Rozdział 12 One nie istnieją

48.4K 2K 164
                                    


Ola - Obok Mnie (Oficjalny Teledysk) 

— Melody —

Pocałunek... To bardzo niezwykła rzecz. Przeznaczona jest dla wyjątkowych osób, więc dlaczego ja podarowałam go psychopacie? Dlaczego czuje przyjemność? Kim on jest? Te pytania krążył w mojej głowie, od chwili, kiedy nasze usta spotkały się z sobą. Z początku delikatne muśnięcie warg zamieniło się w pełen namiętności pocałunek. Jego wargi atakowały moje jakby od tego zależało jego życie. Nie wiedziałam, co robić, więc naśladowałam jego ruchy. Nawet nie wiedziałam, dlaczego to robię. Powinnam od razu od niego uciec, lecz nie chciałam. On, jego zapach, zachowanie i wszystko związane z nim przyciągało mnie. Czułam dziwną więź z tym człowiekiem. Jego język przejechał po mojej dolnej wardze. Zdziwiona uchyliłam je. Nevra wykorzystał to — przemycając do mojej jamy ustnej swój język. Otworzyłam zamknięte oczy — wytrzeszczając je. Przez mój umysł przemknęła się myśl, bym go odepchnęła — nie zrobiłam jednak tego. Nie mogłam. Ta więź, którą czułam nie pozwalała mi na to. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, kiedy w płucach zabrakło nam powietrza. Oddychałam bardzo szybko i nierównomiernie. Crulet oparł swoje czoło o moje i spojrzał w moje oczy. Oczy, które jeszcze przed chwila wpatrywały się w moją matkę z rządzą mordu, teraz patrzą na mnie z — ledwo widoczną — radością. Kąciki jego ust uniosły się nie znacznie, a ja dopiero zrozumiałam, co zrobiłam. Pocałowałam go. Pocałowałam nieznanego mi człowieka! Ale ja jestem głupia! Mentalnie uderzyłam się w czoło. Spuściłam głowę czując jak ciepło wkrada się na moje policzki. Dlaczego musiałam się zarumienić? To takie żenujące... Z zażenowania wyrwał mnie dotyk na moim policzku. Uniosłam wzrok. Z radości, którą przed chwilą widziałam nic nie pozostało. Jego oczy znów stały się martwe, a wyraz twarzy srogi. Czarnowłosy odwrócił się w kierunku mojej matki.

— Wyjdź stąd! — rozkazał, nieznoszącym sprzeciwu głosem.

Kobieta siedząca na podłodze posłusznie wstała, po czym w pośpiechu opuściła pokój. Chciałam za nią pójść — by sprawdzić czy nic poważnego się z nią nie stało. Jednak czarnooki zatrzymał mnie. Chwycił mnie za dłoń i usiadł na łóżku. Ruchem głowy pokazał mi bym i ja usiadła. Wykonałam jego polecenie. Postanowiłam dowiedzieć się czegoś. Dalej nie rozumiałam, o co mu chodzi i kim jest dziewczyna, która chciał zabrać cztery lata temu. Czyżbym to była ja? Nie. To nie możliwe. Zapewne chodzi o Terani. Ale jeśli przyszedł po nią to, dlaczego ze mną siedzi?

— Kim jesteś i czego chcesz? — Moje pytanie przerwało grobową cisze panującą w pokoju. Chłopak ścisnął moją dłoń.

— Tak jak już mówiłem jestem Wilkołakiem — zaczął, a ja przewróciłam oczami. Znów się zaczyna. — Melody, nie kłamie — warknął.

Nie przestraszyłam się. Czułam, że nie mógłby mnie skrzywdzić. Mężczyzna zaczął oddychać — by się uspokoić, kiedy to nastąpiło spojrzał na mnie.

— Jak tylko skończę mówić mogę ci to udowodnić — oznajmił z przekąsem.

Kiwnęłam głową. Z ciekawością zobaczę jak on chce mi udowodnić te brednie. Przecież stworzenia typu wampiry i wilkołaki istnieją tylko w książkach i filmach, prawda?

— Zapewne zastanawia cię fakt o kim mówiłem, prawda? — zapytał, kiwnęłam nieśmiało głową.

Twarz czarnowłosego pojawiła się niebezpiecznie blisko mojej. Patrzyłam na niego nie wiedząc co zrobić. Odepchnąć go? Nie wkurzy się i nie odpowie na moje pytania. Wzięłam głęboki oddech, spoglądając wprost w jego oczy.

— Mówiłem o tobie... — wyszeptał, bawiąc się moimi włosami. Przez moje ciało przeszedł dreszcz.

— Jak to o mnie? — zapytałam z zawahaniem.

Czego on ode mnie chce? Mężczyzna westchnął, po czym położył się na łóżku.

— Jak już mówiłem jestem wilkołakiem, a każdy wilkołak ma swoją partnerkę, nazywaną również bratnią duszą — zaczął. Uniosłam brwi. I co może ja jestem jego bratnią duszą? — Tak, jesteś moją bratnią duszą — przyznał, a ja jak poparzona wstałam.

— Ty czytasz mi w myślach?! — Byłam pewna, że moi rodzice doskonale słyszeli moje pytanie. Nevra warknął.

— Nie krzycz tak! — zganił mnie, lecz ja się tym zbytnio nie przejęłam.

— Jako, że pierwszą fazę połączenia mamy za sobą mogę czytać w twoich myślach — oświadczył, pojawiając się obok mnie. Podskoczyłam. Jak on to zrobił?! Zaczęłam się cofać.

— Jak to mamy ją już za sobą? — zapytałam, przełykając z trudem silnie.

— Opowiem ci o tym jak już będziemy w domu — oświadczył, zamykając mnie w swoich ramionach. Zaczęłam się wiercić.

— Ale ja jestem już w domu! — przypomniałam, a ten warknął. W jego oczach ponownie pojawiła się chęć mordu.

— Nie, nie jesteś — oświadczył, chwytając mnie za ramię.

Czarnowłosy zaczął mnie prowadzić po schodach. Czułam ból w okolicach ramienia.

— Puść mnie... — poprosiłam.

Nevra spojrzał na mnie po czym poluzował uścisk. Kiedy zeszliśmy do holu, zauważyłam moich rodziców i Terani. Ich twarze jak zwykle były martwe. Spoglądali na mnie z gniewem. Z gardła Cruleta wyrwało się wycie. Moja rodzina spuściła głowy.

—Wybacz Alfo — rzekły mój ojciec. Czarnooki prychnął.

— Znaj swe miejsce śmieciu. — Słowa Nevry zabolały mnie. To moja rodzina i obrażając ich obraża także mnie. W oczach Terani widziałam radość. On cieszyła się, że jakiś obcy mężczyzna mnie zabierze.

— Tak jak mówiłem, Melody idzie ze mną — ogłosił donośnie. — Jest moją partnerką i waszą Luną. — Popatrzyłam na niego zdziwiona. Jaką Luną? — Nigdy nie była i nigdy nie będzie waszą córką. — Te słowa zabolały mnie.

Dlaczego on traktuje mnie jak swoją własność? Złapał mnie za dłoń, a drugą otworzył drzwi. Opierałam się, lecz on i tak wyprowadził mnie na zewnątrz.

— Mam nadzieję, że przyjedziecie na nasz ślub? — zapytał chłodno.

Zaczęłam panikować. Jaki ślub? Ja nie mam zamiaru, za niego wyjść! Czarnowłosy słysząc moje słowa, spiął się. Zauważyłam, że spod naszego domu wyjeżdża jakiś samochód.

— Będziesz miałam tam wszystkie swoje rzeczy — szepnął przegryzając płatek mojego ucha.

Nie... Nie! Nie będę z nim mieszkać. Zaczęłam biec. Uciekać. Słyszałam jak i on rzucił się w pościg. Po chwili usłyszałam dźwięk łamanych kości. Nie minęła chwila, a wielkie cielsko przyszpiliło mnie do betonu. Moja twarz wykrzywiłam się w grymasie bólu, lecz widząc stworzenie pochylające się nade mną, ból odszedł. Pozostało jedynie przerażenie.

��=P�o�

CDN

No i kolejny rozdział już jest! Bardzo się cieszę, że tyle osób jest chętnych do wzięcia udziału w moim konkursie ^^ Napiszcie mi w komentarzach, co sądzicie o tym rozdziale! Kolejny w środę! ;)

(Data dodania tego rozdziału: 10.10.16r)

Jesteś moja kwiatuszkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz