Nightcore - Książe i Róża
— Melody —
Siedziałam na kafelkach z głową pomiędzy nogami. Moje serce biło bardzo szybko, a z oczu spływały, co jakiś czas łzy. Byłam zrozpaczona cierpieniem mężczyzny. Chciałam mu pomóc, lecz bałam się. Obawiałam się tego, co musiałam zrobić. Poczułam jak ktoś zaczyna walić w drzwi. Podskoczyłam zaskoczona.
— Otwórz te cholerne drzwi! — rozkazał, lecz ja nie zareagowałam. Nie mogłam.
Złapałam się za głowę. On robi dla mnie tak wiele, a ja nie mogę zrobić tej jednej rzeczy by go, choć trochę odciążyć. Przez tak długi czas nosi na swoich barkach taki ciężar, lecz nigdy mi o tym nie powiedział. Choć z drugiej strony, kilka tygodni temu nawet go nie znałam, a co dopiero kochałam. Teraz jednak zależy mi na nim i fakt, że cierpi tak bardzo sprawia mi ból. Ta klątwa rani nie tylko jego, ale i także mnie... Wydaję się, że rozwiązanie jest takie proste, lecz ja obawiam się go. Co jeśli po tym powie mi, że to był tylko i wyłącznie głupi żart? Oznajmi mi, ze byłam dla niego jedynie zabawką? Pokręciłam głową. On taki nie jest — chyba. Gdyby mnie nie kochał, nie starałby się aż tak bardzo. Dodatkowo, za każdym razem, kiedy patrzę w jego oczy widzę w nich miłość. On mnie kocha, a ja kocham go. Więc dlaczego mam wątpliwości? Dlaczego nie mogę zrobić tego, co powinnam od tak? Położyłam dłoń, w miejscu, w którym powinno było moje serce. Ono biję dla niego, lecz mój rozum cały czas mi mówi, że nie powinnam tego robić. Moje serce jest pewne jego uczuć, lecz rozum zaprzecza, insynuując, że powinnam być z Kero. Usłyszałam za drzwiami warknięcie, a walenie nasiliło się.
— Otwieraj, albo je wyważę! — ostrzegł, lecz ja — ponownie — zignorowałam go.
Wiedziałam, że tego nie zrobi. Przecież gdyby je wyważył, zapewne zrobiłby mi krzywdę, a jak sam sądził, nie potrafiłby tego zrobić umyślnie. Uśmiechnęłam się głupio. Nie potrafiłby tego zrobić, lecz to monstrum nie zawahałoby się. Powinnam to zrobić by zapewnić nam spokój. Sprawić, że będziemy o krok bliżej ku naszym szczęśliwym chwilą. Stanęłam i na chwiejnych nogach podeszłam do umywali. Spojrzałam w lustro wiszące na ścianie. Wyglądam jak potwór... — pomyślałam, przeczesują włosy palcami. Po chwili drzwi wypadły z nawiasów, a ja pisnęłam przerażona. W progu pomieszczenia stał wkurzony do granic możliwości Alfa. Jego wzrok przeszywał mnie jak ostrze. Miałam wrażenie, że mężczyzna ma wgląd do moich myśli. Zadrżałam, przypominając sobie, że tak właśnie jest. Czarnowłosy podszedł do mnie, po czym zamknął mnie w swoich ramionach. Nie wyrywałam się. W obecnej chwili potrzebowałam ciepła.
— Kwiatuszku... — mruknął, składając na moim czole pocałunek. Mimo, że starała się być spokojny w jego głośnie doskonale słyszałam gniewną nutę. — Wiem, że jesteś zdziwiona, lecz przez twoje niegrzeczne zachowanie musiałem wyważyć drzwi! — warknął, biorąc mnie na ręce.
Nie zrobiłam nic. Nie mogłam. Cały czas myślałam, nad tym, co powinnam uczynić. On się o mnie martwi, lecz to on potrzebuję pomocy. Co powinnam zrobić? Zakończyć klątwę, czy czekać na chwilę, w której będę pewna tego, co trzeba uczynić? Nevra zatrzymał się na środku pokoju, w którym cały koszmar się zaczął. Postawił mnie delikatnie na podłodze, a ja spuściłam głowę, zagryzając wargę. To takie skomplikowane... — pomyślałam z niezadowoleniem. Co by zrobił Nevra w takiej sytuacji? — zapytałam sama siebie. Po chwili poczułam ciepło na swoim podbródku. Alfa za pomocą swoich dwóch palców uniósł moją głowę do góry.
— Nie chcę cię zmuszać do zrobienia czegokolwiek, — zaczął, spoglądając w moje oczy — lecz gdybym wiedział, że coś sprawia ci ból, zrobiłbym wszystko, co konieczne by to zakończyć. — Spojrzałam na niego pytająco.
— Dlaczego byś to zrobił? Przecież...
— Bo to miłość, Melody — oznajmił, nim skończyłam mówić. — To właśnie to uczucie sprawia, że stajesz się szczęśliwy. Będę zabijać i nawet ty tego nie zmienisz, lecz z miłości do ciebie staram się zapanować nad sobą. Rozumiem, że wszystko, co się wydarzyło do tej pory jest dla ciebie czymś nowym. Wiele razy chciałem się poddać i zmusić cię do miłości do siebie, lecz przez to uczucie powstrzymywałem się — wyznał, a ja rzuciłam się mu w ramiona.
Jego słowa trafiły wprost do mojego serca. Ich znaczenie uderzyło we mnie jak lawina. Z miłości do drugiej osoby jest się gotowym zrobić wszystko, by była szczęśliwa. Spojrzałam na jego twarz, po czym wzięłam ją w swoje dłonie.
— Nie chcę patrzeć, jak to coś cię rani — wyszeptałam. — Dlatego... — zawahałam się. — Dlatego właśnie chcę to zrobić. Chcę zakończyć proces parowania.
CDN
Co sądzicie? Czy Melody postąpiła słusznie? Od razu chcę poinformować, że scenki +18 nie będzie — powodem tego jest mój wiek. Pozdrawiam i do kolejnego w piątek! :D
(Data opublikowania tego rozdziału: 07.12.16r)
CZYTASZ
Jesteś moja kwiatuszku
WerewolfMelody to czarnowłosa nastolatka o niebieskich oczach. Należy do osób cichych, delikatnych oraz strachliwych, które dosłownie nikną w tłumie. Samotność nie jest jednak dla niej katorgą. Przywykła do niej tak samo, jak do ignorowania przez rodziców...