Rozdział 19 Przyjaciele

41.3K 1.8K 130
                                    


  Miley Cyrus - Who Owns My Heart  

— Melody —

Poczułam jak ktoś zabrał mi szybkim ruchem kołdrę. Jęknęłam, czując ogarniający moje ciało chłód. Zaczęłam macać przestrzeń wokół siebie by odnaleźć, materiał, którym mogłabym się — ponownie — okryć. Niestety nie odnalazłam go. Otworzyłam leniwie powieki i spojrzałam na Nevrę zdenerwowana. Niech mi ktoś poda powód dla, którego on mnie budzi? Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie i wytrzeszczyłam oczy. Jest jedenasta, więc do szkoły się dawno spóźniłam, choć... Czy on pozwoli mi wrócić do szkoły? Usiadłam, przecierając swoje oczy. Miałam ochotę położyć się i pójść z powrotem spać, jednak coś mi mówiło, że czarnowłosy miał całkiem inne plany. Ziewnęłam, przeciągają się.

— Dlaczego mnie obudziłeś? — Wzrok mężczyzny powędrował do mnie. Na jego twarzy nie było żadnych uczuć, lecz w oczach widziałam miłość i — niezrozumiałą, przeze mnie — radość.
Czarnooki wilkołak przysiadł przy mnie, gładząc kciukiem mój prawy policzek. W chwili kiedy chciałam zabrać jego dłoń, z gardła mężczyzny wydobyło się ostrzegawcze warczenie. Czyżby nasza rozmowa z wczoraj nic nie zmieniła? Przeszedł mnie dreszcz na myśl, że zabiję kogoś jeszcze.

— Nie mam zamiaru jak na razie zabijać kogokolwiek — oświadczył zirytowany.

Ale mi to pocieszenie... — pomyślałam, analizując jego słowa. Ucieszyła mnie jednak wiadomość, że jak na razie nie ma zamiaru odbierać komuś życia. Zastanawia mnie jednak jedna rzecz... Dlaczego więc mnie obudził?

— Obudziłem cię, bo postanowiłem, że pozwolę ci na ukończenie nauki, a do szkoły i tak się spóźniłaś, więc jeśli się pośpieszysz zdążysz na trzecią lekcję. — Zamrugałam kilkakrotnie nie dowierzając w jego słowa. Bardzo ucieszyła mnie ta wiadomość. Nie, żebym miała w tamtej szkole jakiś przyjaciół, lecz bardzo lubiłam tamten budynek i ludzi pracujących w nim. Uśmiechnęłam się i w chwili, której miałam zamiar mu dziękować, on uniósł do góry dłoń. Pokazując tym samym, że jeszcze nie skończył mówić.

— Ukończysz naukę, lecz w placówce, którą samodzielnie dla ciebie wybrałem. — Rozdziawiłam usta zdziwiona. Że co? — Będziesz chodzić do szkoły, w której znam większość osób. Robię to, bo jak sama powiedziałaś powinnaś żyć w świecie większym niż ten pokój. — Ruchem ręki pokazał na pomieszczenie, w którym się znajdujemy. — Wiem, że chciałabyś więcej luzu, lecz nie mogę pozwolić byś odeszła. — Odchrząknął. — Wybacz, Melody, lecz nie ufam ci na tyle by pozwolić ci chodzić gdzieś indziej. Jeśli jednak nie chcesz chodzić do szkoły, którą ci wybrałem zrozumiem. Jednak musisz brać pod uwagę fakt, że jeśli odmówisz nie będziesz wychodzić poza teren sfory zbyt często.

Spuściłam głowę. Musiałam podjąć decyzję. Czy chcę chodzić do nowej szkoły, czy wolę zostać tu? Z jednej strony byłam dumna z siebie, że przekonałam wielkiego złego Alfę, by dał mi trochę luzu, lecz z drugiej strony byłam wściekła. Jak on mógł podjąć taką decyzję beze mnie?! Nie byłam przekonana, co do kwestii nowej szkoły. Musiałabym się wszystkim przedstawić i być w centrum uwagi, a tego nie lubię. Choć z drugiej strony może bym się z kimś zaprzyjaźniła? Pokręciłam głową. Mnie nie można lubić... W odpowiedzi na swoje myśli usłyszałam warknięcie. Chwilę po tym Nevra, uniósł mój podbródek za pomocą swoich dwóch palców.

— Kochanie — zaczął łagodnie. — Ciebie nie można nie lubić. — Jego spokojny ton głosu brzmiał kojąco i jednocześnie przerażająco. Przed oczami pojawia mi się scena kiedy człowiek siedzący obok mnie skazuję na śmierć niewinnych. W moich oczach pojawiły się łzy. Czarnowłosy westchnął, oplatając moje ciało swoimi ramionami.

— Nie płacz — rozkazał, najłagodniej jak dotąd słyszałam.

 Próbowałam spełnić jego rozkaz jak najszybciej podtrawiłam, lecz to nic nie dawało. Obawiałam się, że się wkurzy, lecz on przez cały czas przytulał mnie do swojego ciała. Ukojenie przyszło dopiero kilka minut później. Podciągnęłam nosem, oddalając się od Cruleta.

— Zgadzam się... — oznajmiłam, cicho. Oczy mężczyzny poszerzyły się jakby usłyszał o czymś bardzo niewiarygodnym. Twarz jednak cały czas miał opanowaną. W głębi duszy czułam dziwny rozdzierający ból. Przeżycia Nevry była straszne. Stracił swoje rodzeństwo, bo ojciec nie mógł pogodzić się z ich decyzją. To straszne... Jakim trzeba być człowiekiem by zabić własne dzieci?

— Nie myśl o tym! — syknął, a ja położyłam dłoń na jego ramieniu. Chciałam go uspokoić. Musiało go boleć, że myślę o czymś — a on może czytać mi w myślach — co sprawiło mu tyle bólu.

— Przepraszam — szepnęłam, czując żal do samej siebie. Nie chciałam sprawdź nikomu przykrości. — Powiedź mi lepiej do jakiej szkoły mnie zapisałeś? — zapytałam, wstając.

Nie wiedziałam nic o miejscu, w którym miałam się zacząć uczyć, a zmianę tematu na ten uznałam za najbardziej odpowiedni.

— Do Ernes Schyl. — Wytrzeszczyłam oczy. To najbardziej prestiżowa szkoła w całym stanie! Cholercia! Musiało go to kosztować dużo pieniędzy, lecz jakby nie patrzeć jest najbogatszą istotą na ziemi. Jednak nie mogę pójść do tej szkoły. Ona jest za droga.

— Nie mogę pójść do tej szkoły — zaprotestowałam.

— A to dlaczego? — zapytał, unosząc brwi do góry. Pokręciłam głową, zdając sobie sprawę, że dla niego nie ma nic dziwnego w fakcie, że wydaje na mnie tak dużo pieniędzy.

— Wiesz, ta placówka jest strasznie droga, a my jesteśmy — Zaczęłam szukać w myślach odpowiedniego słowa. Nie chciałam go urazić, lecz i jednocześnie okłamać. — przyjaciółmi — dokończyłam.

Jego nozdrza powiększyły się jakby coś go zdenerwowało. Przełknęłam ślinę, wiedząc, że to przez to co powiedziałam. Czarnooki podszedł do mnie, po czym złapał moją twarz w swoje dłonie.

— Według wilczego prawa, od chwili, w której wbiłem w twoją piękną szyję swoje kły jesteśmy narzeczeństwem. — Przejechał dłonią po znamieniu, które mi zostawił, a przez moje ciało przeszedł dreszcz. Jakim narzeczeństwem przecież, jak go nawet nie znam? — W chwili kiedy się w pełni połączymy staniesz się moją żona w wilczym świecie, jak i w ludzkim. — Oddaliłam się od niego. Nawet nie wiem co to znaczy w pełni się połączyć! Spostrzegłam, że jego oczy przybrały barwę brudnej czerwieni.

— Przygotuj się, garderoba jest na prawo. Poczekam tu na ciebie. A tą rozmowę dokończymy później — rozkazał. Cóż za szybka zmiana tematu. Nie miałam zamiaru jednak — w obecnej chwili — się z nim kłócić. Jeszcze coś się mu odwidzi i zamknie mnie tu. Ruszyłam szybkim krokiem w wskazanym przez mężczyznę kierunku. Coś mi mówi, że ta przełożona rozmowa wiele zmieni.

CDN

No cóż długa droga czeka naszą Melody i Nevrę, lecz jeśli będą z sobą współpracować na pewno będą szczęśliwi :) Kolejny już w poniedziałek!

(Data opublikowana tego rozdziału: 25.10.16r)

Jesteś moja kwiatuszkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz