07 Ghost - Ending
— Melody —
— Pięć lat później —
Moje włosy delikatnie powiewały na wietrze, lecz nie przejmowałam się tym. Moja uwaga natomiast spoczywała tylko i wyłącznie na moim czteroletnim synku — Chrome. Malec siedział w piaskownicy i coś lepił. Wydawał się szczęśliwy, lecz mnie martwił fakt, że nie ma obok niego żadnego dziecka. Wstałam z ławki i zbliżyłam się do swojego synka. Chrome jest tak strasznie podobny do swojego ojca — z wyglądu i trochę z charakteru. Kucam przed czarnowłosym malcem i spoglądam na niego z dumą w oczach.
— Coś sie stalo mamusiu? — zapytał delikatnie sepleniąc.
Poczochrałam go po włosach, a ten warknął. Zaśmiałam się.
— Cały ojciec — oznajmiłam kręcąc rozbawiona głową. — Dlaczego nie bawisz się z resztą dzieci? — zapytałam, wskazując ruchem głowy na biegające po podwórku dzieci.
Młodzieniec przybrał dumną postawę, a mi jeszcze bardziej przypomniał Nevrę. Moje ukochanego, który ma do nas przyjść za parę minut.
— Nie robie tego, poniewaz... — zamyślił się — oni nic nie potrafią! — krzyknął, usprawiedliwiając się.
Pstryknęłam go w czoło.
— Ktoś min tu kłamie! — oznajmiłam pewnie, a chłopczyk się zmieszał. — To jak będzie? Powiesz mi, dlaczego nie chcesz się z nimi bawić? — zapytałam, a on spuścił głowę w dół.
Zmartwiłam się. Czyżby dzieci go nie lubiły? Ale jeśli tak jest to, co jest tego powodem? Przecież, Sabina nie raz mówiła, że jej syn z chęcią pobawi się z Chromę... O co tu chodzi?
— Bo... — nabrał do płuc powietrza, a ja czekałam jak na szpilkach na to co powie. — Bo... Ja nie wiem co zrobic. Boje sie, ze mnie odrzucą — wyszeptał, a ja uśmiechnęłam się ciepło.
Jednak odziedziczył parę cech po mnie, lecz nic nie szkodzi. Jego nieśmiałości można się pozbyć. Złapałam czarnowłosego malca za rączkę i zaczęłam prowadzić w kierunku Ethana — syna Sabiny. Chrome chciał się zatrzymać, lecz ja nie pozwoliłam się mu cofnąć. Jeśli chce się być szczęśliwym trzeba pokonywać swoje słabości. W chwili, kiedy stanęliśmy, przed czteroletnim blondynem i kilkorgiem innych dzieci, Chrome uniósł dumnie głowę. Parę dziewczynek pisnęło zauważając, kim jest przyprowadzony przeze mnie chłopiec. Nie czekając na nic rzuciło się na czterolatka — wywracając go na ziemie. Zachichotałam. Taki młody, a już ma adoratorki. Synek popatrzył na mnie przerażony, lecz ja tylko posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił. Podeszłam do Ethana i kucnęłam przy nim.
— Mam do ciebie, prośbę — rzekłam. — Czy mógłbyś zaprzyjaźnić się z moim synkiem? Jak sam wiesz nie ma zbyt dużo znajomych, a z tego, co mówiła twoja mama chciałbyś go poznać — wyjaśniłam.
Chłopiec uśmiechnął się.
— Zrobie to z przyjemnością Luno — oznajmił, podbiegając do mojego synka.
Piątka dziewczynek przytulała się do niego, a on nie wiedział jak ma się zachować. Przypatrywałam się jak Etan podchodzi do Chrome i zaczyna z nim rozmawiać, a po chwili cała gromada przemienia się w małe wilki o różnorakiej maści. Jestem szczęśliwa. Mam wspaniałego syna i miłość swojego życia, co jeszcze jest mi potrzebne? Niespodziewanie czuję czyjeś dłonie na swoich biodrach, przez co piszczę zaskoczona. Odwracam się kierunku nowo przybyłego i dostrzegam Nevrę. Uśmiecham się złośliwie, wiedząc, że złamałam jego zasadę.
— Masz rację, złamałaś jedną z moich zasad, przez co musisz ponieść karę — szepnął przegryzając płatek mojego ucha.
Pocałował mnie, a ja oddałam pocałunek.
— Kocham cię idioto — oznajmiłam, a jego czarne oczy rozbłysły rozbawieniem.
— Dopiero do tego doszłaś? — zapytał, a ja zmarszczyłam brwi, po czym zaczęłam uciekać w kierunku domu.
Nie złapiesz mnie! — krzyknęłam do niego w myślach.— To się jeszcze okaże! — krzyknął, rzucając się w pogoń za mną.
Uśmiechnęłam się. Wreszcie odnalazłam swoje szczęście.
Co sądzicie? Czy podoba wam się zakończenie tej historii? Mam nadzieję, że tak! A teraz zapraszam do moich innych prac! Mam jednak nadzieję, że opowieść Nevry i Melody zostanie z wami na bardzo długo i, że wrócicie do niej nie raz (;
Błędy zostaną poprawione później!
(Data opublikowania: 07.01.17r)
CZYTASZ
Jesteś moja kwiatuszku
WerewolfMelody to czarnowłosa nastolatka o niebieskich oczach. Należy do osób cichych, delikatnych oraz strachliwych, które dosłownie nikną w tłumie. Samotność nie jest jednak dla niej katorgą. Przywykła do niej tak samo, jak do ignorowania przez rodziców...