Powrót do apartamentowca zajął Michałowi dużo mniej czasu, niż kiedy odprowadzał Adriannę. Tym razem nie musiał utrzymywać jej tempa, co znacznie poprawiło czas, w którym uprzednio pokonali tą samą trasę.
Był okropnie zmęczony. Dzisiejszy dzień wykończył go na tyle, że marzył jedynie o pójściu spać. Padnięciu na łóżko i nie myśleniu o niczym innym.
Klucze wyjął już w windzie. Chciał jak najszybciej pokonać wszelkie bariery stojące na drodze ku objęciom Morfeusza. Wsadził klucz do górnej dziurki i próbując przekręcić, zdziwił się. Był święcie przekonany, że zamykał drzwi na oba zamki. Zmienił klucz i spróbował inny. Bez zmian. Drzwi musiały być na sto procent otwarte, albo z jakiegoś nieznanego powodu zwariował. Dwa razy to już nie przypadek.
Nacisnął klamkę, a drzwi się bezproblemowo otworzyły. Jednak z jego głową wszystko w porządku.
Z środka dobiegły go śmiechy i głosy przyciszonej rozmowy. Dochodziły najprawdopodobniej z kuchni, więc zdjął niedbale buty i postanowił przekonać się co się dzieje.
Podchodząc bliżej, rozpoznał głosy obojga rodziców. Rozmawiali z kimś jeszcze, ale nie potrafił powiedzieć kim była ta osoba, oprócz tego, że jest płci żeńskiej. Widząc, że nie zauważyli jego obecności, zatrzymał się i pacnął się w czoło. Zupełnie o nich zapomniał. W myślach przeleciała mu wiadomość od taty, a przed oczami ukazały się wizje reprymend, które rodziciele uwielbiali mu udzielać, przy pierwszej lepszej do tego okazji. Im dłużej rozmyślał wszystkie za i przeciw wyjścia do nich, tym bardziej stawał się spokojniejszy. To wydawało się całkiem logiczne, że mogą nocować w domu. Co jak co, ale mieszkanie należało do nich.
Michał zrobił głęboki wdech i wyszedł zza załomu korytarza.
- Cześć - rzucił w stronę rodziców tonem nie wyrażającym żadnych emocji. - Wróciliście.
Konwersacja ucichła, a 3 pary oczu zwróciły się w jego stronę. Dwoje oczu, osoby, której nie znał, należały do szczupłej blondynki z kręconymi włosami. Loki spływały jej falami do ramion i kiedy przyjrzał się im dokładniej, dostrzegł ciemniejsze pasemka. Jej piegowata twarz miała słowiańskie rysy, z czego wywnioskował, że była Polką.
"Skąd rodzice ją wytrzasnęli?" - zastanawiał się w myślach. Nie wygladała na starszą od niego, więc nie mógł wymyślić, jak by się mogli poznać.
Błądziłby w myślach zdecydowanie dłużej, jednak tata przyszedł mu z pomocą, wyjaśniając sytuację.
- Cześć synu. - Ojciec był w wyjątkowo dobrym nastroju. - Przedstawiam Ci Kate. Od dzisiaj zamieszka tutaj. Jej ojciec i ja byliśmy kolegami z klasy. Po studiach wyjechał do Stanów, a nasz kontakt się urwał. Niedawno odnowiliśmy nasze relacji i jak się okazało, jego córka bardzo chciała poznać Polskę.
Mówił tak jeszcze parę minut, opowiadając, jak spotkali się przez przypadek na jednej z konferencji, i jak wspominając stare czasy wpadli na ten niesamowity pomysł. Pomysł, który miał przysporzyć Michałowi nie lada problemów.
- Chcesz mi powiedzieć, że będziemy mieszkać w czwórkę w tym mieszkaniu? - zapytał zdezorientowany.
- Oj nie głuptasie - wtrąciła mama wyraźnie ubawiona. - My wracamy. Będziecie tu tylko we dwoje.
- Dokładnie - potwierdził jej małżonek. - Mamy samolot o trzeciej.
Michałowi zrobiło się słabo. Miał już dosyć wrażeń, jak na jeden dzień, a to był strzał w kolano.
- Chyba sobie żartujecie?! - Podniósł głos, by wyglądać na niezwykle wzburzonego. - Mam niańczyć jakąś nieznajomą mi dziewczynę?!
Kate spoglądała to na niego, to na rodziców chłopaka, nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić. Ze pewne miała w planach przywitanie się, jednak zatrzymała się w pół kroku, kiedy wybuchła kłótnia.
Siedziała cicho przez cały czas, gdy rodzina krzyczała na siebie nawzajem. Czuła się zakłopotana, ale bała się odezwać choć słowem, z obawy, że agresja przeniesie się na nią. Przykucnęła na podłodze, tam gdzie stała, i skulona zatkała uszy.
- I patrz co żeś narobił! - wykrzyczał Michałowi w twarz jego ojciec. - No już. Nic się nie stało - zwrócił się do blondynki.
Gdyby tylko mógł, Michał najpewniej by go uderzył. Był tak wściekły, jak nigdy w życiu.
"Co oni sobie wyobrażali sprowadzając mi tą córkę kolegi?!" - Nie potrafił zrozumieć ich toku myślenia. - "Tylko dlatego, że nie mam dziewczyny, nie muszą swatać mnie z jakąś Amerykanką..."
Rodzice Michała najwyraźniej przepełnili czarę goryczy. I to tak bardzo, że rozlała się po całej podłodze.
- Mam już dosyć! - krzyknął chłopak, teatralnie machając na nich ręką. - Róbcie co chcecie!
Nie czekał aż go zatrzymają. Miał już wszystkiego po dziurki w nosie. Wbiegł jedynie do swojego pokoju i trzaskając drzwiami, rzucił się na łóżko, prosto głową w poduszkę. Nie wiedział co pocznie z tym jutro, ale nawet o tym nie chciał myśleć. Przekręcił się na plecy i dotykając lekko warg, pomyślał o dziewczynie jak anioł.
CZYTASZ
Wbrew wszystkiemu
RomanceZakazana miłość. Co stoi na przeszkodzie do szczęścia? Czy przeznaczenie naprawdę istnieje?