Rozdział na piątek. Dodaję go szybciej, bo bardzo tego chcieliście, lecz nie mogę obiecać, że piątkowy rozdział się ukaże! :D Tak więc jak nie w piątek to w poniedziałek, lub na weekendzie. A teraz zapraszam do czytania!
— Melody —
Czyżby moje dobre serce, sprawiło, że zginę? Nie! Nie mogę jeszcze zginąć! Nie zmieniłam jeszcze Alfy, a przysięgłam sobie, że to zrobię!
— Ona cię kochała, a ty kiedy odnalazłeś tę dziwkę, rozkazałeś ją zabić! — wykrzyczała, a ja zacisnęłam szczękę.
Nevra zbliżył się do nas o parę kroków, a ona przybliżyła swoje usta do mojej szyi.
— Nie podchodź! — ostrzegła. — Jeśli mnie nie posłuchasz, sprawię, że będzie cierpieć, po czym zginie, lub przemieni się w wampira!
Oczy Alfy zmieniły kolor na krwistoczerwony, a z gardła wydobył się ryk — przeraźliwy ryk, który przeszył mnie aż do szpiku kości. Niedługo po tym, wokół nas zaczęły pojawiać się inni członkowie stada. W chwili kiedy poczułam jak coś chłodnego stykneło się z moją szyją, przez moje ciało przeszedł dreszcz. Zrobiłam coś dobrego i obróciło się to przeciwko mnie. Ta kobieta chcę pomścić swoją siostrę, lecz czy jej czyny są dobre? Zabijając mnie wcale nie zwrócić jej życia, jedyne co zyska to gniew Nevry i reszty stada.
— Wiesz dobrze, że twoja siostra miała wybór... — warknął, zbliżając się do nas o krok.
Kobieta cofnęła się o krok. Ja mimo swojej niechęci musiałam zrobić to samo.
— Nie podchodzi! — krzyknęła, a istoty wokół nas zawyły.
Mimo, że powinnam coś powiedzieć nie potrafiłam tego zrobić. Może nie z strachu, ale z zdziwienia. Nie bałam się, choć — może — powinnam. Powodem tego była moja pewność co do faktu, że Nevra mnie uratuję.
— Wszystkie te kobiety miały wybór: zginąć, lub zacząć wszystko od nowa.
Nasze spojrzenia się spotkały. Dał im wybór? Czy to oznacza, że wszystkie kobiety, które tam widziałam wybrały śmierć? Poczułam jak duma zaczęła mnie rozpierać. Może to niewiele, ale przeczuwałam, że zrobił to z względu na mnie.
— Masz rację! — krzyknęła, stojąca za mną kobieta. Poczułam jak uścisk na moich ramionach się wzmacnia. — Masz całkowitą rację, lecz to nie zmienia faktu, że zostawiłeś ją! Porzuciłeś moją biedą siostrę... Jak myślisz, dlaczego wybrały śmierć? — zapytała, a ja wyczuwałam w jej głosie ból.
Nevra, zbliżył się do nas o dwa kroki.
— Wiesz dlaczego to zrobiły?! — zapytała, nie oczekując odpowiedzi. — Zrobiły to, bo wolały zginąć, niż mieć kogoś innego. To co uczyniły było dowodem ich miłości do ciebie... Moja mała siostrzyczka, nie żyję... — wyszeptała, z bólem, a ja poczułam jak coś mokrego spadło na mój kark.
Kobieta całkowicie się rozkleiła, a mi zrobiło się przykro. Prawdą jest, że ta kobieta chcę mnie zabić, lecz widać, że jej siostra była dla niej bardzo ważna. Jednak ta sytuacja nie jest — w całości — winą Nevry... Dał tym wszystkim kobietą wybór, a one świadome swej decyzji, zadecydowały o swym losie. Czarnowłosa zachowuję się strasznie egoistycznie... Alfa zauważając, że uścisk kobiety osłab, w nadnaturalnym tempie pojawił się przed nami i wyrwał mnie z jej objęć. W chwili kiedy znalazłam się za jego plecami, skręcił kar mojej niedoszłej zabójczyni. Pisnęłam przerażona, zakrywając usta dłonią. Nie wierzyłam, że zrobił to przy mnie... Byłam pewna, że ona zginie, lecz nigdy bym nie pomyślała, że zabiję ją w mojej obecności. W chwili kiedy przerażenie opuściło moje ciało poczułam wściekłość. Zacisnęłam dłonie w pięści. Wilkołaki wokół nas zaczęły wiwatować na cześć swojego Alfy, lecz ja siedziałam cicho. Nie odzywałam się do chwili, w której Nevra przełożył mnie przez swoje ramię jak worek ziemniaków. Mimo faktu, że wokół nas stało multum osób ja zaczęłam go kopać i bić pięściami po plecach.
— Postaw mnie! — zażądałam, a on zaśmiał się psychicznie.
Po chwili na moich policzkach pojawiła się czerwień. On mnie klepnął w tyłek, przy tych wszystkich ludziach... Boże, co za wstyd! Po tym co uczynił, zaczęłam się jeszcze bardziej wyrywać. Moje próby uwolnienia, jednak spaliły na manowce. Był zbyt silny. Oburzona, jego zachowaniem skrzyżowałam ręce na piersi i postanowiłam poczekać, aż mnie postawi.
— Jak mogłaś być aż tak nieodpowiedzialna! — warknął, a ja prychnęłam.
— A ty jak możesz być takim gburem?! — zapytałam.
Przez resztę drogi żadne z nas się nie odezwało. W chwili kiedy weszliśmy do pokoju, a ja stanęłam na własnych nogach byłam pewna, że bez kłótni się nie odbędzie. Alfa zaczął chodzić po pokoju, a ja usiadłam na łóżku. Niech sobie nie myśli, że będę mu posłuszna!
— Co ci powiedziałem?! — ryknął. — Już ci przecież do cholery mówiłem, że nie masz prawa opuszczać żadnego pomieszczeń bez mojej zgody!
Prychnęłam, lekceważąco.
— Nie będziesz mi mówił co mam robić! — wrzasnęłam. — Mam prawo robić i być gdzie chcę, a ty nie masz nic do tego! Nie masz prawa mi tego zabraniać!
Jego oczy zabłyszczały niebezpiecznie, a po chwili zostałam przygwożdżona do materaca, na którym siedziałam. Moje ręce zostały unieruchomione nad moją głową. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam w nich gniew. Zbliżył swoją twarz do mojej, a ja obróciłam głowę w prawą stronę. Jeśli myśli, że mnie pocałuję to się grubo myli.
— Mylisz się kochanie... — wymruczał, puszczając jedną z moich dłoni. — Ja mogę wszystko... Jestem władcą wszystkiego — syknął, a mnie opanowała złość.
Obrócił moją twarzy, tak że mogłam na niego spojrzeć. Pod wpływem chwili uderzyłam do z liścia w twarz. Wiedziałam, że mój czyn przeleję czarę goryczy, lecz miałam to gdzieś. Nikt nie ma prawa mi rozkazywać!
CDN
No to teraz, kto się spodziewał, że ona go uderzy? Jeśli teraz ktoś mi napisze, że Melody jest nadal tą jak na początku bojącą się wszystkiego dziewczynką, to ja nie wiem jak mam inaczej pokazać wam jej zmianę... Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba? Kolejny najprawdopodobniej w sobotę, lecz jeśli się nie pojawi to oznacza, że ukaże się on w poniedziałek!
(Data opublikowania tego rozdziału: 14.12.16r)
CZYTASZ
Jesteś moja kwiatuszku
WerewolfMelody to czarnowłosa nastolatka o niebieskich oczach. Należy do osób cichych, delikatnych oraz strachliwych, które dosłownie nikną w tłumie. Samotność nie jest jednak dla niej katorgą. Przywykła do niej tak samo, jak do ignorowania przez rodziców...