Opening Date A Live ♥ Letra
Pozdrawiam i życzę wesołego Nowego Roku!
(Wiem parę minut za szybko, ale za raz będę wychodzić na zewnątrz puszczać fajerwerki tak więc nie wiem kiedy wrócę!)
— Melody —
Leżałam na sofie udając, że śpię. Mimo, że na mojej twarzy widniał spokój, moje serce biło bardzo szybko. Bałam się. Nie, ja byłam przerażona. Nevra powiedział mi o swoim planie i o tym, ze ktoś inny będzie grać moją rolę, lecz ja nie mogłam na to pozwolić. Po prostu nie dałabym rady znieść myśli, że przeze mnie ktoś musiałby ryzykować własnym życiem. Moje zachowanie jest dziecinę i przyznaję się do tego. Jednak wrogowie Nevry są moimi, nieważne, kim są. Wiem, że od tego jak zagram swoją role zależeć będzie życie wielu istot, lecz nie zawaham się. Nie ważne, co mi powiedzą, ja i tak wykonam swoje zadanie. Wykonam je i sprawię, że wreszcie zapanuję spokój. Nagle poczułam jak ktoś okrył mnie kocem. Uśmiechnęłam się nieznacznie. Kocham Nevrę i zrobię to wszystko z względu na niego. Zbrudzę swe dłonie krwią, a powodem tej zbrodni będzie moja miłość. Sprawię, że ten świat pokłoni mu się do stóp. Oczywiście nie oznacza to, że od razu będę mu posłuszna. Wręcz przeciwnie. Dam mu władzę, lecz poprowadzę go tak jakbym tego chciała. Nadejdzie kiedyś dzień, w którym zapanujemy nad ziemią i mimo, że to on będzie zasiadł na tronie, to ja będę tą, pod którą się ugnie. Będę jego królową. Przez chwilę słyszałam głos, Nataniela i Nevry. Przybrałam spokojny wyraz twarzy. Nadszedł czas bym spełniła swoją powinność. Przeczuwałam, że mój przeznaczony najchętniej zamknąłby mnie w domu i kazał nie wypuszczać, do chwili zakończenia walki. Mówiąc szczerze byłam przygotowana na taki obrót spraw. Gdyby spełnił się ten scenariusz — zapewne — wyskoczyłabym przez okno i zaskoczyła go w czasie wędrówki. W głębi duszy odetchnęłam z ulgą. Na szczęście pozwolił mi sobie towarzyszyć — uznałam, wyczuwając w powietrzu straszliwy smród. Z trudem powstrzymałam się by nie zacząć kaszleć, jednak zastanawiała mnie inna sprawa... Dlaczego tu tak cuchnie? Przez chwilę mój pomysł wydawał mi się bardzo nierozważny, lecz ciekawość przyćmiła moje obawy. Powoli otworzyła oczy. Nic nie przykuło mojej uwagi. Usiadłam, rozglądając się. W moim sercu zaczęła rosnąć obawa. Co jeśli Kero kazał mnie zabić? Szybko pozbyłam się tej myśli z umysłu. Blondyn jest szalony, — zresztą tak samo jak Nevra — lecz jestem pewna, że pod względem odbierania życia jest mniej chętny niż Alfa. Przymknęłam swoje powieki, wyobrażając sobie, co będzie dalej. Bez walki się nie obejdzie... — uznałam. — Dodatkowo wilkołak zbyt bardzo nienawidzi wampirów, by darować im życie. Z nieznanego dla mnie powodu po moim ciele przeszedł dreszcz. Zmarszczyłam brwi. Temperatura w pomieszczeniu jakby opadła o parę stopni. Niespodziewanie poczułam jak czyjeś chłodne dłonie zakrywają mi usta. Wiedziałam, że czas rozpocząć nasze przedstawienie. Zaczęłam krzyczeć — choć wszelkie odgłosy były tłumione przez dłoń mojego porywacza — i szarpać się, a to tylko, dlatego by dodać mojemu zachowaniu wiarygodności. Nagle do moich nozdrzy doszedł ten samym ohydny zapach, co wcześniej. Obrzydzenie wykrzywiło moją twarz. Co to jest? Otworzyłam oczy i zauważyłam jeszcze jednego oprawce. Był to mężczyzna w starszym wieku, a na jego twarzy dokładnie widoczny był smutek. Ciekawe, co mu się przytrafiło...? Zauważając swoje myśli od razu pokręciłam przecząco głową. To wróg i nie zasługuje na współczucie. — W głowie usłyszałam głos swojego ukochanego. Pamiętam dokładnie jak jakieś cztery godziny wcześniej mówił mi o swoim planie i instruował jak mam się zachować. Moje oczy się zamknęły, a z ciała uleciała ostatnia dawka energii. Mimo to nie straciłam przytomności. Fakt, nie mogłam otworzyć oczu, lecz czułam, co się ze mną dzieję. Stan w jakim byłam mogłam porównać do snu. Słyszałam i czułam wszystko, lecz widzieć tego nie mogłam. Poczułam, że ktoś bierze mnie na ręce, a po chwili z moją skórą zetknęło się zimne powietrze.
— Baranie! — wrzasnął jeden z porywaczy.
— Czego chcesz ojcze? — Poczułam jak osoba, przez, którą była niesiona się zachwiała. — Auć! Za co to było do cholery?! — zapytał zbulwersowany syn, swojego ojca.
— Po to byś się pytał! — wrzasnął jakiś chrapliwy głos. Wnioskowałam, że jego właścicielem jest ten starszy mężczyzna. — Nie no, ja z tobą osiwieję. Jak myślisz, co jest potrzebne by człowiek przeżył?
Po chwili poczułam jak moje ciało zderza się z czymś chropowatym i twardym. Dziwne — pomyślałam. — Powinnam coś poczuć, a jest wręcz na odwrót.
— Ernest! — syknął ojciec do swojego syna. — Patrz coś narobił!
Dzięki swojej wyobrazi, zobaczyłam jak młodszy wzrusza ramionami.
— To przecież nic takiego! — usprawiedliwił się.
W odpowiedzi usłyszałam westchnięcie.
— Pamiętaj o wartości tej dziewczyny — przypominał, a mnie ponownie ktoś wziął na swoje ręce. — Od jej zdrowa zależy czy twoja siostra, a moja córka odzyska wzrok.
Zapanowała cisza. Jednak mnie zdziwiły jego słowa. O co chodzi z jego córką? Czyżby Kero szantażował ich? Ale jeśli tak, to dlaczego? W mojej głowie było multum pytań, a ja przeczuwałam, że za niedługo poznam ich odpowiedzi.
CDN
Mam nadzieję, że sylwestrowy prezent się podoba? Jeszcze raz życzę wszytki szczęśliwego nowego roku i spełnienia wszystkich marzeń! Dziękuje wam wszystkim za to, że jesteście wraz zemną i czytać moje wypociny. Jesteście naprawdę najlepsi :D Kolejny w poniedziałek, bądź jeszcze dzisiaj!
(Data opublikowania tego rozdziału: 31.12.16r/01.01.17r)
CZYTASZ
Jesteś moja kwiatuszku
WerewolfMelody to czarnowłosa nastolatka o niebieskich oczach. Należy do osób cichych, delikatnych oraz strachliwych, które dosłownie nikną w tłumie. Samotność nie jest jednak dla niej katorgą. Przywykła do niej tak samo, jak do ignorowania przez rodziców...