy ja, rozłożona wygodnie przed telewizorem, skakałam między kanałami. Po jakimś czasie przyszedł Harry, podniósł moje nogi, usiadł i położył je z powrotem z tą różnicą, że teraz leżały na jego udach.
- Do tej pory nie wiem, dlaczego dałem się wciągnąć w przenoszenie Twoich rzeczy - głośno westchnął i zaczął sunąć palcami po moich nogach, co spotkało się z falą przyjemnych dreszczy rozchodzących się po całym moim ciele. Nie ukrywam, podobało mi się to, jednak z drugiej strony odczuwałam lekki dyskomfort. Nie jestem do końca pewna, czy to ze względu na to, że w każdej chwili do pokoju może wkroczyć mój brat, czy raczej przez to, że robił to chłopak, którego od 6 lat uznawałam za ideał, a teraz jak gdyby nigdy nic siedział sobie obok i smyrał mnie po udzie. Nawet nie zdałam sobie sprawy, że mój wzrok utkwiony był od dłuższego czasu w jego kurewsko piękną twarz.
- Znowu to robisz - zwrócił mi uwagę tym samym obdarowując mnie szerokim uśmiechem.
- Co takiego? - spytałam nie do końca rozumiejąc jego słowa.
- Rozbierasz mnie wzrokiem - szepnął mi prosto do ucha, ponieważ chwilę przedtem nachylił się tak, że poczułam jego ciepły oddech na moim karku. Kiedy dotarły do mnie jego słowa lekko się zaśmiałam, spoglądając mu w oczy i ze zdziwieniem zdając sobie sprawę, że jego cudowne, szmaragdowe tęczówki tym razem przybrały kolor niemal czarny. Nie byłam w stanie stwierdzić, czy bardziej mnie to przerażało, czy podniecało.
- Harry Edward Styles - usłyszałam za nami głos mojego brata, na co razem z szatynem odwróciliśmy głowy - Łapy precz od mojej siostry - powiedział poważnym tonem, na co ledwo powstrzymałam śmiech. Jednak po chwili poczułam, jak moje nogi opadają z powrotem na kanapę, a ręce chłopaka już dłużej po nich nie błądzą. Spojrzałam w stronę loczka zauważając, że odsunął się ode mnie na bezpieczną odległość, a na jego twarzy wymalowane było zdenerwowanie. Posłałam znaczące spojrzenie w stronę Olivera, po czym oboje wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
- No co? - prychnął Hazza, lustrując wzrokiem na przemian mnie i mojego brata.
***
2 rozdział na dziś, został jeszcze jeden :D
CZYTASZ
Fate. |H.S|
FanfictionZmęczenie spowodowane podróżą uderzyło we mnie w momencie, w którym przekroczyłam próg domu. Na darmo łudziłam się, że zostanę przywitana, gdyż rodziców nigdy nie było w domu. Dosłownie NIGDY. Powolnym krokiem weszłam na piętro niosąc ze sobą tylko...