Rozdział 45 Łazienka

22.2K 1.3K 111
                                    

Nie poddam się /Sylwia Przybysz & Artur Sikorski

Moi kochani pragnę przypomnieć, że do jutra możecie oddawać swoje głosy w konkursie. Proszę by wszyscy, którzy jeszcze tego nie zrobili weszli w link u dołu i zagłosowali!

https://www.wattpad.com/337779205-ailes-award-lista-1-gw%C3%B3%C5%BAd%C5%BA-programu

(Link pojawi się także w komentarzu!)

A teraz nie przedłużając, zapraszam do czytania!

— Melody —

— Nie będziesz mi mówił co mam robić! — wrzasnęłam. — Mam prawo robić i być gdzie chcę, a ty nie masz nic do tego! Nie masz prawa mi tego zabraniać!

Jego oczy zabłyszczały niebezpiecznie, a po chwili zostałam przygwożdżona do materaca, na którym siedziałam. Moje ręce zostały unieruchomione nad moją głową. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam w nich gniew. Zbliżył swoją twarz do mojej, a ja obróciłam głowę w prawą stronę. Jeśli myśli, że mnie pocałuję to się grubo myli.

— Mylisz się kochanie... — wymruczał, puszczając jedną z moich dłoni. — Ja mogę wszystko... Jestem władcą wszystkiego — syknął, a mnie opanowała złość.

Obrócił moją twarzy, tak że mogłam na niego spojrzeć. Pod wpływem chwili uderzyłam do z liścia w twarz. Wiedziałam, że mój czyn przeleję czarę goryczy, lecz miałam to gdzieś. Nikt nie ma prawa mi rozkazywać! Widziałam w jego oczach gniew zmieszany z niedowierzaniem. Ja sama miałam problem z uwierzeniem w to co zrobiłam. Ja naprawdę go uderzyłam... Może to dziwne, ale nie czuję się winna. Nevra sobie zasłużył. Poczułam uścisk na swoich ramionach, a już po chwili moje obie dłonie — ponownie — zostały skrępowane. Zaczęłam się szarpać i nawet spojrzenie Alfy nie sprawiło, że się uspokoiłam. Miałam gdzieś fakt, że jest na mnie wściekły. On musi zrozumieć, że nie jest pępkiem świata. Są rzeczy ważniejsze niż własne zachcianki i ja mam zamiar mu to uświadomić. Poczułam jego ciepły oddech na swoim policzku, lecz ani mi się śniło go przeprosić.

— Uderzyłaś mnie! — fuknął, a ja prychnęłam.

— Ty natomiast posiadałeś harem, — udałam zamyśloną — a i jeszcze zabiłeś niewinne kobiety! — krzyknęłam, a on zacisnął szczękę.

— Dałem im przecież do cholery wybór! — warknął.

Zaśmiałam się, bez choćby cienia humoru.

— Ale mi to wybór... — fuknęłam. — Powiedź, gdybym ja powiedziała, że albo zaczniesz wszystko od nowa beze mnie, albo cię zabiję, co byś wybrał? — zapytałam, a on ryknął, zbliżając swoją twarz do mojej szyi.

— Oczywiście, że wybrałbym śmierć... — mruknął, a ja naplułam mu w twarz.

Jak on mógł im to tak po prostu zaproponować, wiedząc — zapewne — co wybiorą? Czy on do cholery nie ma uczuć?! Nevra puścił moje dłoni i wytarł z twarzy moją ślinę. W chwili kiedy na mnie spojrzał, przez moje ciało przeszedł dreszcz. Nie — pomyślałam. — Nie mogę mu teraz ulec. Czarnowłosy wstał z materaca, po czym zaczął chodzić po pokoju ciągnąc za końcówki swoich włosów. Przeczuwałam, że z trudem się kontroluję przed zrobieniem mi krzywdy. Byłam jednak pewna, że nie był by w stanie mnie skrzywdzić... no może nie licząc chwili kiedy nie jest świadomy tego co robi. Nie odzywałam się, czekając na to co powie.

— To wszystko przez to, że wyszłaś! — wypalił, niespodziewanie.

Spojrzałam na niego jak na wariata.

— Gdybyś nie opuściła tego pokoju nic by się nie stało! A tak... Mogłaś przecież spotkać jakiegoś mężczyznę po drodze... Do cholery! Przecież ty spotkałaś dwóch mężczyzn i na domiar złego z nimi rozmawiałaś! A jakbyś się zakochała, w którymś z nich i postanowiła mnie zostawić? — powiedział, a ja się zaśmiałam się.

On chyba padł na głowę, jeśli myśli, że zakochałabym się w kimś innym niż on. Zresztą, niech ktoś mi powie dlaczego ja w ogóle go kocham? W chwili kiedy złapał mnie za ramiona wiedziałam, że przesadziłam. Spojrzałam w jego oczy. Były czarne i doskonale można było w nich zobaczyć szaleństwo. Wilkołak, chwycił moją twarz w swoje dłonie. Od razu się mu wyrwałam.

— Co ci się stało?! — wrzasnął, rzucając z szafki jakieś przedmioty.

Skrzyżowałam ręce.

— Nic — oznajmiłam. — Pokazuję ci jedynie, że nie masz prawa decydować o moim jak i innych osób losie — wyjaśniłam z powagą.

Czarnowłosy zacisnął szczękę, po czym przerzucił mnie przez swoje ramię. Zaczęłam go bić po plecach w chwili kiedy zaczął iść w kierunku łazienki.

— Postaw nie! — rozkazałam, lecz on mnie nie słuchał.

W nadnaturalnym tempie postawił mnie na kafelkach, po czym wybiegła z prędkością światła — zamykając przy okazji drzwi. Prawie, że natychmiastowo pojawiłam się przy drewnianej powłoce — próbując ją otworzyć. Jednak w chwili kiedy nacisnęła klamkę, okazało się, że drzwi zostały zamknięte na klucz. Zaczęłam w nie walić pięściami.

— Otwieraj! — krzyknęłam.

— Nie zrobię tego — oznajmił, a we mnie się zagotowało.

On jest szalony...

— Nie wyjdziesz stamtąd, do póki nie zamontują mechanizmów blokujących w całym domu! Nie pozwolę by to co się stało, znów się powtórzyło. Nie wyjdziesz stąd chyba, że ci na to pozwolę!

Jego słowa uderzyły we mnie jak kubeł zimnej wody. On ma zamiar mnie tu zapuszkować! Wściekła zaczęłam kopać w barierę, która odgradzał mnie od wolności. Ta jego zazdrość jest chora... — pomyślałam, siadając na ziemi. — Muszę jakoś stąd wyjść... Nie ważne jak to zrobię — uznałam, słysząc dźwięk zamykanych drzwi. Nevra najprawdopodobniej opuścił pokój. Mam ochotę go uderzyć... Pełna determinacji wstałam, mając tylko dwa cel: znaleźć sposób na wyjście z łazienki i pokazaniu Alfie, że nie będę mu posłuszna.

CDN

Przepraszam, za błędy poprawię je rano. :)

Jestem dla was za dobra... Talk bardzo was rozpieszczam, a to chyba nie dobrze, co nie? Dobrze, to do kolejnego, który pojawi się w poniedziałek — lub wcześniej!

(Data opublikowania tego rozdziału: 15.12.16r)

Jesteś moja kwiatuszkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz