Nightcore - Take A Hint
Jest to rozdział na jutro tak więc... A zresztą już sami wiecie co to oznacza :D Przejdźmy teraz do ważniejszych spraw. Tak jak pisałam na Fb z powodów technicznych, druga część My Dedicated pojawi się później niż palowałam... :( Nie martwcie się jednak, kolejna książka o wilkołakach już się tworzy! A oto okładka do niej:
A tu opis naszej opowieści (zwiastun mam już zrobiony, ale zobaczycie go dopiero jak książka zostanie opublikowana. I nie. Na moim koncie na Yt też jeszcze go nie ma.)
Opis:
Jest 2563 rok, a wraz z rozwojem techniki ludzkość odkryła rasy nadnaturalne. A może lepiej powiedzieć, że została powiadomiona o ich obecności? Wilkołaki i wampiry połączyły siły by raz na zawsze pozbyć się ludzkiego narodu - przemieniając ich w sobie podobnych. Jednak ludzie nie mieli zamiaru się podporządkować, dlatego przywódcy trzech ras podpisali pewnego rodzaju porozumienie. „Istoty nadnaturalne nie będą przemieniać ludzi pod warunkiem, że ci będą znosić ich rządy i płacić podatki na czas". Dziesięć lat temu - w chwili spisywania umowy - ludzki przedstawiciel uważał, że ten przepis będzie idealny, lecz z czasem okazało się, że jest całkowicie inaczej... Ziemie - należącą do najsłabszej rasy - podzielono na dwa sektory. Jednym z nich władały wampiry, a drugim wilkołaki. Ludzie zaczęli się buntować przeciw swoim nowym władcą, lecz każde nieposłuszeństwo było karane śmiercią, bądź przemianą... Tak jak władca wampirów chlubił się swą potęgą i niejednokrotnie pokazywał się ludziom na oczy, tak najpotężniejszy Alfa zostawał wielką zagadką. Żaden żywy człowiek nie wiedział go, - każdy, który miał z nim styczność umierał w niewyobrażalnych męczarniach - a on sam nie czuł potrzeby pokazywania się - w jego mniemaniu - śmieciom. Klaus nie nawiedzi słabości. Jednak nadejdzie dzień, w którym ludzka dziewczyna stanie się jego przyszłością. Co zrobi? Czy Nina pogodzi się z swoim losem? Czy zaakceptuję nienormalne zasady panujące w stadzie? Tego dowiecie się czytając tę oto opowieść!
— Nevra —
Papiery leżące na moim biurku przypominały mi o ilości rzeczy, które muszę jeszcze zrobić — przede wszystkim było to dokończenie strategii. Mimo, że w głowie miałem już pewny zarys jak pokonać nowego króla wampirów przeczuwałem, że coś się święci. Nie wiem, co ale na pewno będzie to coś wielkiego. Spojrzałem na sofę przede mną i uśmiechnąłem się. Mój mały kwiatuszek, spał sobie słodko. Wstałem z krzesła i okryłem ją kocem. Patrząc na nią dalej nie dowierzałem, że zgodziłem się by wyruszyła wraz z watahą. Mając ją obok siebie byłem pewny, że nic jej nie jest. Mimo to wiedziałem, — w głębi serca — że bezpieczniejsza byłaby w domu głównym. Po pierwsze byłaby tam pod ciągłą obserwacją, a po drugie te pijawki miały by do niej trudniejszy dostęp. Jednak — wbrew zdrowemu rozsądkowi — zgodziłem się by mi towarzyszyła. Na początku nie byłem do końca przekonany, lecz jej obecność mogłaby zmusić Kero do wykonania błędnego ruchu — porwania dziewczyny. Wydawać mu się będzie, że ma ją dla siebie, jednak tak naprawdę nie zorientuję się, kiedy zginie. Przekazałem już swojej przeznaczanej, co mam robić w razie gdyby została uprowadzona. Zniszczę ich od środka, a oni nawet się nie zorientują. Od moich szpiegów dowiedziałem się, że młody król wysłał już jednego z swoich ludzi by ją uprowadzić. Nie powiem, przewidziałem to. Na samym początku miałem zamiar podstawić jakąś dziewczynę pod Melody, lecz moja przeznaczona wyraziła sprzeciw w tej sprawie. Powiedziała, że jeśli planuję zabić tego chłopaka to ona chcę wziąć w tym udział. Nie akceptowałem tego, — bynajmniej na początku — lecz wysłuchując jej argumentów uległem. Ja wielki Alfa uległem ludzkiej dziewczynie. Pokręciłem przecząco głową.
— Pamiętaj, że ona nie jest taką zwykłą dziewczyną! — przypomniał głos wewnątrz mnie.
— Pamiętam o tym i właśnie, dlatego obawiam się, że ten plan może się nie udać — wyjaśniłem.
Wilk już się nie odezwał, a mi było to nawet na rękę. Powróciłem na swoje miejsce i odrzuciłem papiery na bok — odsłaniając tym samym mapę pobliskiego terenu. Obozowisko wroga znajduję się na Polanie Krwawych Łez — zauważyłem. — W takim wypadku najlepiej by było zaatakować ich od północnej strony, lecz zapewne będą się tego spodziewać. Ponownie przeskandowałem wzrokiem całą mapę. Zaplanowanie ataku na nich nie było zbyt prostym zadaniem. Wydawało mi się nawet, że obecny monarcha jest o wiele bardziej inteligentny niż swój poprzednik. Były król przyjął mnie w głównym zamku, — który podczas wojny został zniszczony — ten akurat mam zamiar walczyć na otwartej przestrzeni, w której centrum znajduję się jedną wielkie zamczysko. Najgorszy jednak był fakt, że nie zauważałem żadnych słabych stron tej polany. Zapewne Kero chcę walczyć ze mną na otwartej przestrzeni, bo wie, że inaczej nie ma ze mną szans. Z jego pozycji zastawienie nawet kilkuset pułapek jest bardzo proste. Nie lubiłem przegrywać, a w tej walce na pewno znalazłem się w gorszej sytuacji. Może nie z względu na ilość ludzi, lecz na teren, na którym mamy się zmierzyć. Dlatego właśnie zgodziłem się na pomoc Melody. Gdybym miał inną możliwość nigdy bym jej w to nie mieszał, jednak to od niej właśnie zależy zarówno moje życie jak i innych. Strach sądzić, lecz to w rękach tej kruchej, naiwnej istoty spoczywa odpowiedzialność za miliony istnień. Nagle do namiotu wpadł Nataniel i ukłonił się — dotykając swojego kolana trzy razy. Uśmiechnąłem się. Czas by ta wojna się rozpoczęła. Wstałem, po czym wraz z swoim Betą wyszedłem z namiotu. Teraz wszystko spoczywa w jej rękach.
CDN
Oho! Naszej Melody trafiła się niezła fucha, lecz czy jej się uda? Lepiej, żeby tak, bo jeśli nie to... Nevra zginie! Miejmy nadzieję, że czarnowłosa jest dobrą aktorką :D Jako, że to ostatni rozdział w tym roku życzę wam wspaniałego sylwestra! — Możliwe, że kolejny rozdział pokażę się w chwili nadejścia nowego roku!
(Data opublikowania tego rozdziału: 29.12.16r)
CZYTASZ
Jesteś moja kwiatuszku
WerewolfMelody to czarnowłosa nastolatka o niebieskich oczach. Należy do osób cichych, delikatnych oraz strachliwych, które dosłownie nikną w tłumie. Samotność nie jest jednak dla niej katorgą. Przywykła do niej tak samo, jak do ignorowania przez rodziców...