Rozdział 4 Wsparcie

50.8K 2.3K 259
                                    

Vampire Knight Opening 3

-Melody-

— Hej Melody! — powitał się ze mną, a ja kiwnęłam głową.

— Hej — odpowiedziałam i chciałam go wyminąć, lecz ten chwycił mnie za ramię.

— Nie uciekaj — poprosił, a ja stanęłam obok niego, wzdychając.

— Nie uciekam... — zamruczałam. — A ty czego ode mnie chcesz? — zapytałam, a blondyn zaczął drapać się po karku.

Przez chwilę panowała dość krępująca cisza. Miałam ochotę zwiać stamtąd.

— Wiesz... — wyszeptał. — Ze względu na to, że jesteśmy najlepszymi uczniami w szkole, dyrektorka powiedziała... — chłopak przerwał i spojrzał na mnie. Coś mi mówi, że z tej sytuacji nie wyniknie nic dobrego...

— Co ona ma z tym wspólnego? — zapytałam, chcąc jak najszybciej zakończyć tą bezsensowną rozmowę.

— Pani dyrektor prosi nas, byśmy byli przedstawicielami szkoły, podczas kiedy pan Crulet będzie ją zwiedzał — na jego słowa rozdziawiłam usta.

Moja szczęka, gdyby tylko miała możliwości, opadłaby aż do ziemi. Zaczęłam kręcić głową. Nie. Nie będę oprowadzać po szkole jakiegoś obcego gościa. Mówiąc szczerze, to nie Pan Crulet był problemem, tylko moja nieśmiałość. Obawiałam się, że jak tylko dojdzie do jakiejś rozmowy, za jąkam się. Kero złapał mnie za ramię i przycisnął do najbliższej ściany. Szarpałam się by mnie puścił, lecz ten nie poluźnił uścisku.

— Kero! — krzyknęłam. — Puszczaj mnie — rozkazałam stalowym głosem. Chłopak pokręcił głową.

— Nie puszczę cię, dopóki się nie zgodzisz — warknął, a ja zauważyłam, że znajdujący się na korytarzu uczniowie wpatrują się w nas z zainteresowaniem.

Na szczęście, nie było pośród nich mojej siostry. Zarumieniłam się. Nigdy nie byłam tak blisko z jakimkolwiek chłopakiem. Miałam tylko dwa rozwiązania. Pierwsze: zgodzić się i spróbować się nie ośmieszyć, drugie: zacząć krzyczeć i narobić blondynowi problemów. Westchnęłam. Kero jest jedyną osobą w szkole, oprócz nauczycieli, która nie traktuje mnie jak powietrza. To właśnie on zawsze chciał się ze mną zaprzyjaźnić, choć ja odpychałam go na każdym kroku. Wybór wydawał się oczywisty.

— Zgoda — na jego twarzy pojawił się uśmiech. — Będę tą przedstawicielką, a teraz mnie puść. — chłopak wykonał moją prośbę dość niechętnie.

Uczniowie, którzy zauważyli, że ich „przedstawienie" zakończyło się, westchnęli żałośnie i powrócili do przygotowań. Radość, która promieniowała od Kero była tak silna, że i ja ją poczułam. Na moją twarz wpłynął uśmiech nadziei. Nadziei, że nie ośmieszę się. Chłopak zaczął gdzieś iść; domyśliłam się że mam iść za nim. Szliśmy przez jakieś trzy minuty, aż dostałam zadyszki. Kero naprawdę chodzi bardzo szybko.

— Z—Zwolnij... — wysapałam, zatrzymując się.

Oddychałam głośno i szybko. Pochyliłam się i utkwiłam wzrok w podłodze. Blondyn słysząc moje słowa zatrzymał się i podszedł do mnie. Chciał odgarnąć z mojej twarzy włosy, lecz ja oddaliłam się. W jego oczach pojawiło się zranienie. Przepraszam, ale ja nic do ciebie nie czuję. Pomyślałam, lecz nie wypowiedziałam tych słów na głos.

— Wszystko w porządku? — zapytał zmartwiony. Pokiwałam potwierdzająco głową i wyprostowałam się.

— Tak, możemy iść dalej — oznajmiłam, lecz on popatrzył na mnie nieufnie. Po chwili jednak westchnął.

— Powiesz mi gdzie idziemy? — zapytałam, po chwili ciszy. Chłopak przytaknął.

— Idziemy zobaczyć, jak idzie w dzieleniu się na drużyny — oznajmił idąc w kierunku sali gimnastycznej.

Ruszyłam za nim. Moja siostra zapewne jest w swoim żywiole. - pomyślałam zażenowana. Zapewne ubierze się tak kuso, jak tylko będzie to możliwe. Terani i nasi rodzice marzyli by moja siostra została kimś. Więc jak tylko nadarza się okazja Terani podrywa bogatych mężczyzn, nie ważne, w jakim wieku oni są. Jednak zauważyłam, że każdy z tych mężczyzn to znajomy moich rodziców. Szczerze mówiąc, nie interesowały mnie powody, dla których Terani jest taka, a nie inna.

— Ty też będziesz grać? — zapytałam, kiedy stanęliśmy przed drzwiami do sali gimnastycznej. Słyszałam jak w pomieszczeniu za drzwiami ktoś odbija piłkę, a także krzyki kapitanów i kapitanek.

— Nie — zaśmiał się. — Dzisiaj nie. No chyba, że komuś się coś stanie — oświadczył, a w chwili kiedy chciał złapać klamkę, usłyszeliśmy dźwięk włączanego mikrofonu.

— Oznajmiam wszystkim, że pan Crulet przybył! — po korytarzu rozniósł się zadowolony krzyk dyrektorki. Przełknęłam gulę, która pojawiła się w moim gardle. Kero przeklął pod nosem, po czym spojrzał na mnie.

— Gotowa? — zapytał wystawiając w moją stronę dłoń. Najwyraźniej zauważył moje zdenerwowanie.

— A na to można być gotowym? — zapytałam, chwytając z nieśmiałością jego dłoń.

Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, lecz po chwili się uśmiechnął. Poczułam, że jego uścisk wzmocnił się. Wzięłam jego dłoń, bo bałam się i potrzebowałam czyjegoś wsparcia. Mam nadzieję, że Kero nie zrozumie tego inaczej...

Wraz ze swoim wspólnikiem ruszyłam by powitać milionera w naszej szkole.  

CDN

Jej! Nasz pan Alfa nadchodzi! :D Ciekawe co zrobi naszemu Kero? Jak myślicie czy Kero jest jedynie człowiekiem? Jeśli ktoś ma pomysły kim jest to niech uzasadni swoje podejrzenia. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. ^^

(Data opublikowania rozdziału: 19.09.16r)

Jesteś moja kwiatuszkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz