68

93 9 4
                                    

Michał obudził się z lekkim bólem głowy, który przeszedł mu zaraz po szybkim prysznicu. Był już spóźniony do szkoły i nie miał szans dotrzeć na pierwszą lekcję, więc zbytnio się nie spieszył. Kalkulował jednak czas, by nie przegapić większej ilości zajęć.

Przed śniadaniem sprawdził mieszkanie, ale nigdzie nie mógł znaleźć Kate. Naprawdę chciał wierzyć, że rodzice zrezygnowali z tego absurdalnego pomysłu. Naprawdę chciał, jednak znając swojego ojca, nie było odwrotu od jego decyzji. Bał się jedynie konsekwencji swojej niewiedzy. Nie wiedział co zaplanowali na jej pobyt tutaj, ani jaki on będzie miał w tył udział. Miał tylko nadzieję, że jest wystarczająco samodzielna i nie będzie się musiał nią przejmować.

***

Do szkoły wszedł pięć minut przed dzwonkiem. Nie za bardzo miał co ze sobą zrobić, więc poszedł pod salę, w której będzie odbywać się kolejna lekcja. Usiadł na ławce po przeciwnej stronie drzwi, ale na tyle od nich daleko, by nie przeszkodzić wychodzącym. Korytarz w tym miejscu nie należał do najszerszych ze względu na rzędy szafek szkolnych.

Wyjął z torby książkę, którą nosił ostatnio przy sobie, właśnie na takie chwile. Ledwo przeczytał kilka stron, a dzwonek ogłaszający przerwę rozbrzmiał po całej szkole. Nie minęło kilka sekund, a uczniowie zaczęli wylewać się z sal na zewnątrz. Pierwsza przerwa trwa tylko pięć minut, więc bez zbędnych ceregieli każdy kierował się tam, gdzie mieli następną lekcję.

W szkole Michała nie było jednolitych klas. Każdy przedmiot był podzielony na poziomy zaawansowania, co pozwalało uczniom rozwijać się w interesujących ich kierunkach. Jednak, osoby wybierające większą część przedmiotów rozszerzonych, często się ze sobą na lekcjach spotykały.

Kiedy wszyscy opuścili klasę, Szatyn wstał z ławki i wszedł do środka.
Nauczycielka historii, Beata Niedzielska, jeszcze się pakowała. Zbierała z biurka swoje notatki i układała w szufladach, tak aby zachować w nich porządek. Była to powszechnie znana informacja, że każda szuflada przechowywała inną epokę.

- Za chwilę wrócę - powiedziała kobieta i zabierając swoją torebkę skierowała się do wyjścia.

Michał nie odpowiedział. Prawdopodobnie nawet nie oczekiwała, by cokolwiek powiedział. Poczłapał jedynie do końca sali i siadł pod oknem. W tym miejscu słońce nie wchodziło do środka. Winnemu tego była wiśnia, która swoją wysokością i rozłożystością korony, dawała dużo cienia. Chłopak, mimo że był w budynku, czuł jakby siedział tylko pod nią.

Do sali wbiegło parę osób, a do końca przerwy zostały trzy minuty.

Wbrew wszystkiemuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz