Rozdział 7 Strach

50.8K 2.3K 251
                                    

Ola ft. Zuza- Strach

Dodaję wam kolejny rozdział, bo tak ładnie mnie o niego prosiliście. :) (Jesteście kochani) Poszłam za waszą radą i opublikowałam część opowieść pisaną przez Melody. Mam nadzieję, że zajrzycie i ocenicie ją. 

-Melody-

Dyrektorka rozmawiała jeszcze chwilę z drużyną Czarnych Wilków, po czym odeszła. W chwili, kiedy zniknęła nam z oczu wszyscy uczniowie rzucili się w kierunku milionera i jego towarzyszy. Czarnowłosy został zaatakowany lawiną pytań z strony dziewczyn, a chłopcy przyglądali się mu z zazdrością. Wyszłam z tłumu i stanęłam obok. Poczekam sobie spokojnie, aż to towarzystwo się rozstąpi.

— Czy ma pan dziewczynę? — Mimo, że stałam daleko usłyszałam jak Terani zadaje to pytanie.

Spuściłam głowę obawiając się odpowiedzi. Na myśl, że czarnooki ma kogoś moje serce bolało. To takie dziwne... Nie znam go, a wydaje się jakbym był kimś dla mnie ważnym.

— Nie uważasz młoda damo, że zadawanie — zapytał — takich pytań jest niegrzeczne? — Nastała cisza.

Wszyscy słysząc jego zirytowany ton, zamilkli. Był zły. Złość promieniowała od niego na kilometr.

— Przepraszam... — wyszeptała zmieszana dziewczyna.

Na moich ustach pojawił się uśmiech. Jest pierwszym chłopakiem, który nie poleciał na moją siostrę. Cisza nie trwała jednak wiecznie. Jeden z członków drużyny zaczął rozmawiać z jakąś dziewczyną. Atmosfera rozluźniła się. Widząc, że obok Nevry jest Kero postanowiłam, że spotkam się z nimi w sali gimnastycznej. Zaczęłam iść w kierunku szkoły, gdy nagle przede mną pojawił się jeden z członków drużyny — rozpoznałam go po czarnych spodenkach i białej bluzce. Brązowo włosy spogląda na mnie swoimi szarymi oczami.

— Hej! — wita się z przyjaznym uśmiechem.

Wyciąga w moją stronę dłoń, którą z wahaniem przyjmuję.

— Jestem Leo kapitan drużyny Czarnych wilków — oznajmi, a jego brązowe loki spadają mu na oczy. Ruchem głowy odgarnia je.

— Zapewne o mnie słyszałaś, co? — pyta, przez śmiech. Zaprzeczam ruchem głowy. — Naprawdę? — pyta, mierząc mnie wzrokiem.

Przekręcam oczami. Czy to takie dziwne, że nie wiem, kim jest?

— Wiesz... — zaczynam. — Ja nawet nie wiem, kim wy jesteście — oświadczam.

Widzę, że chłopak chce coś powiedzieć, lecz obok nas pojawia się Nevra. Obracam się w jego stronę i zauważam, że jego oczy płoną wściekłością.

— Puść ją — cedzi, a atmosfera staję się napięta.

Na samym początku nie wiem, o co mu chodzi, lecz po chwili mój wzrok ląduje na nasze ręce. Cały czas trzymam szarookiego za rękę. Mojej uwadze nie umyka fakt, że na parkingu są tylko nasi goście, Kero i ja. Oznacza to, że reszta poszła się szykować. Puszczam chłopaka, poczym kulę się czując wściekły wzrok Nevry na sobie. Mężczyzna nie zważając na nic podchodzi do Leo i łapie go za szyję. Piszę przerażona. Przecież on go może udusić. Chcę pomóc chłopakowi, lecz Kero zatrzymuję mnie kręcąc głową.

— Lepiej się w to nie mieszaj... — szepczę, a ja zaczynam się wyrywać.

— Jak ja mam się nie mieszać? — pytam wściekła. Crulet jest szalony! Jak można zacząć dusić człowiek z tak błahego powodu?

— Zaufaj mi — mówi. — Nie chcesz się w to mieszać.

Nie wiem, dlaczego ale w jego oczach widzę obawę. On też się boi. Odpuszczam sobie wyrywanie i staje obok blondyna obserwując, jak czarnowłosy dusi kapitana drużyny. Nagle puszcza go, a ten upada na ziemie z hukiem. Chcę do niego podbiec, lecz w chwili, kiedy mam minąć tego szaleńca ten łapie mnie za rękę i przyciąga do swojego ciała. Szarpię się, lecz słysząc nieludzkie warknięcie pochodzące od niego przestaję. Boję się o siebie i innych tu obecnych. Brązowowłosy kaszlę, a po chwili klęka na jednym kolanie przed czarnowłosym.

— Wybacz Alfo, za to, że cię znieważyłem. — Jego przeprosiny były dziwne. Jego głos przypominał warknięcia. Ci ludzie są dziwni! Wręcz psychopatyczni! I dlaczego on nazwał go Alfą?!

— Kara cię nie ominie — warknął, a ja zadrżałam. — Twój brat dowie się o wszystkim. — Oczy szarookiego powiększyły się, lecz padając na ziemie zaczął dziękować.

Pan Crulet pozostał nieporuszony. Jego oczy były zimne, wręcz martwe.

— Puść mnie! — Spojrzenia wszystkich skierowały się w moją stronę.

Chciałam by mnie puścił. Mimo, że jego dotyk sprawiał mi przyjemność, nie chciałam go czuć. Czarnooki warknął.

— Idźcie stąd! — rozkazał, a jego głos odbijał się echem po placu.

Wszyscy jak na zawołanie ulotnili się. Przełknęłam głośno ślinę czy on mnie zabiję? Nagle mężczyzna zaczął ciągnąć mnie w kierunku swojego samochodu. Opierałam się, lecz czując ból w ramieniu odpuściłam. Otworzył drzwi z strony pasażera i siłą umieścił mnie na siedzeniu, po czym zamknął drzwi i z prędkością światła okrążył samochód. Będąc już w środku zakluczył auto, a każda moja próba otwarcia drzwi skończyła się porażką. Spojrzałam w jego nienaturalnie czarne oczy. Jego dłoń wylądowała na moim kolanie, od razu strzepnęłam ją. Warknął, a ja skurczyłam się w sobie. Ponownie jego dłoń wróciłam na moje kolano. Przełknęłam ślinę. Boję się go...

— Czego ode mnie chcesz? — Wiedziałam, że to pytanie wszystko zmieni, lecz mimo to zadałam je.

CDN

Uuuu.... Robi się ciekawie. Mam nadzieję, że wyczekacie do środy?

 (Data opublikowania rozdziału: 26.09.16r)



Jesteś moja kwiatuszkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz