Rozdział 15 Syn Lucjana

43.6K 1.9K 208
                                    


  Skillet - Rise  

— Kero —

Dwóch napakowanych osiłków zaczęło zmierzać w moją stronę. Stanąłem w pozycji gotowej do ataku. Wiedziałem, że nie dam rady wyjść stąd bez szwanku. Nagle mój wzrok powędrował do nieprzytomnej dziewczyny. Byłem załamany. Chciałem jej pomóc, a — najprawdopodobniej — tylko zaszkodziłem. Mój wzrok powędrował do jej rany. Przełknąłem ślinę, jakby była ogniem. Zapach krwi, który czułem zaćmił mi umysł. W tamtej chwil miałem tylko jedne cel — napić się jej krwi. Nie podtrawiłem nad sobą zapanować, a może nie chciałem? Melody była moją miłością i nie chciałem by jakikolwiek wilkołak ją dotykał. Zacisnąłem dłonie w pięści uświadamiając sobie, że ten debil jest jej przeznaczonym. Czym tak niewinna istota sobie na to zasłużyła? Jest taka niewinna, a spotkało ją coś tak strasznego. Z zamyślenia wyrwała mnie pięść lecąca wprost na moją twarz. Bez jakiegokolwiek problemu złapałem ją. Popatrzyłem na twarz atakującego mnie wilkołaka. W jego oczach widziałem tylko śmierć. Moją śmierć. Zacisnąłem szczękę, a moje kły wbiły się boleśnie w moje usta. Krew zaczęło sączyć. Uśmiechnąłem się. Nie czekając na nic wykręciłem nadgarstek mężczyzny. Z gardła wilkołaka wydobył się skowyt bólu.

— A niech cię! — wykrzyknął jego towarzysz.

Zaczął mnie wymierzać w moją stronę ciosy. Każdy ominąłem. Kopnąłem jednego z nich w środek brzucha, a ten upadł na ziemię. Nozdrza drugiego mężczyzny niebezpiecznie się powiększyły, a w jego żyły stały się bardzo widoczne. Zamiast czerwonej cieczy, wydawało się jakby płynęła w nich jakaś czarna substancja. Po chwili zamiast człowieka, widziałem przed sobą ogromnego rudego wilka. Syknąłem, okrążając go. Nie będzie mi pies podskakiwał. W powietrzu zapachniało spalenizną, a ja wiedziałem, że zaraz dowiedzą się kim jestem. Zauważyłem, że w chacie nie było już Alfy. Tyle dobrze. — Pomyślałem. Drugi mężczyzna spojrzał na mnie z pogardą.

— Ostatni syn Lucjana. — Każde wypowiedziane przez niego słowo było przesiąknięte nienawiścią i pogardą.

Zmieniony wilkołak, rzucił się w moją stronę. Z szybkością światła machnąłem dłonią, a zmiennokształtny uderzył o ścianę — robiąc w niej ogromną dziurę.

— Zginiesz — syknął, drugi zmieniają swoją postać.

Nie czekałem. Nim wilkołak zdążył do mnie podbiec, ja znalazłem się obok niego. Złapałem go za jego kark i wbiłem się w jego tętnice. Poczułem jak czerwona ciecz rozlewa się po moich kubkach smakowych. Mruknąłem z uznaniem. To wilk Beta. Krew wilkołaków z tym stanowiskiem jest przepyszna, lecz nie może konkurować z krwią Alfy. Puściłem martwe ciało wilkołaka na ziemię. Uderzając o podłogę zmieniło się w ludzkie. Wyszedłem — przez dziurę — na zewnątrz rozglądają się.

— Gdzie jesteś kupo futra? — zawołałem.

W odpowiedzi dostałem tylko szelest liści i kukanie sowy. Nagle ujrzałem martwe ciało wilkołaka. Rozejrzałem się po otoczeniu wyszukując nowego przeciwnika. Byłem gotowy zabić kolejną istotę, lecz kiedy zauważyłem swojego sługę — Vincenta uśmiechnąłem się.

— Widzę, że zdążyłeś na czas — zagadnąłem, a mężczyzna skłonił się.

— Tak, mój panie — przyznał.

Postanowiłem obejść wszystkie ceremonie przywitalne i od razu przejść do sedna sprawy.

— Co powiedzieli? — zapytałem.

Wysłałem Vincenta, by udając niewolnika ogłosił pojmanym wampirą, że ich pan chcę odzyskać władzę.

— Panie, twoi ludzie mi nie wierzyli — ogłosił, smutno.

— Powiedzieli, że jeżeli ich król żyję to niech przybędzie do nich i samodzielnie dowodzi powstaniem — przyznał.

Wściekłem się. Jak oni mogli nie wierzyć osobie posiadającą pieczęć mojego rodu? Choć, z drugiej strony nie dziwię się. Mój ojciec zginał w walce, tak samo jak moi starsi bracia. Byłem ostatnim. Ostatnim z rodu pierwotnych wampirów. Wyprostowałem się.

— Chcą bym tam był tak więc i będzie — oznajmiłem, znikając w ciemnościach lasu.

Musiałem znaleźć samochód, którym jedzie Alfa i zatrzymać go. Nie chcę by jakiś tak wilkołak dyktował mi warunki ale muszę pokazać poddanym, że jestem godzien miana króla. A na dodatek będę blisko Melody. Aby tylko nic się jej nie stało... — poprosiłem, rzucając się na pędzący samochód. Spojrzałem na kierującego chłopaka i wybiłem szybę. Moje oczy świeciły szkarłatem, co było dowodem pożywienia się krwią.

— Zjeżdżaj na pobocze! — rozkazał ich przywódca. Samochód zjechał w bok, a ja zadowolony z swej wygranej nie zauważyłem, że wjechał w drzewo. Moje ciało wykrzywiło się z bólu. Zjechałem po korze, jak po tarce. Czułem krew wypływającą z nowych ran. Nie zdążyłem się nawet podnieść, a pięść Cruleta spotkała się z moją twarzą. Zauważyłem, że Melody śpi na tylnych siedzeniach samochodu. Co też ten dupek jej podał?! Wykorzystałem całą swoją siłę i szybkość by podbiec i wziąć na ręce nieprzytomną nastolatkę. Alfa, spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.

— Oddawaj mi ją — rozkazał.

W tej samej chwili wokół nas pojawiło się multum wilkołaków. Zmiennokształtni wyczuwając, że na moich rękach znajduję się ich Luna zawyły. Wiedziałem, że muszę się poddać, lecz mięłam zamiar zrobić coś jeszcze. Zbliżyłem swoje usta do jej i pocałowałem ją. Nie trwało to jednak długo. Nie całą sekundę po tym cudownym zdarzeniu ktoś wyrwał ją z moich rąk. Mimo, że go nie widziałem wiedziałem, że był oto Alfa. Niedługo po tym zostałem powalony na ziemię. Wilkołaki kopały mnie, a ja tylko się broniłem.

— Przywiążcie tego śmiecia do samochodu! — rozkazał wkurzonym głosem, ich przywódca, po czym do mnie podszedł.

Na jego rękach znajdował się mój skarb. Dwóch z jego podwładnych zmusiło mnie bym ukląkł przed nim. Naplułem na niego. Jego czarne jak otchłań oczy wpatrywały się we mnie z żądzą mordu.

— Wstrzyknijcie mu osiem dawek płynnego ognia i podajcie do wypicia tenar — wyjaśnił. — Niech ten szatani pomiot zrozumie, że każdy kto dotknie mojej bratniej duszy zapłaci za to — zatrzymał się, spoglądając na wszystkich wokół. — życiem. — Dokończył, idąc w kierunku jakiegoś samochodu. Po tym zaczęło się piekło... 

CDN

Biedny nasz Kero... :( Czeka go bardzo ciężki żywot.  Nevra się wkurzył i zajmie się nim jak tylko wróci do domu. A co z Melody? Czy przez "genialny" pomysł Kero jej zdrowie ucierpi?  Kolejny rozdział już w środę.

(Data opublikowania tego rozdziału to: 17.10.16r) 

Jesteś moja kwiatuszkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz