****Harry's POV****
Zaparkowałem samochód i ruszyłem w stronę supermarketu. Że też Niall musi wiecznie żreć i padło akurat na mnie, żeby coś przywieźć. Wyjąłem telefon i zobaczyłem, że na ekran spadło kilka kropel deszczu, więc nasunąłem jeszcze na głowę kaptur zdając sobie sprawę, że wyglądam jak idiota w czapce, kapturze i okularach przeciwsłonecznych, które dodatkowo zamaskować miały moją tożsamość. Wystukałem szybko SMS'a do chłopaków, że jestem niedaleko sklepu i co mam kupić, kiedy wpadłem na jakąś małą osóbkę.
Spojrzałem w dół i zauważyłem młodą dziewczynę, coś w okolicach 18-19 lat. Blond włosy i piękne, hipnotyzujące, błękitne oczy. Podczas gdy ja lustrowałem ją wzrokiem, dziewczyna tylko dziwnie się na mnie spojrzała, szybko przeprosiła, po czym wyminęła mnie i zniknęła gdzieś w tłumie. Patrzyłem w tamtą stronę jeszcze przez moment, po czym zrobiłem krok do przodu. Zdezorientowany poczułem, że na czymś stoję. Spojrzałem pod nogi i zobaczyłem jakiś zeszyt. Schyliłem się po niego i otworzyłem, czytając pierwszą stronę.
"Własność Clair Adams. Jeśli to czytasz to znaczy, że albo zgubiłam mój notatnik, albo zaraz wrócę do pokoju, a Ty oberwiesz po łapach. Lepiej dla Ciebie, żebyś dalej nie zaglądał. :)"
Niżej napisany był jej adres, pewnie w nadziei, że ktoś przyjdzie oddać zgubę. Chwilę się zastanowiłem, a kiedy wróciły do mnie wspomnienia jej anielskich oczu zdecydowałem. Szybko wyjąłem komórkę, napisałem wiadomość do Louisa, że nie przyjadę i ruszyłem w drogę powrotną do samochodu.
Zatrzymałem się przed lotniskiem, wyjąłem ze schowka wszystkie moje dokumenty i portfel, po czym poszedłem w stronę budynku. Zbliżyłem się do kas i korzystając z moich "gwiazdorskich" przywilejów załatwiłem sobie lot do Kanady najbliższym samolotem, gdzie było wolne miejsce. Okazało się, że lot mam o 21. Bez większego problemu przeszedłem przez odprawę, gdyż nie miałem praktycznie żadnego bagażu. Po dotarciu na pokład samolotu zająłem swoje miejsce i czekałem na odlot.
Po około 20 minutach samolot zaczął wznosić się w powietrze, a ja jeszcze raz przeanalizowałem to, co robię. Po chwili zastanowienia mogłem potwierdzić moją teorię. Ja, kurwa, oszalałem. No bo kto normalny odwołuje spotkanie z przyjaciółmi tylko dlatego, że jakaś laska na ulicy upuściła zeszyt, po czym podnosi go i jedzie z Londynu do Kanady, by go oddać? No kto? No kurwa nikt! Brawo, Styles...
***
Podniosłem się z siedzenia w momencie, w którym samolot się zatrzymał i jak najszybszym krokiem opuściłem pokład. Podszedłem do pierwszej lepszej taksówki, podałem adres i czekałem, aż dojedziemy, przyglądając się panoramie rozciągającej się za oknem. Gdzieś w połowie drogi zorientowałem się, że notes dziewczyny otworzył się na ostatniej stronie. Chcąc czy nie, przeczytałem.
"Moje marzenia ♥:
1. Wyprowadzić się od rodziców
2. Pójść na koncert One Direction
3. Poznać chłopaków
4. Móc porozmawiać z Harrym ^^
5. Komponować im piosenki <3
6. Ogarnąć się i przestać zachowywać się w tym momencie jak jakaś psychofanka ;-;"
Po przeczytaniu tego mimowolnie uśmiechnąłem się, ciesząc się jak pajac. I właśnie w tym momencie zdałem sobie sprawę, że to, na co się zdecydowałem, było najlepszą decyzją.
Dojechaliśmy na miejsce, więc zapłaciłem kierowcy należną sumę i wyszedłem z pojazdu. Spokojnym krokiem zbliżyłem się do drzwi wejściowych i nacisnąłem dzwonek zdając sobie sprawę, że nie ma już odwrotu.
***
Wszystkich obecnych, a mam nadzieję, że ze mną zostaniecie, pragnę poinformować, że póki co rozdziały będą się pojawiać co 2 dni :)
Dziękuję, że jesteście <3
CZYTASZ
Fate. |H.S|
FanfictionZmęczenie spowodowane podróżą uderzyło we mnie w momencie, w którym przekroczyłam próg domu. Na darmo łudziłam się, że zostanę przywitana, gdyż rodziców nigdy nie było w domu. Dosłownie NIGDY. Powolnym krokiem weszłam na piętro niosąc ze sobą tylko...