***
Impreza rozkręcała się w najlepsze. Niall był wniebowzięty. Wszyscy świetnie się bawili.
Wyjątkiem jestem ja.
Po tym, co wydarzyło się miedzy mną a Harrym, w ciszy poszliśmy do samochodu, by dojechać do klubu. Przez całą drogę nikt z nas się nie odezwał, przez co czułam się potwornie niekomfortowo. Na miejscu rozeszliśmy się i zajęliśmy tym, co zostało nam przydzielone.
Kompletnie nie wiedziałam, jak mam się przy nim zachowywać. Udawać, że nic się nie stało, czy poruszyć ten temat? Może skoro nic nie mówił, to znaczy, że chce to przemilczeć?
- Rany, przepraszam - usłyszałam chwilę po tym, jak czerwona zawartość kieliszka wylała się centralnie na moją nową sukienkę. No pięknie.
- Eehh - westchnęłam i podniosłam głowę. Zobaczyłam Niall'a.
- Strasznie Cię przepraszam, Clair - jego spojrzenie wyrażało skruchę - Zobaczyłem, że jesteś jakaś nieobecna, więc chciałem przynieść Ci wino, żebyś się trochę rozweseliła - na te słowa szeroko się uśmiechnęłam.
- Dziekuję, Niall. Nic się nie stało, powinno się sprać - nie wyglądał na przekonanego moimi słowami - Nie przejmuj się tym. To ja powinnam Cię przeprosić. Są Twoje urodziny, nie chcę psuć atmosfery.
- Nie psujesz, ale nie obrażę się, jak teraz gdzieś ze mną pójdziesz - pokiwałam energicznie głową, a blondyn chwycił mnie za nadgarstek, ciągnąc mnie do czegoś w rodzaju pomieszczenia VIP. Rozejrzałam się po pokoju i zamarłam.
Znajdowali się tu pozostali członkowie One Direction, co było jednoznaczne z obecnością Harry'ego. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, chłopak opuścił głowę.
Ścisnęło mnie coś w sercu.
Postanowiłam się tym nie przejmować, więc podeszłam do Louisa.
- Cześć, kruszynko - odłożyłam telefon na półkę, po czym dałam mu się uściskać.
- Cześć, Lou - promiennie się do niego uśmiechnęłam. Louis był jedną z tych osób, z którymi aż się chce przebywać. Po tych kilku latach, które spędziłam w samotności, byłam szczęśliwa, że dane było mi ich poznać.
- Kurwa - odsunął się ode mnie, a ja zdałam sobie sprawę, że jego biała koszulka przesiąknęła winem z mojej sukienki.
- Cholera, przepraszam - westchnęłam speszona, lecz chłopak przytulił mnie jeszcze raz.
- Daj spokój, Clair - aktualnie ledwo powstrzymywałam łzy, sama nie wiedząc do końca dlaczego - Hej, stało się coś? - spytał, kiedy kilka kropelek słonego płynu zmoczyło jego ramię.
- Nie.. Ja.. Mam dziś beznadziejny dzień.. - przyznałam, spuszczając głowę na dół. Czułam na sobie jego intensywny wzrok, kiedy po chwili delikatnie podniósł moją brodę do góry, zmuszając mnie, bym spojrzała mu w oczy.
- Chcesz się przejść? - skinęłam lekko głową zgadzając się na jego propozycję. Tym samym byłam mu strasznie wdzięczna, że nie wnika w szczegóły.
Już po chwili wyszliśmy na świeże powietrze. Po przekroczeniu progu klubu uderzyła we mnie nieprzyjemna fala lekko chłodnego powietrza, na co moje ciało zareagowało gęsią skórką. Lou musiał to zauważyć, ponieważ zdjął swoją bluzę, a następnie mnie nią okrył.
- Dziękuję - wydukałam - Nie będzie Ci zimno?
- Mną się nie przejmuj - uśmiechnął się, a ja niemal natychmiast to odwzajemniłam. Szliśmy chwilę w ciszy, gdy w końcu padło pytanie, którego tak się obawiałam - To Harry?
Czułam, jak wszystkie mięśnie mojego ciała się napinają.
- Jak nie chcesz to nie mów - szybko dodał - Nie chcę, żebyś czuła, że musisz mi się zwierzać.
- To nie do końca tak, że nie chcę - przyznałam, co spotkało się z jego niezrozumiałym spojrzeniem - Nie znamy się długo, ale uznaję Cię za przyjaciela, Lou - chłopak uśmiechnął się - Uważam, że nie ma potrzeby zawracania Ci głowy tym, co stało się między mną, a Harrym, gdyż sądzę, że nie jest to aż tak ważne...
- Ja tak nie uważam - usłyszałam ten charakterystyczny, ochrypnięty głos za moimi plecami, na co przez moje ciało przeszła kolejna fala napięcia. Odwróciliśmy się gwałtownie z Louisem, by ujrzeć Harry'ego stojącego kilka kroków od nas. Zauważyłam, że trzyma mój telefon w dłoni.
- Zostawię was samych - usłyszałam głos Lou, który nachylił mi się nad uchem. Zanim zdążyłam zareagować, chłopak już zaczął się ode mnie oddalać. Zatrzymał się na chwilę przy zielonookim i ścisnął go za ramię, po czym zaczął iść dalej. Harry niepewnie do mnie podszedł.
- Ja.. Ja mam pytanie - usłyszałam głos Hazzy, który teraz stał kilka centymetrów przede mną. Uniosłam brwi w geście, że słucham, co ma mi do powiedzenia - Dlaczego Louis jest zapisany jako "Lou☺", a ja to po prostu "Harry"? - podniósł moją komórkę, a mi opadły ręce. Chyba spodziewałam się czegoś innego.
- Ha.. - zaczęłam, ale nie dane było mi dokończyć, ponieważ chłopak, już drugi raz dzisiaj, postanowił połączyć nasze usta w jedność.
Mimo mrozu panującego wokół nas czułam, jak gorące, przyjemne uczucie rozlewa się po całym moim ciele, by po chwili przejąć nad nim kontrolę. Miałam wrażenie, jakby wszystko dookoła znikło. Jakbym została ja. On. Nasze usta.
- Nie uważam, żeby to było czymś mało ważnym, Clair. Przepraszam za moje zachowanie - podał mi telefon, a ja spojrzałam na ekran. Po odblokowaniu go, na wyświetlaczu pokazał mi się kontakt chłopaka. Zauważyłam, że zmienił swoją nazwę.
"Hazza♥"
***
Pora Was zasłodzić ^^
+ taki mały bonusik, na dobre rozpoczęcie maratonu :D
Rozdział będzie dziś standardowo o 19. xx
CZYTASZ
Fate. |H.S|
FanfictionZmęczenie spowodowane podróżą uderzyło we mnie w momencie, w którym przekroczyłam próg domu. Na darmo łudziłam się, że zostanę przywitana, gdyż rodziców nigdy nie było w domu. Dosłownie NIGDY. Powolnym krokiem weszłam na piętro niosąc ze sobą tylko...